6

111 7 11
                                    

*~Ranek~*

Alastor po przebudzeniu, poczuł na sobie jakiś ciężar, otworzył oczy i ukazał się mały osobnik, leżący na jego klatce piersiowej. Czuć było od niego że był pijany wczoraj, dlatego postanowił nic nie mówić, tylko zaczekać aż się obudzi. Wyczarował sobie książkę i zaczął ją czytać.

Minęła godzina i Lucyfer zaczął się już przebudzać, miał zajebistego kaca.

- Ugh ale mnie boli głowa - Nie oczekiwał odpowiedzi.

- No jak się wczoraj upiłeś, to chyba logiczne -

- CO TY TUTAJ ROBISZ?!? - Lucyfer zeskoczył z klatki piersiowej Demona - CO ROBISZ W MOIM POKOJU?!? -

- W twoim? -

Lucyfer rozejrzał się po pomieszczeniu, zdał sobie sprawę że nie jest on w swoim pokoju.

- Gdzie ja jestem?! Jak ja się tutaj znalazłem?! -

- Nie wiem, sam nie słyszałem jak wszedłeś, ale prawdopodobnie byłeś pijany i pomyliłeś strony hotelu - Lucyfer po tych słowach się zarumienił na złocisty kolor.

- Japierdole... Przepraszam... JELENIU - No musiał dodać coś od siebie.

- Nic się nie stało - Alastor zauważył rumieniec u niższego - Ładnie się rumienisz -

Lucyfer zrobił się cały złoty.

- Dlaczego się rumienisz na złoto? -

- No bo jestem upadłym aniołem, a anioły mają inną krew i wogóle są inne niż demony -

- Masz złotą krew? -

- Tak -

- Jak smakuje? -

- Ty tak serio? -

- Jak najbardziej -

- Nie próbowałem swojej własnej krwi, to normalny tak robi? -

- Umm ja? -

- Widać -

Lucyfer chciał już zejść z łóżka i pójść do siebie, ale zatrzymały co macki Alastora.

- Co ty robisz? -

- Zamierzasz iść przez praktycznie cały hotel a tym? - Wskazał na ubrania Diabła.

Był on ubrany w bokserki, białą koszulę, która była bardzo pognieciona oraz płaszcz Alastora.

- Tak, zamierzam -

- To oddaj mi chociaż płaszcz -

- Nie! Przywłaszczam go sobie -

- Nie ma takiej opcji! -

- Idę na śniadanie!! - Lucyfer wyrwał się z macek Alastora i pobiegł na dół.

Japierdole.. będą z tego problemy.

Alastor jednym pstryknięciem palców, przebrał się w klasyczne ubrania, oczywiście bez marynarki i szybko wyszedł z pokoju, poszedł za Lucyferem. Gdy zeszedł na dół, byli już tam wszyscy, łącznie z krasnalem w jego marynarce.

- Umm.. dzień dobry... - Powiedział zakłopotany Alastor.

- No cześć śmieszku, jak tam nocka? - Powiedział Angel spoglądając na Alastora i Lucyfera - *szeptem do Huska* Dawaj te pięć flaszek -

- Al? Tato? Co się właściwie stało? - Zapytała Charlie

- Nic! - Odpowiedzi oboje w tym samym czasie.

- Alastor, później sobie pogadamy - Widać było, że Charlie nie była zadowolona z tego co się stało.

Gdy wszyscy już zjedli, to Charlie poprosiła Alastora o rozmowę. Poszli razem do jej pokoju.

- Alastor, zostaw mojego ojca w spokoju! -

- Co masz na myśli? -

- Mój tata kocha moją mamę -

- Po pierwsze to nie prawda, po drugie twoja mama was zostawiła i miała was w dupie, po trzecie twój ojciec jest dorosły i po czwarte oni się rozwiedli - Charlie po tych słowach napłynęły łzy do oczu i urosły rogi z zdenerwowania.

- ZOSTAW MOJEGO TATĘ! - Miała go już zmieść z powierzchni ziemi, ale do pomieszczenia wpadł Lucyfer i obronił Radiowca - Tata? Co ty robisz?! Przecież ty kochasz mamę! -

- Charlie, już dawno jej nie kocham, a zresztą pomiędzy mną a Alastorem nic nie ma -

- Dzięki Luci -

- Nie ma problemu! Charlie musisz się z tym pogodzić, rozstaliśmy się już dawno temu -

- WYJDŹCIE STĄD! -

Alastor i Lucyfer pospiesznie wyszli. Lucyferowi chciało się płakać, Al na szczęście to zauważył i poszli do niego. Gdy już dotarli to usiedli na łóżku i zaczęli rozmowę.

- Co się z nią stało? - Lucyfer miał już łzy w oczach - Czy ona ma mnie już dość? -

- Na pewno nie! Po prostu ma gorszy okres i nie może się pogodzić z faktem, że jej ojciec może sobie znaleźć kogoś innego -

- Masz na myśli siebie? - Na ustach Lucyfera zawitał uśmiech.

- Umm... Może? -

- Chcesz gdzieś wyjść jutro? -

- Myślę że nie będę miał innych planów -

- Cieszę się! A masz jakiś pomysł gdzie wyjdziemy? Może być jakiś bar? -

- Może być bar -

- Mam takie nietypowe pytanie -

- Tak? -

- Mogę zostać u ciebie? Bo nie wiem czy dam radę zasnąć po dzisiejszych wrażeniach -

- Możesz zostać, napijemy się wina? -

- Tak! A jakie? -

- Czerwone - Alastor pstryknął palcami i w jego ręce pojawiło się wino - Proszę sobie usiąść wasza niskość - Wskazał na krzesło niedaleko łóżka.

Lucyfer zachichotał i usiadł na krześle, Alastor jako zawodowy kelner, nalał wina do dwóch kieliszków i usiadł naprzeciwko.

Rozmawiali tak do późnej godziny, dopóki Lucyfer nie był zmęczony. Gdy Diabeł już spał Alastor się mu uważnie przyglądał.

Taki mały jelonek, a mieści się w nim najpotężniejsza moc w całym Piekle, jak to jest możliwe? Jest taki bezbronny jak śpi.

Położył się obok Lucyfera, na co on się w niego wtulił. Alastor zasnął.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W tym rozdziale tyle starczy, nie chcę mi się więcej.

Dobranoc.

Niedaleko Pada Jabłko Od Jabłoni |Radioapple|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz