wyszło słońce

18 11 4
                                    

Kiedy w końcu zdecydowałam, że muszę wracać do domu, Luke zaproponował, że mnie odwiezie. Początkowo zaprotestowałam, mówiąc, że wolę się przejść.

-Nie, Laura- powiedział stanowczo- Chcę mieć pewność, że bezpiecznie dotrzesz do domu.

-Ale to naprawdę niedaleko-  próbowałam argumentować- Potrzebuję trochę czasu na przemyślenia.

-Rozumiem, ale przynajmniej pozwól mi Cię podwieźć. Martwię się o Ciebie- nalegał, patrząc na mnie z troską.

W końcu się zgodziłam. Wsiadłam do jego auta i ruszyliśmy. Trzymał moją dłoń mocno, jakby bał się, że więcej się nie zobaczymy. Było to czułe i kojące zarazem.

-Dziękuję za dzisiejszy wieczór- powiedziałam cicho.

-To ja dziękuję. Cieszę się, że mogłem Cię poznać lepiej- odpowiedział, delikatnie ściskając moją rękę.

Kiedy dotarliśmy do mojego domu, zatrzymał się przed bramą. Na pożegnanie Luke delikatnie pocałował mój policzek i dłonie. Poczułam ciepło jego ust, a jego dotyk dodał mi odwagi.

-Dobranoc, Laura. Uważaj na siebie- powiedział miękko.

-Dobranoc, Luke. Dziękuję za wszystko-  odpowiedziałam, mocno go przytulając.

Szybko wskoczyłam do pokoju tym samym sposobem, co wyszłam. Ledwo zdążyłam odłożyć telefon, gdy przyszła wiadomość od Luke:

„Będzie dobrze, pamiętaj. Moja oferta jest aktualna."

Przeczytałam te słowa kilka razy, zanim odpowiedziałam:

„Jeszcze kilka miesięcy i koniec szkoły. Może wtedy, gdy pójdę do pracy i będę miała za co płacić."

Luke szybko odpisał:

„Nie musisz płacić. Dla mnie to nie problem."

Pisaliśmy całą noc. Rozmawialiśmy o tym, co lubimy robić, gdzie chcielibyśmy pójść znów razem i kiedy znów się spotkamy oprócz szkoły. Luke zaproponował piknik w weekend, co mnie bardzo ucieszyło. Weekend był już za dwa dni, a ja nie mogłam się doczekać.

Rano spotkałam się z Rose i razem szłyśmy do szkoły. Opowiadałam jej o wydarzeniach z nocy, a ona słuchała z rosnącym zainteresowaniem.

-Rose, on mnie kocha!-  powiedziałam podekscytowana- Ciężko mi w to uwierzyć, ale czuję, że to prawda.

-To niesamowite, Laura! Jestem taka szczęśliwa!-  odpowiedziała Rose z uśmiechem.

Nagle usłyszałyśmy pisk opon. Auto zatrzymało się blisko nas, a z niego wyszły dwie postacie o sylwetce męskiej. To byli Luke i Camil.

-Co wy tu robicie?- zapytałyśmy jednocześnie.

-Musimy odwieźć nasze piękne panie do szkoły- odpowiedział Luke, zdejmując okulary przeciwsłoneczne. Złapali nas za dłonie i otworzyli przed nami drzwi.

-Nie musieliście!- powiedziałam, uśmiechając się do Luke'a.

-Chcieliśmy- odpowiedział z uśmiechem.

Każdy z nas był radosny i pełen energii. Gdy podjechaliśmy pod szkołę takim autem, każdy był zdziwiony. Jednak nasza paczka się tym nie przejmowała. Teraz mieliśmy siebie i to było najważniejsze.

Wysiadłam z samochodu i natychmiast dostałam wiadomość od mamy:

„Musimy pilnie wyjechać w delegację. Pani gosposia będzie do ciebie przychodzić i sprawdzać, czy wszystko w porządku. Wracamy w niedzielę."

-To znaczy, że masz cztery dni wolności!- powiedziała Rose z uśmiechem.

-Tak, zamierzam je jak najlepiej wykorzystać-  odpowiedziałam, czując narastającą ekscytację.

Luke spojrzał na mnie z troską- Jeśli potrzebujesz czegokolwiek, daj znać. Jesteśmy tutaj dla Ciebie.

-Dziękuję- odpowiedziałam, uśmiechając się do niego- Naprawdę to doceniam.

Dzień w szkole minął dość szybko. Lekcje były nudne, a nauczyciele nie mieli nic nowego do powiedzenia. Ale ja i tak byłam szczęśliwa, bo cały czas myślałam o Luke'u i naszej nowej paczce. Przypominałam sobie każdą chwilę spędzoną z nim, każdą rozmowę, każdy dotyk i pocałunek jak z jakiegoś filmu bądź książki. Byłam podekscytowana randką, którą zaplanowaliśmy na sobotę. To miało być coś wyjątkowego.

Po szkole poszłam z Rose na zakupy. Chciałam wyglądać pięknie na naszej randce, więc spędziłyśmy kilka godzin, przymierzając różne ubrania. W końcu znalazłyśmy idealny strój: elegancką sukienkę w kolorze pudrowego różu i idealne buty na obcasie- słupkach. Byłam zachwycona.

-Wyglądasz niesamowicie!- powiedziała Rose, kiedy w końcu zdecydowałyśmy się na ten strój- Luke oszaleje na Twój widok!

-Dzięki, Rose. Ty zawsze wiesz, jak poprawić mi humor-  odpowiedziałam, uśmiechając się.

-Co powiesz na to, żebyś spała u mnie dzisiaj?- zaproponowałam- Będziemy mogły spędzić więcej czasu razem i porozmawiać o wszystkim.

- Świetny pomysł! Chodźmy szybko do mnie, zapytam tatę o zgodę i zabiorę rzeczy-  odpowiedziała Rose.

Wróciłyśmy do domu Rose, gdzie poprosiła tatę o zgodę na nocowanie u mnie przez dwa dni, bo  w drodze stwierdziłyśmy, że jedna noc to za mało. Był trochę zaskoczony, ale ostatecznie się zgodził. Skakałyśmy z radości i powtarzałyśmy, że to w końcu babski wieczór, a w sumie dwa.

-Dzięki, tato! Obiecuję, że będziemy się dobrze bawić i nie narobimy problemów-  powiedziała Rose, zbierając swoje rzeczy.

-Uważajcie na siebie i bawcie się dobrze- odpowiedział jej tata z uśmiechem.

Kiedy wróciłyśmy do mojego domu, od razu poczułam, jakby wszystko miało być lepiej. Może to te cztery dni wolności, a może obecność Rose. Weszłyśmy do mojego pokoju, rzuciłyśmy się na łóżko i zaczęłyśmy planować, co będziemy robić.

-To będzie najlepszy czas w naszym życiu Laura- powiedziała Rose z zapałem- Musimy się zrelaksować i cieszyć się każdą chwilą.

-Masz rację. Zasługujemy na to-  odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko.

Rozmawiałyśmy o wszystkim: o szkole, o naszych marzeniach, o chłopakach. Było nam dobrze, a ja czułam, że w końcu mam kogoś, komu naprawdę mogę zaufać. Rose była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam.

-A jak myślisz, co Luke zaplanował na waszą randkę?-  zapytała Rose z ciekawością.

-Nie mam pojęcia, ale jestem pewna, że będzie to coś niesamowitego. On zawsze potrafi mnie zaskoczyć-  odpowiedziałam, czując ciepło w sercu.

- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa, Laura. Naprawdę na to zasługujesz- powiedziała Rose, przytulając mnie.

-Dzięki, Rose. Bez Ciebie nie wiem, jak bym sobie poradziła- odpowiedziałam, odwzajemniając uścisk.

Wieczór minął nam na śmiechu i rozmowach. Byłyśmy szczęśliwe i pełne nadziei na przyszłość. Wiedziałam, że z Rose i Luke'iem u boku, mogę stawić czoła wszystkim przeciwnościom. I czekałam z niecierpliwością na to, co przyniesie kolejny dzień.

Pisałyśmy jeszcze z chłopakami na nowej grupie na mesengerze. Wysyłałyśmy najgłupsze nasze zdjęcia, ale były cudowne.

Luke skomentował jedno:

" Laura wyglądasz jak księżniczka"

Moje serce zabiło szybciej, byłam w raju, w końcu mam mały spokój od rodziców i mogę żyć chwilą w cudownej przyjaźni i u boku wyjątkowego chłopaka. Wiedząc, że w każdej chwili coś może się zepsuć, żyłam tą chwilą...

Zbawca w ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz