Rozdział 1

16 0 0
                                    

Był piękny poranek Karia poszła do królestwa słońca dać mieszkańcom coś do jedzenia i faktycznie dawała, kiedy dała ostatniemu przekąskę ta usłyszała dwojga rycerzy słońca (Felix i Igło) i ukryła się modliła się, żeby ją nie znaleźli ale trzeci przechodził stronę Karii i ją zauważył.
-Ręce do góry!- Krzykną trzeci.
-Podaj się!- Krzykną lider. Karia skierowała miecz na Felixa.
-Dajcie mi odejść z królestwa słońca!- Krzykła i chwilę pokręciła mieczem, rzuciła miecz na bok i dała ręce do góry.
-Odwróć się!- Krzykną Felix, a Karia odwracając dała ręce na głowę.- Igło zwiąż jej ręce.
-Uważaj.- Krzykną trzeci rycerzy.
-Zamknij się!- Odwrócił się Igło i krzykną, Karia to wykorzystała i uciekła.
Felix ją gonił i nawet szykował kuszę i jakąś substancje do strzelenia w ją i to zrobił. Karia uciekając traciła siły ale dalej dała biec i wkońcu przeszła rzeczkę.
Karia już mdleła, Fux podbiegł do niej i złapał jej za ramieniem.
-Karia wytrzymaj ja zabiorę cię do lekarza!- Krzykną, a Karia zemdlała.
Obudziła się u lekarza trzymającego substancje.
-Ale kark mnie boli.- Za marudziła.
-Miałaś jakąś substancje na karku.- Odpowiedział Śnieżek.
-Idę przespać się.- Powiedziała i poszła do pokoju.

Królestwo słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz