♱1

443 33 3
                                    

Rok wcześniej

-Kurwa!- uderzyłam ręką w kierownicę. Wysiadłam z auta i przykucnęłam przed nim. Schowałam twarz w dłoniach a czarne kosmyki osunęły mi się po bokach.

-Nie było źle.

-Było kurwa okropnie!- wyjęczałam. -Nigdy nie uda mi się wjechać dobrze w ten zakręt.

-Nikt nie startuje z linii mety, Destiny. Za każdym razem wychodzi ci lepiej- Maisy pogładziła moje ramię. Spojrzałam na nią.- No dawaj Tiny, skopiesz im dupska.

-Wyścig już za dwa tygodnie- Jęknęłam męczeńsko.

-Dlatego ćwiczysz.

-Maisy..- Spojrzałam na przyjaciółkę.- dziękuję, że mnie wspierasz- Przytuliłam ją.

-Weź bo się wzruszę.

-Jak tu przyjechałam jako jedyna podałaś mi pomocną dłoń. Bez ciebie Los Angeles było by straszne.- Zaśmiałam się.

-Nigdy w sumie mi nie wyjaśniłaś jak się tu znalazłaś- Odsunęła mnie lekko od siebie, a uśmiech zniknął z mojej twarzy. Nikt nie wiedział dlaczego się tu znalazłam, ani nikt nie wiedział o mojej przeszłości. W momencie gdy przyleciałam do Los Angeles, zostawiłam swoje stare życie za sobą. Tutaj zrodziła się nowa legenda. To właśnie na tym wyścigu na który się przygotowywałam, stałam się legendą.

-Długa historia.



Teraźniejszość

Złapałam za telefon any sprawdzić która godzina.
03:04. Super, udało mi się przespać dwie godziny. Rekord. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki aby wziąć szybki prysznic. Po prysznicu wysuszylam swoje czarne długie włosy, zrobiłam jak zwykle mocny makijaż i przebrałam się w czarne baggy jeansy i czarny top. Spojrzałam w lustro patrząc na siebie. Jedyne co czułam, to obrzydzenie. Przeszlam do kuchni aby zrobić sobie mocną kawę. Otworzyłam lodówkę patrząc na jedzenie i czując głód, ale po chwili ją zamknęłam wyrzucając z głowy myśl o jedzeniu. Wypiłam kawę i wyszłam z mieszkania aby wejść do garażu. Mój garaż liczył trzydzieści różnych samochodów, ale przeważnie wybierałam ten, który został z Tokio. Taka pamiątka. Wyjechałam z garażu włączając ulubioną muzykę, z głośników popłynęło Particles (slowed) Pojechałam na moją ulubioną miejscówkę jak zawsze trenując.

Od kiedy wyjechałam z Tokio mam problemy ze snem. Cudem jest pospać dwie godziny. Nie patrząc na drogę wyciągnęłam papierosa z paczki i zapaliłam go, uchylając okno aby dym się ulotnił. Zatrzymałam się na pustej drodze w środku lasu i po prostu patrzyłam się przed siebie. Oddychałam głęboko próbując odtrącić myśli które znów wróciły do mojej głowy.

Tu zawsze chodziło o ciebie, Lilie.

-Kurwa. - Przeklnęłam zamykając oczy. Ruszyłam szybko autem zmieniając biegi aby jechać coraz szybciej i szybciej. Zgasiłam światła i wyłączyłam muzykę aby po ciemku wyczuć drogę. To było niebezpieczne ale co, najwyżej się rozjebię. I chuj.

Po skończonym treningu, który trwał parę godzin, pojechałam na miejsce wyścigu.



-Maisy zerknij tam jeszcze, coś mi przerywa jak jadę- rzuciłam kluczyki czerwonowlosej.

-Wszystko jest w porządku, po prostu nie umiesz jeździć- powiedziała na co przewróciłam oczami. Oparłam się o moje auto i wyciągnęłam paczkę papierosów.

- miałaś nie palić- Usłyszałam męski głos.

-A ty miałeś przestać się do mnie przypierdalać, Dante- Zaciągnęłam się papierosem.

-Stresujesz się wyścigiem?-

-Nie.- Skłamałam. Oczywiście, że sie kurwa stresowałam. Przed każdym wyścigiem stresuję się tak samo. Co jeśli przegram?

-Destiny, zaraz wyścig się zaczyna, powinniśmy jechać- Poinformowała mnie Maisy.

Rzuciłam niedopałek papierosa i zdeptałam go moim czarnym butem na dużej podeszwie. Okrążyłam auto nawet nie zerkając na Dantego. Wsiadłam do auta i ruszylam na linię startu. Podjechałam tam i wtedy go zobaczyłam. Biała Supra starała na linii staru. Moje oczy się zaszkliły. Nie, to nie mogła być prawda.To.. to niemożliwe. Nie, nie, nie... To po prostu ktoś kto ma takie samo auto. Tak, to na pewno ktoś inny.

-Dasz radę Casanov.- Usłyszałam głos Dantego obok siebie. Zacisnęłam mocniej kierownicę. Pocałował mnie szybko w policzek mówiąc, że napewno to wygram a ja nawet na niego nie zerknęłam. Wpatrywałam się prosto przed siebie sciskając ręce na kierownicy i hamując łzy. Próbowałam sobie wmówić, że moje serce wyleczyło się już z Leviego Scotta. Prawda jednak była inna. Nigdy moje serce się z niego nie wyleczyło, a teraz siedział w aucie obok nie wiedząc nawet kim jestem.
Zgrabna dziewczyna w czerwonej mini wyszła na środek.

-Gotowy?- wskazała stanikiem na auto obok mnie a ono ryknelo na znak ,,Tak"-Gotowy?- wskazała na mnie. Nie byłam gotowa. Dodałam gazu zaciskając palce na biegach.-Start!- Krzyknęła.

Szybko zmieniłam bieg dodając ostro gazu. Kolejny bieg. I kolejny. Jechaliśmy łeb w łeb. Pierwszy zakręt. Wcisnęłam szybko hamulec ostro skręcając, zmieniłam bieg przyspieszając. Wyprzedziłam go. Kolejny zakręt, ten najgorszy. Przyspieszyłam zaciągnęłam ręczny skręcając kierownicą. Muszę to wygrać. Muszę z nim wygrać. Wyjechałam na prostą i bylam pięć metrów od linii mety. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Czyżby to pierwsza przegrana Leviego Scotta? Zmieniłam bieg i dodałam gazu. Milimetry od mety zobaczyłam jak biała Supra przejeżdża przez metę sekundę przede mną. I wtedy wszystko przepadło. Zahamowalam i zakręcilam kółko. Wysiadłam z auta i usłyszałam głośne wiwaty ludzi krzyczących imię Leviego.

-Destiny!- Podbiegła do mnie Maisy i mnie przytuliła. Uśmiechnęłam się.

-Nastepnym razem kruszyno- Usłyszałam od Dantego. Odsunęłam się od Maisy.

-Może innym razem ci się uda- Usłyszałam ten głos za sobą na co mój uśmiech spełzł mi z warg. Przymknęłam powieki i odetchnęłam głęboko. Przywarłam do twarzy sztuczny uśmiech i się do niego odwróciłam. Nic się nie zmienił. Włosy mial takiej samej długości jakiej zapamiętałam. Nawet w tych butach które miałam na sobie - a były wysokie - wydawał sie być jeszcze wyższy. Jego styl dalej się nie zmienił. Wyglądał dalej tak samo. Przybliżył się i wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęłam jego dłoń a on przyciągnął mnie ku sobie. Pachniał dalej tak samo. Tym jebanym bzem który tak bardzo kochałam.

-Nieźle się spisałaś, Lilie- Wyszeptał mi do ucha po czym się odsunął i odszedł.

Zostawił po sobie lekki zapach bzu i rozdartą ranę na sercu.

_______________
Elo jak rozdzial sie podoba to dajcie gwiazdke ✌🏻

Farewell EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz