HEJKA MALEŃSTWA
WITAM WAS W PIERWSZYM ROZDZIALE WAGES OF SIN! MAM NADZIEJĘ ŻE CZEKALIŚCIE!
KONIECZNIE ZOSTAWCIE GWIAZDKĘ JUŻ TERAZ 🤍 TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE, BO WTEDY WIDZĘ ŻE CZEKACIE NA ROZDZIAŁY!
KOMENTARZ RÓWNIEŻ JEST MILE WIDZIANY WIĘC ZOSTAWCIE PO SOBIE SWOJE ODCZUCIA!
TAK JAK WSPOMINAŁAM ROZDZIAŁY POJAWIAJĄ SIĘ RAZ W TYGODNIU 🤍
CHCE BYĆ TROSZKĘ DO PRZODU Z ROZDZIAŁAMI ABY WYKORZYSTAĆ WAKACJE DO MAKSIMUM
DZIĘKUJĘ WAM ZA CIERPLIWOŚĆ! ŚCISKAM MOCNO I KOCHAM!
***
Trzy miesiące wcześniej..,
Darren
Wjeżdżając na osiedle swojego przyjaciela samochodem, miałem kurewsko mieszane uczucia, a jednocześnie nie do końca potrafiłem nazwać którekolwiek z nich.
Przejechałem dłonią po krótko ściętych włosach i zacisnąłem palce na skrzydełkach nosa w próbie zebrania rozsądnych myśli. Postukałem palcami w skórę kierownicy, nie mając pojęcia na co tak właściwie czekałem.
Z głupią nadzieją, wyjąłem telefon z uchwytu samochodowego i wybrałem numer do Velardiego. Włączyłem głośnomówiący, wbijając tył głowy w zagłówek i zacząłem rytmicznie uderzać potylicą w oczekiwaniu na
połączenie.- Użytkownik do którego dzwonisz ma wyłączony telefon, bądź jest niedostępny, spróbuj...
- Spróbuj mnie nie wkurwiać, kobieto. - warknąłem do automatycznej sekretarki, ciskając palcem w czerwoną słuchawkę.
Chwyciłem telefon, wyszarpałem w pośpiechu kluczyki ze stacyjki swojego samochodu, po czym wysiadłem z porsche, trzaskając podminowany drzwiami.
Pokonałem znajomą odległość dzielącą mnie od kamienicy.
Idąc przed siebie zdałem sobie sprawę, że nie miałem kluczy od mieszkania swojego przyjaciela, bo oddałem je ostatnim razem Anthei i do tej pory ich nie odzyskałem. Cóż, miałem nadzieję, że się nie przydadzą.
Schowałem iPhone'a na początku wystukałem numer mieszkania na domofonie, licząc że być może mnie wpuści. Wkrótce zorientowałem
się, że to nie ma sensu, więc odblokowałem drzwi znanym dla siebie kodem i wszedłem do środka. Wspiąłem się na samą górę mieszkania
tego skurwiela, wiedząc że jak tylko wpadnie w moje ręce to przetrzepię mu ten mózg za wszystkie stulecia. Wcisnąłem dzwonek i przytrzymałem palec przez dobre dwie minuty, dziwiąc się, że go jeszcze nie zepsułem i wciąż działa.- Wiem, że tam jesteś. - powiedziałem do wizjera, próbując cokolwiek przez niego dostrzec, ale okazało się, że był zasłonięty. Rąbnąłem pięścią w drewno przez brak cierpliwości. Wiedziałem, że jeszcze moment,
a przejdę do bardziej konkretnego działania. - Otwieraj, fiucie.Przyłożyłem ucho do płyty, nasłuchując jakichś odgłosów z mieszkania, ale panowała grobowa cisza. Zmarszczyłem brwi.
Coś tu, kurwa, mi nie gra.
Szarpnąłem wściekle za klamkę, zamierzając powtórzyć ten gest jeszcze kilka razy, ale kiedy drzwi nagle puściły, ledwo wyhamowałem,
wpadając do środka. Zamrugałem z opóźnionym zapłonem, zastygając w bezruchu. Cicho zatrzasnąłem za sobą drzwi, nie poruszając się ani o milimetr, chociaż nie byłem po raz pierwszy w tym mieszkaniu, czułem jebane przerażenie tym, czego mogłem się spodziewać w dalszym etapie.
CZYTASZ
Wages Of Sin
Romansa"Czas zapłaty za grzechy to bardzo krwawa droga. A zapłatą za grzechy była przecież śmierć."