fragmenty
Lian kieruje wzrok na Nasturcje, która jest wpatrzona w Alexandra jak w obrazek.
- Mam się rozebrać, abyś skupiła wzrok na mnie więcej niż dwie sekundy.
- Nie. - Ale on i tak ściąga koszulkę.
- I jak możemy kontynuować. - Widzę czerwone...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Natura jest niesprawiedliwa tydzień temu lato dziś zima. I cały miesiąc dobierania stylizacji poszedł do kosza, ale nieważne, za chwilę zobaczę na własne oczy Cosinusa a może i samego Tangensa. Zamienię z nimi słowo, w końcu to spotkanie z fanami. A ten ostatni ich filmik!!! Ach! Do tej pory nie wierzę w swoje szczęście. Tylko ta wstrętna pogoda chce mi humor zepsuć.
Mróz szczypie mnie w policzki, nos, uszy. Temperatura powoli nieśpiesznie zamarza palce rąk, pomimo trzymaniu ich w kieszeniach płaszcza. Srogi wiatr smaga pofalowane włosy, luźno opadające na ramiona. A co gorsza owija się także wokół mojej szyi i docierając do wyeksponowanej sukienki wraz z moją skórą pod nią. Nawet rajstopy i kozaki do połowy uda nie chronią mnie przed dotkliwym zimnem.
Jednak patrząc na siostrę uświadamiam sobie, że czasem warto pocierpieć. Na tle białej puchatej pokrywy okrywającej cały park przypomina czarnego bałwana. Prócz niewielkiego skrawka odsłaniającego jej oczy.
Mimowolnie moje zęby zaczynają zgrzytać, kiedy wiatr przybiera na sile. Ze zgrozą patrzę, jak siostra wyciąga do mnie rękę z moją czapką i szalikiem.
- Rękawiczki ewentualnie mogę ubrać.
Jej wzrok próbuje mnie przyszpilić do zlodowaciałego chodnika, ale jeszcze ani razu siostruni się to nie udało. Więc patrzę na nią wyczekująco. Mam nadzieję, że ma te cienkie kremowe, pasują mi do stylizacji. Oczywiście wyciąga te czerwone ropuchy z białym misiem.
- Zapomnij! - Informuję.
- Wczoraj jakoś je miałaś na sobie i przeżyłaś. -Kieruje oczy ku niebu, ile razy ja ją jeszcze będę musiała uświadamiać?
- Pasowały mi do stroju. - Przewraca oczami. A ja dopiero teraz zwracam uwagę na jej czarne rękawiczki. W sumie z moimi kozakami... Jedna umie mi czytać w myślach, nie jest z nią aż tak źle. Ściąga rękawiczki i wyciąga je w moją stronę na swojej dłoni. - Dziękuję.
Z ulgą przyjmuję oraz ubieram cieplutkie wybawienie. Moje palce zaczynają odmarzać. A siostra już ma czerwone na sobie i otwiera mi torebkę.
- Ej! Czegoś chcesz konkretnego? Wystarczy zapytać! - Lecz ona szybko wkłada czapkę z szalikiem. - Nie potrzebuje tego zbytecznego odzienia! - Syczę.
- Właśnie widzę. - Przewierca mnie niedowierzającym spojrzeniem. - Muszę do toalety, idziesz ze mną?
- Nie.
- Wziąć Ci coś ciepłego do picia?
- Herbatę malinową.
- Nie ruszaj mi się stąd.- Mówi władczo w moją stronę siostra. Chyba się zapomina. - Za Tobą goniącą matematyków nie będę latać po całym mieście. - Brak poszanowania w jej głosie aż boli. Grama szacunku dla czyjejś twórczości. - Zrozumiałaś! Wystarczy mi, że kibluje tu z Tobą. - O! Przegięłaś siostrunia.