Rozdział 7

21 3 0
                                    

   Uważam za ostatnią swoją głupotę powiedzenie siostrze o rozmowie przy barze z Lianem. Takiej wtopy jeszcze nie popełniłam. Nigdy. Przed każdym treningiem, czy lekcją boksu żyć nie daje. Jej jęki, stęki doprowadzają wszystkich domowników do szewskiej pasji. Ona musi się upewnić czy to ten właściwy moim kosztem. Zanim relacja będzie iść do przodu. A ona jest teraz zagubiona. Jest na wyciągnięcie ręki. I bardzo chętny. Co prawda jej zapłata ciągle przybiera na atrakcyjności. Coraz ciężej się oprzeć. Bidulka jest dosyć zdesperowana. Jednak nie widzę siebie podrywającej blondyna.

- Przecież wiesz jak on wygląda. Może mieć każdą. Lepiej jak okaże się palantem teraz, a nie potem. Zanim się zakocham na zabój.-Przy tak wspaniałej konwersacji upływa kolejne śniadanie.

- Dopłacę ci stówę kwiatuszku tylko niech Nasturcja przestanie wydawać jakikolwiek dźwięk.

- Bożydar, przyklaskuje tej całej intrydze? Ja na to nie pozwalam.

- Kochanie mają gaz pieprzowy w żelu. I parę ładnych lat na samoobronie. Daj spokój. Odbiorę je po wszystkim jeśli cię to pocieszy.

- Nawet tak nie żartuj.

- Facet zapewne jest kobieciarzem. Więc już nigdy o nim nie usłyszę.

 -Nasturcja płacz za to ukoi twoje uszy.

- Kupić lody.

- Bożydar!

- W twoim serialu zawsze to pomaga.

- Różyczko, najukochańsza siostrzyczko.

- Cisza ma być!

I przez chwilę słyszę tylko stukot łyżek o miski wypełnione owsiankami bananowo-orzechowymi. Aż wierzę własnym uszom coś cudownego. Ani szmeru od strony Nasturcji. Dziękuję mamo.

- Masz już jakieś chętne na paznokcie.-Pyta siostra.

- Mamy już kilku klientów. Powoli może się wszystko rozkręci.

 -Zrób zdjęcie po wszystkim. To wstawimy na profil.

- Dobrze.

- Dlaczego nie masz wcześniejszych zdjęć swoich prac?

- To był duża zakład kosmetyczny. Ja się tym nie zajmowałam. Miałam robić swoją robotę tylko.

Aż nieprzyjemnie żegna mi się rodziców i opuszcza skromne progi kuchni. Zaraz się zacznie od nowa. Wsiadamy na rowery i jedziemy do szkoły.

  Jak tylko rudera znika z pola widzenia to siostrzyczka się uruchamia od nowa. Na szczęście mam na to sposób. Znalazłam coś dzisiaj. Wkładam słuchawki, odpalam muzykę. Auć. Telefon wypada mi z ręki. Przeraźliwy ból przeszywa moje uszy. Aż mi dzwoni w nich. Szybko zatrzymuje się. Stawiam jedną nogę na drodze. I wreszcie pozbywam się sprzętu. Chwilę mi zajmuje pozbieranie się w całość.

- Wszystko dobrze.- Patrzy na mnie zmartwiona siostra.

 -Już tak, chyba mam zepsute słuchawki.

- Dzisiejszy sprzęt nie jest grosza wart. -Podaje mi telefon do ręki. Nawet nie wiem kiedy go podniosła. Udało mi się jakimś cudem nie stłuc ekranu.

Wracamy na rowery do pedałowania. Choć ciągle mi piszczy w uszach. Nawet siostra względem mnie okazała miłosierdzie i jedzie bez słowa.

  Trochę jeszcze otępiała idę na zajęcia. Nagle mam ponownie bliskie spotkanie z ścianą i Asherem. Tylko na czorta mnie potrzebują w swojej relacji. Spokojnie może walić w nią głową bez niczyjej pomocy. Nabzdyczony bąk przyszpilił mnie do pionowej powierzchni płaskiej. Czuje całą sobą każde jego drgnięcie i napięte mięśnie przez dzielące nas ubrania. Nie wścibi się między nas nawet kartki papieru. Podchwytuje w żelaznym uścisku moje nadgarstki. Aby je przyprasować do ściany nad moją głową. Pamięta zapewne, że noszę gaz. A to szkoda. Nogami blokuje moje. Ani drgnę. Owiewa mnie zapach mięty. Zadzieram głowę do góry. Patrzę na czarne wściekłe oczęta. Nie powiem Ascher, ale kompletnie mi się nie podoba ta pozycja z Tobą w roli głównej. Może z kimś innym. Ale niestety los podarował mi Ciebie. Więc racz mnie puścić.

RÓŻAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz