Rozdział 16

2 1 0
                                    


  Siedzę przy stole kuchennym bawiąc się kubkiem z melisą w dłoniach. Rodzice się kręcą wokół mnie przy śniadaniu, ledwo ich dostrzegam. Przed oczami mam wczorajszą wizytę, w uszach męskie głosy. Ranek nie przyniósł obiecanego rozwiązania, choćby najmniejszego rozjaśnienia myśli. Jedna część mnie chce zaufać Lianowi, mieć nadzieje w jego dobre intencje. Ta druga mądrzejsza uciec od wszystkiego nadprzyrodzonego. Zostawiając za sobą futro, aby z ulgą wrócić do dobrej starej codzienności. Tata wyrywa mnie zamyślenia tarmoszą mi włosy.

- Kwiatuszku wszystko w porządku.

- Prawie.

- Jesteśmy z Tobą.

- Pamiętacie, stado wczoraj o kimś wspomniało.

- Tak, identycznie jak ten waszemu kolega. Jak mu było Erich Meyer.

- Chodzi ze mną do klasy, podobno jego rodzina nie jest przychylnie nastawiona co do stada.

- Warto by było zasięgnąć informacji z innego źródła.

- Mogę z nim porozmawiać.

- A jak to nie on. - Przypominam sobie pierwszy dzień w szkole, Valentine obwąchującą mnie i reakcje na jej słowa Ericha.

- Szczerze wątpię, jakby co to uzna mnie za wariatkę.

- Bądź ostrożna.

- Dobrze.

W momencie wszyscy zamieramy, przeraźliwe ziewnięcie niesie się po ruderze. Z rodzicami wymieniam zdziwione spojrzenia. Jeszcze jest szansa, że obróci się na drugi bok. Ale nie, już słychać kroki i oto Nasturcja bez budzika i pistoletu na wodę wstała. Podchodzi do stolika, siada na krześle, przeciąga się ziewając jednocześnie. Spogląda na nas marszcząc brwi.

- Dlaczego się tak na mnie wszyscy gapicie?

- Musisz nam wybaczyć, zobaczyć ciebie o tej godzinie w kuchni z własnej nieprzymuszonej woli to cud.

- Kwiatuszku przecież to całe pół godziny zanim wstajesz, co ty z tym czasem zrobisz.

- Wreszcie nie będziesz musiała być w trzech miejscach jednocześnie.

- Bardzo zabawne może teraz z was się pośmiejemy dla odmiany.

- Nie, wolimy kwiatuszku dostać przy tobie. Pamiętasz o szlabanie na chłopców.

- Tatku tylko na Alexandra, reszta populacji nie była brana pod uwagę. Jest cała dostępna dla mnie.

- Nasturcja, trochę szacunku do samej siebie!

- Mamo możesz spać spokojnie są geje, staruszkowie, aseksualni, zajęci wierni, też tacy co jej kijem nie tkną. Naprawdę nie masz o co się martwić, garstka dostaje do szaleństw.

Siostra obraca się na krześle, zatapia we mnie spojrzenie z spod powiek.

- Mogę mieć każdego!

- I po to ci wszystkie prezerwatywy! - Truchleje nieznacznie, zerka na mamę.

- Skąd pomysł, że to moja sprawka?

- Kwiatuszku my cię znamy od twoich narodzin.- Nasturcja fuka lekko się garbiąc i opłata rękami klatkę piersiową.

- Kto daje i odbiera się w piekle poniewiera. - Burczy pod nosem.

- Te z naszej sypialni z pewnością ci nie sprezentowaliśmy.

- Ci! - Ucisza Nasturcję tata zanim ta zdoła cokolwiek powiedzieć. - Zanim powiesz nam następne słowo pamiętaj o naszych wcześniejszych ustaleniach. Znamy się nie od dziś.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: a day ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

RÓŻAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz