12. Wyjazd

41 4 0
                                    


Od Nieznany: Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. Lepiej dla ciebie abyś nie drążył w sprawie Zandera.

Wpatrywałem się przez dłuższą chwilę w wiadomość którą dostałem niedługo po wyjściu Alivii. Był piątek wieczór. Moja kostka z każdym dniem miała się coraz lepiej ale nadal mnie cholernie bolała. Od dwóch tygodni praktycznie ciągle leżałem na kanapie w salonie oglądając powtórki moich ukochanych seriali. W tym Lucyfera.

Wyjazd do cioci Claire miał być w pewnym rodzaju odskocznią. Już od jakiegoś czasu to wszystkie najzwyczajniej zaczynało mnie przytłaczać. Te wszystkie wiadomości, szkoła, brak treningów. No i ona. Alivia Williams.

Chciałem jej pomóc ale nie wiedziałem jak. Nie mogłem się pozbyć wrażenia że coś przede mną ukrywa. A może to tylko moja paranoja? W końcu widziałem jak wiele trudu sprawiało jej za każdym razem mówienie o tamtym skurwielu. A to spotkanie z Simonem? Skąd on się tam do cholery wziął?! I czego od niej chciał?

Do tego wszystkiego dochodziła sprawa morderstwa Cindy oraz aresztowania ojca Alivii. Nie wierzyłem że był zdolny do morderstwa. Fakt byłem świadkiem jak nie raz na jakimś bankiecie po pijaku wdał się w bójkę ale morderstwo? To było zupełnie co innego.

Czekałem na SMS od Masona który po skończeniu randki z Tess miał do mnie wpaść i podrzucić kopię papierów odnośnie tych dwóch spraw. Chciałem wiedzieć co już udało się ustalić policjantom.

Kończyłem już pakować torbę sportową kiedy drzwi do mojego pokoju się otworzyły a do pokoju wszedł Mason. Wyglądał na szczęśliwego i... zakochanego. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć rzucił w moją stronę kilka papierów które złapałem w ostatnim momencie. Niemal od razu nawet nie patrząc na ich zawartość spakowałem je do torby. Jeszcze tego mi brakowało aby Liam albo Charlotte je znaleźli.

Spojrzałem na przyjaciela który położył się na plecach na dywanie. Naprawdę wyglądał jakby ktoś wstrzyknął mu eliksir miłości. Zaśmiałam się na ten widok delikatnie. Po tym wszystkim nie ważne ile okropieństw wyrządził innym zasługiwał na szczęście.

-Zakochałeś się!- zaśmiałem się

Nie odpowiedział. Zamiast tego jeden kącik jego ust powędrował ku górze.

-Tylko nie zamień się w pantoflarza, dobra?- dodałem na co wystawił środkowego palca w moją stronę.

-Sam nim jesteś- odburknął.

-Wcale nie!- zaprzeczyłem od razu.- Niby kiedy się tak zachowałem?

-A kto ostatnio gadał ,,Mogę dopiero o dziewiętnastej ponieważ Alivia ma przyjść pomóc mi nadrobić w lekcjach"- prychnął nieudolnie naśladując mój głos.

-Co jest złego w tym że zależy mi na nauce?- oburzyłem się

Z każdym kolejnym słowem przyjaciela moja irytacja tylko się wzmacniała.

-Ile czasu rzeczywiście się uczyliście a nie wymienialiście się nawzajem śliną?- spytał widocznie rozbawiony moją reakcją

Przewróciłem tylko oczami wiedząc że nie było sensu aby się z nim kłócić. Mason należał do tego typu osób którym można było coś tłumaczyć przez kilkanaście godzin a on tak zostawał przy swoim. To była moja zdecydowanie znienawidzona w nim cecha. Nie ważne czy miał rację czy rzeczywiście się mylił. Jego ego nie pozwalało mu do przyznania się że się mylił.

-A tak w ogóle Eric chce dogadać szczegóły zakładu- oznajmił w pewnym momencie Mason.- Reszta chłopaków chce przedłużyć termin do wiosennego balu. W zamian stawka będzie dwa razy większa.

umowa na miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz