☆nie masz psychy!☆

44 7 47
                                    


Padli na kanapę. Kobieta pod Jankiem skomlała cicho, gdy ten obdarowywał ją masą pocałunków. Zjeżdżał powoli z ust na żuchwę, a z żuchwy na szyję. Ta, zaczęła podwijać mu koszulkę, a on nie protestował, wręcz sam ją po chwili zdjął. Dziewczynie ukazał się chudy, blady i kościsty tors. Wyglądał trochę jak szkielet opatulony skórą, chociaż tym w istocie był. Poznali się na imprezie, Bytnar bez zastanowienia zaprosił ją do siebie. Było już dosyć późno, zaraz miała wybić godzina dziesiąta.

Kobieta przejęła ster, powoli schodząc coraz niżej. Gdy już miała dobrać się do jego rozporka, rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu.

— Czekaj, to może być coś z pracy — zatrzymał ją i wstał, by odebrać. Krzysiek miał w zwyczaju dzwonić o rozmaitych porach dnia i nocy, Janek nigdy nie wiedział, czego się spodziewać. — Kto.

— Cześć rybciu! — usłyszał w słuchawce.

Bytnar zmarszczył brwi i pomasował swoją skroń.

— Japierdole, nawet nie zaczynaj. Zawadzki, ty fryto jedna ty, ile razy mam ci powtarzać? Nie będzie żadnej płyty! Spierdalaj mi, bo się znów obrażę! — odpowiedziała mu cisza.

— ...No, ale rybciu, no...

— Nie. Amen cement — odłożył słuchawkę, wracając do swojej rozrywki.

Dziewczyna siedziała na kanapie i łypała na niego pytająco.

— Ten Zawadzki?

— Niestety.

— Spałam z nim kiedyś — westchnęła, ponownie dobierając się do Janka, ale ten ponownie jej przerwał.

— Ty, serio? Jaki jest w łóżku? — ona znów podniosła się do siadu, zdziwiona pytaniem.

— Taki... No niby dobry, ale byli lepsi. Jednak to jest chyba kwestia gustu.

— A dużego ma?

To już kompletnie zbiło ją z tropu. Postanowiła mimo wszystko odpowiedzieć, w końcu, co miała do stracenia?

— Zależy co dla ciebie jest "dużym". Z moim doświadczeniem to widziało się już chyba wszystko.

— No nie wiem... Siedemnaście?

— Na oko więcej...

— A nie wygląda na takiego — wzruszył ramionami. — Jak całuje?

— Szczerze... Słyszałam od koleżanek, że potrafi językiem wyczyniać cuda, no ale mnie to jakoś nie podeszło. W sensie, może to moja taka osobista preferencja, ale według mnie ten jego język jest przereklamowany... Tylko na mnie nie nakabluj!

— Wiedziałem, gorzej niż ja! Jak we wszystkim. Poza tym, spokojna głowa, nie pamiętam jak się nazywasz, z tym nie będzie problemu.

— A co, on ci się podoba, że tak wypytujesz? Ah, to znaczy, to nie moja sprawa, nie będę się tu w psychologa bawić. No chyba, że chcesz..

— Nie no, w porządku. Czy on mi się podoba, to nie raczej. Znaczy, jest obiektywnie przystojny i jak się stara to potrafi być nawet spoko, ale tak normalnie to go ścierpieć nie mogę!

— Może i znam go tyle, co losowego napaleńca, ale tak po mordzie, to wydaje się irytujący.

— Prawda. Myślałem, że tylko ja to widzę!

Kontynuowali sobie miło rozmowę. Oboje leżeli na brzuchach, z twarzami skierowanymi w swoją stronę. Obgadywali głównie Tadeusza, a okazuje się, że jest mnóstwo plotek, o których Bytnar nie miał pojęcia.

💀♫☆ agitato! ☆♫💀 - rudy x zośka ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz