— Kurwa, Krzysiek, gdzie ci się tak śpieszy!? — wrzasnął Janek, próbując mu utrzymywać kroku.
— Nigdzie — spojrzał na niego zdziwiony, nadal idąc pośpiesznym krokiem.
— To po chujca pana odpalasz swój motor w dupie?
— No sorry, no! Tak z przyzwyczajenia, zazwyczaj się gdzieś spieszę!
— Ty masz jakiś stres pourazowy. Ile ty pracujesz dla tyranki? 6 lat? Ciebie trzeba do specjalisty posłać! To powinno być w ubezpieczeniu!
— Ciszej, bo cię jeszcze usłyszy. I wtedy ci już nie będzie do śmiechu — nieufnie rozejrzał się wokół siebie. Mimo, że wychodzili już z "jaskini Agaty", czyli agencji, nigdy nie można być zbyt ostrożnym. — Wracając, za niedługo Wielkanoc.
— No i? — wsiadł do auta i włożył kluczyk do stacyjki, Krzysiek zaraz usadowił się na miejscu pasażera.
— To i, że przyjeżdża twoja matka i masz o tym, na miłość boską, pamiętać. Nie zdzierżę kolejnych godzin, GODZIN zrzędzenia jakiś to ty nieodpowiedzialny, głupi i najgorszy. Tym bardziej, że pewnie znów mnie gdzieś zaprosi. Słuchaj, może i ty musisz cierpieć na urodzinach wujka Zenka, ale nie ciągnij mnie za sobą.
— Jaki, kurwa, Zenek? Chuj wie, kto to w ogóle jest.
— To syn brata twojego dziadka przecież.
— To dziadek Olek ma brata?
— No, trzech i siostrę. Ale to ze strony dziadka Julka!
— ...To on jeszcze żyje w ogóle?
— Dosłownie byliśmy u niego na herbatce kilka tygodni temu.
— Teraz to zmyślasz.
— No nie! Pamiętasz budynek z Wałęsą z kutasem na twarzy?
— Ah, faktycznie! — zakrzyknął Janek po chwili pomyślunku. — Jak to dobrze, że ktoś ogarnia za mnie nawet moją rodzinę!
— No, ale przecież ci mówię właśnie, że koniec z tym, no nie? Niech twoja mama przestanie mnie zapraszać na wasze imprezy! Ty zawsze znikasz gdzieś z dzieciakami i zostawiasz mnie na pastwę losu z tymi drapieżnikami!
— W sensie z moją rodziną?
— Tak! I kończy się na tym, że znam historię twojego rodu pięć pokoleń wstecz.
— Błagam cię, nie jest aż tak źle!
— Jest. Uwierz mi. Jest tak źle.
Janek podniósł brwi, otwierając szerzej oczy. Zacisnął dłonie na kierownicy i westchnął głośno.
— To kiedy w końcu przyjeżdża ta wiedźma?
— W Wielkanoc.
— ...Czyli kiedy?
— Za trzy dni. Co ty, nie wiesz, kiedy jest Wielkanoc? — auto się zatrzymało. Zaczęli przemierzać parking.
— No bo se pojebańcy nie mogli ustawić jednej daty. Tylko zmiana co rok. Gdyby to było jak z mikołajem na przykład, to bym wiedział!
— No, a kiedy jest mikołaj? — uniósł brwi, wiedząc, co zaraz usłyszy.
— Emmm...... ósmego?
— Ty, kurwa, jesteś ósmy najgłupszy na świecie.
— Przynajmniej nie na podium, no nie?
— Japierdole.
— Też cię Krzysiula kocham. Ty mój misiu pysiu ty.
W końcu trafili pod wejście do bloku. Kontynuowali rozmowę, powolusiu zmierzając do mieszkania Janka. Gdy zobaczyli uchylone drzwi, serca na chwilę im się zatrzymały. Kamil spojrzał pytająco na Rudego, a ten pokręcił głową. Był pewien, że zamknął drzwi.
CZYTASZ
💀♫☆ agitato! ☆♫💀 - rudy x zośka ff
Teen Fiction❝ - Obiecujesz? - Przysięgam na swoje dragi i gitarę.❞ Zapraszam do świata gwiazd, narkotyków i sławy! Akcja dzieje się na przełomie lat 90 i 00. TW: narkotyki, alkohol, przekleństwa i prawdopodobnie smut