☆przesłuchanie!☆

66 7 46
                                    


— Jaja sobie robicie! Nigdzie nie idę! — wrzasnął Bytnar, słuchając, czego tyranka dziś od niego oczekuje.

— Iść, to idziesz — mruknęła. — Tylko, kurwa! Spróbuj odpierdalać! Chociaż... może uda mi się ciebie w końcu wyjebać, jeśli coś odjebiesz

— To bym wolał! Który, kurwa, geniusz wpadł na wspólny wywiad z tym dziadem?!

— Pewnie jakiś przeciętny Kowalski, z jakiegoś tam wydziału. Nie kurw się tak, bo zmarszczek dostaniesz

— Japierdole, kurwa! Agata, nie wybaczę!

— Potrzymam cię za rękę, gdy to powiem. Nikogo to nie obchodzi. Teraz idź do domu, bo wyglądasz, jak w śmietniku znaleziony. Masz się prezentować. A nie, jak psu z dupy wyjęty

— Ciebie chyba z dupy wyjęli przy porodzie — mruknął, wychodząc z pomieszczenia.

Miał ochotę wrzeszczeć i krzyczeć. I to zrobił, na środku korytarza. W tej agencji już chyba każdy był do niego przyzwyczajony. Wychodząc z budynku, nabrał nagłej ochoty na to, by go niejakie auto pierdolnęło. Najlepiej za chwilę.

Po niecałych 10 minutach, balansował na krawężniku parkingu, który prowadził do jego domu. Gdy już się w nim znalazł, od razu wziął prysznic. Potem już stał przed otwartą szafą, w samych gaciach. Nie będzie się dla niego, oczywiście stroić. Nawet takiej opcji nie ma! Błazny, jak on nie zasługują na piękne widoki, które potrafił serwować Janek. Ale jakoś trzeba wyglądać.

Wyciągnął z szafy szerokie spodnie w biało różową kratę, do tego różowa koszula. Dobrał do tego różowo-białą kurtkę z wdzięcznym napisem "ARREST ME" na plecach. Uznał to też za idealną okazję na debiut jego krawata w krzyże. Obejrzał się w lustrze. Jak bezdomny, ale na bogato.

Podszedł do lusterka, które stało na biurku i chwycił kredkę do oczu, by nakreślić czarną smugę na jego linii wodnej. Walczył podczas tej czynności z chęcią wykonania domowej lobotomii. Dla niego, to wcale nie było takim złym rozwiązaniem, jeśli alternatywą był wywiad z Zawadzkim. Potem zajął się czerwonym cieniem, który nałożył pod oczy, by wyglądać na bardziej niewyspanego, niż już był. Przerwał mu dzwonek telefonu. Podszedł do półki, na której stał i podniósł słuchawkę.

— Kto

— Rybeńko, co tak nieuprzejmie? — Janek otworzył i zamknął z powrotem usta.— Będę pod twoim domem za 10 minut. Agencja kazała cię podwieźć — po tych kilku słowach, rozłączył się, a Bytnar stał z otwartymi na nowo ustami, nadal trzymając słuchawkę.

— Co jest?! — wrzasnął, ciskając słuchawką. — I jak ja mam być, kurwa, miły, jak on stosuje najzwyklejsze skurwysyństwo?

Zagotował się lekko w środku, ale musiał jeszcze postawić włosy, a miał na to mało czasu.

Zgodnie z zapowiedzią Tadeusza po dziesięciu minutach zauważył z okna czarnego Cadillaca, który podjechał pod jego blok.

— Raz kozie śmierć i katusze — westchnął, przeglądając się ostatni raz w lustrze.

Zapalniczka do kieszonki na zapalniczki, szlugi do kieszonki na szlugi. Długopis do obojętnie której, na wypadek, gdyby prosili o autografy, klucze zapięte na spodniach, telefon przytrzaśnięty na pasku. Wszystko miał.

Zdążył jakoś wystylizować swoje różowe od wczoraj włosy. Zawsze farbował włosy, gdy go coś zdrowo zirytowało. Celował w pierwsze lepsze płukanki, które schodzą po kilku myciach. Przez krótką żywotność barwnika, nigdy nie martwił się konsekwencjami, swojego sposobu na odstresowanie. Był naturalnie ciemnym blondynem, każdy barwnik wchodził na jego włosy bez większego problemu.

💀♫☆ agitato! ☆♫💀 - rudy x zośka ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz