☆patologia!☆

32 6 26
                                    

Rudego obudziło głośne pukanie do drzwi na zmianę z dzwonkiem.

—Kto się, kurwa, tak dobija..

Pomyślał sobie, że jeśli to Tadeusz to mu nogi z dupy powyrywa, a jeśli to Alek to mu da w zęby. Krzysiek wyjechał z Basią, to nie mógł być on. Zirytowany nagłą pobudką, przemierzył całe swoje mieszkanie, nadal w piżamie, podchodząc do drzwi. Ziewnął, opierając się o framugę, przez co za duże spodnie lekko zjechały mu z brzucha, zatrzymując się na biodrach, odsłaniając jego bokserki. Otworzył drzwi bez zawahania, ale gdy ujrzał osobę stojącą w nich, prawie zwymiotował jej na nie modne, czerwone szpilki.

— Mamo...

— Wyglądasz, jakbyś dopiero wstał — skomentowała, wpraszając się do środka

— Bo dopiero wstałem.. — mruknął pod nosem, lecąc za nią w głąb mieszkania.

— Syf, syf, syf. Myślałam że z tego wyrośniesz. Zrób mi kawy — westchnęła, rozkazującym tonem.

Janek się totalnie załamał i jak na złość rozmowa z Krzyśkiem sprzed kilku dni dopiero do niego dotarła. Podrapał się po karku i z miną zbitego psa potuptał do kuchni, by przyrządzić matce gorący napój. W mieszkaniu panowała niezręczna cisza, nalewając wrzątek do kubka zerknął na swą rodzicielkę.

Była to starsza kobieta, ubrana w czarną, ciężką sukienkę i czerwone szpilki. Jej niezbyt apetycznie wyglądające nogi były okryte szarymi, prześwitującymi rajstopami. Jej zgorzkniała i pomarszczona twarz była mocno umalowana. Wygięła usta w grymasie, kiedy została kolorowy kubek do rąk.

— Nie masz porządnej filiżanek? Naprawdę rozdajesz kawę gościom w takich kubkach?

Janek nie odpowiedział, przewracając oczami. O nic lepszego się nie może przyczepić?

— Nie ignoruj mnie. Chodzisz do kościoła? Do jakiej parafii? W związku z tym, żeś królewiczu postanowił, że twoja godna pożałowania kariera jest dla ciebie ważniejsza i nie raczyłeś mnie odwiedzić od długiego czasu to nic nie wiem! I teraz muszę się głupio dopytywać!

— Oczywiście, mamusiu, że chodzę do kościoła! — skłamał z uśmiechem na ustach. — Nie pamiętam, jak się nazywa ta parafia, ale na pewno się dowiem.

— Musisz zwracać uwagę na te rzeczy! Masz już dziewczynę? Po wyglądzie twoim i mieszkania, nie sądzę.. Ona by na pewno wiedziała! — brew mu drgnęła ze zirytowania, gdy jego mama rozczulała się nad hipotetyczną i nieistniejącą dziewczyną.

— Przestań, mamo. Poznałem ostatnio taką jedną, pracuję nad tym.

— Gdybyś przestał latać w tych szatańskich ubraniach do ludzi, to każda by cię chciała. Odziedziczyłeś w końcu dobre geny po mnie. Zresztą, nieważne. Zakładam, że nie byłeś jeszcze w kościele? Wiesz, dziś Wielki Piątek, obowiązkowa obecność w kościele. Po południu złapiemy pociąg do Kolbuszowej, wrócimy w poniedziałek.

— Chwila, wrócimy?

— No... chyba nie zapomniałeś o urodzinach wujka Zenka? Musimy zabrać jeszcze Dusię i ojca.

— No tak, wujek Zenek.. — zreflektował się Janek, myśląc o Krzysiu, który zawsze mu w tych sytuacjach ratował dupę.

— O której masz mszę? — znowu zmieniła temat. Zawsze lubiła skakać z wątku na wątek, a potem wracać do nich w losowym czasie i kolejności.

— Różnie chodzę, nie wiem.

— Oh, z tobą się nie da dogadać! Pójdę do sąsiadów spytać, może będą wiedzieć!

💀♫☆ agitato! ☆♫💀 - rudy x zośka ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz