1. Środa dzień...sądu ostatecznego cz.1

163 20 291
                                    

Wówczas wreszcie nastąpi ostateczne oddzielenie sprawiedliwych, dobrych ludzi od grzeszników, i każdy otrzyma zapłatę za swe czyny. Sąd Ostateczny będzie uroczystym osądzeniem całej ludzkości, oficjalnym potępieniem zła, a wywyższeniem dobra.
—Andrzej Sarwa, Rzeczy ostateczne człowieka i świata

Mikołaj

Budzi mnie warkot silnika, to Mustang Lili wtaczał się na podjazd. Jest po 12. Przecieram oczy i nieśpiesznym krokiem idę pod prysznic.

Zadziwiające jest to, że odkąd powiedziałem Liliannie całą prawdę, problemy ze snem zniknęły. Nadal byłem nieziemsko wkurwiony na Pawła, ale chyba w końcu zaczynała wzbierać we mnie gotowość do rozmowy.

Choć nie powinien stawiać mnie w takiej sytuacji, to przyczynił się do tego, że otworzyłem się przed Lili, co sprawiło, że nasza świeża relacja stała się silniejsza. Myślę, że sam bym się na to nigdy nie odważył. No może nie nigdy, ale jeszcze długo, długo nosiłbym to w sobie.

Prawda jest taka, że jedynie Lilianna, oprócz mnie, Barego, nieżyjącego Luksia i rodziców znała caluteńką prawdę. Nikodem do tej pory nie wie, że Tyśka powiesiła się u nas w domu. Paweł z resztą też. Nie wiedzieli także, że to ja ją znalazłem. Wystarczająco bolesna była wiedza, że moja dziewczyna popełniła samobójstwo.

Wychodzę spod prysznica i osuszam się ręcznikiem. Spoglądam w lustro i dopiero teraz dostrzegam jak bardzo się zapuściłem. Moje mięśnie przestały być docięte, włosy były już stanowczo za długie, nie wspominając o zaroście, który wręcz błagał o barbera.

Mimo, że z Lilianną układało się świetnie na mojej twarzy można było dostrzec zmęczenie. Trawiły mnie wyrzuty sumienia, powiedziałem jej prawdę o Matyldzie, ale świat nie znosi próżni i wpakował mnie w kolejne kłamstwo.

Wczoraj byłem w szpitalu, udało mi się załatwić rozwiązanie kontraktu, musiałem odbyć jeszcze tylko jeden dwudziestoczterogodzinny dyżur który miał zacząć się w środę o 19. Póki co Liliannie powiedziałem, że dostałem urlop na przeprowadzkę Zuzy i Pawła.

Kiedy kończę układać niesforne kłaki zakładam czarne kaszmirowe spodnie i klasyczny czarny t-shirt. Po tym co zobaczyłem w lustrze, chodzenie bez koszulki było ostatnim na co miałem ochotę.

Schodząc po schodach zauważyłem połyskującą puszkę redbulla i obok wypełnioną po brzegi wysoką szklankę.

– Nosz kurwa – mruknąłem – myślałem, że ten temat też już jest za nami.
Byłem gotowy do ostrej wymiany zdań, jednak gdy dojrzałem Liliannę, chodzącą w tę i z powrotem po tarasie, nerwowo paląc e-papierosa, zrozumiałem, że kolejną dyskusję o ulubionym napoju mojej dziewczyny będę musiał odłożyć na inny dzień.

Chyba spotkanie sponsorskie nie poszło tak jak zakładała. Zauważyłem, że wygląda przepięknie, a jednocześnie bardzo profesjonalnie. Włosy ma spięte w schludny kok, na nogach klasyczne czółenka od Christiana Louboutina i czarną luźną sukienkę do kolan.

Kiedy już miałem do niej wyjść, zauważyła mnie i jej nastrój zmienił się jak za dotknięciem magicznej różdżki.

A przecież ja nawet swojej jeszcze nie użyłem.

Przewróciłem oczami, zażenowany swoimi myślami. Jednak to prawda, że jedyne o czym ostatnio marzyłem to o tym by kochać się z Lilianną. Niespiesznie zwiedzać jej przepiękne ciało.

Bałem się wykonać ten pierwszy krok, nie wiedziałem jak zareaguje. Choć była twardsza niż myślałem, jej trauma była wciąż obecna i ujawniała się w najmniej oczekiwanych momentach. Z zamyślenia wyrywa mnie jej ciepły głos.

What If I still...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz