10. Definicja grzechu

17 1 0
                                    

- Nie zwrócę gitary, nie obchodzi mnie co z nią zrobisz. Możesz ją nawet wyjebać do tego cholernego morza. To już twoja sprawa - mówiłam ocierając łzy.

Szybko odeszłam w nieznanym mi kierunku zostawiając go samego. Szłam mijając kawiarnie, domy, bary, aż w końcu dotarłam na skarpę wokół której nie było zupełnie nic. Usiadłam na niej i płakałam tak długo, aż oczy mi spuchły, a głowa zaczęła boleć. Wzięłam do ręki telefon i ignorując nieodebrane wiadomości od Baylee z zapytaniem czy gdzieś poszliśmy i czy wszystko okej wybrałam numer Trey'a. Trzęsącymi dłońmi zaczęłam pisać.

Do: Trey: Musisz znaleźć teraz Colemana i się nim zająć. Mocno się pokłóciliśmy i nie wiem czy czasem nie zerwaliśmy.

Po chwili przyszła wiadomość zwrotna:

Od: Trey: Jasne, gdzie jesteś?

Baylee zaczęła do mnie dzwonić, ale nie byłam gotowa na rozmowę z nikim. Odrzuciłam połączenie jak ostatnia hipokrytka. Napisałam jej tylko, że wszystko gra i niedługo przyjdę. Siedziałam w takim otępieniu kilka godzin. Patrzyłam jak chmury na niebie przybierają różne kształty, aż zastąpiły je pomarańczowo fioletowe kolory zachodu słońca. Moje łzy przestały płynąć, lecz myśli nie. Cały czas mieliłam w głowie obrazy siebie i Colemana i zastanawiałam się, co poszło nie tak. Nagle usłyszałam szmer, odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam Xandera próbującego podejść do mnie nie skręciwszy sobie przy okazji kostki na nierównościach skarpy.

- Jak mnie znalazłeś? - zapytałam tylko ciekawa tego faktu.

- Nie ukryłaś się za dobrze, widzisz ten kawałek domu? - wskazał na wystający zza drzew skrawek okna i dachu. Przytaknęłam mu - to okno mojej sypialni. Wiem gdzie jesteś od trzech godzin, ale nie zdradziłem twojej kryjówki, więc się nie martw. Wiem, że inaczej wszyscy by się zlecieli

- Więc postanowiłeś być samolubny i sam się zlecieć? - zapytałam z przekąsem.

- Dokładnie tak - odparł dumny z siebie - o co poszło?

- Powiedziałam mu, że go kocham, kupiłam gitarę, o której marzył od dzieciaka, a on mi nie odpowiedział. Powiedział tyko, że mam zwrócić gitarę i że nie wie czemu jest ze mną w związku - pokręciłam głową z zażenowania słuchając własnych słów. Chłopak objął mnie ramionami i przytulił do siebie.

- Czy ja nie zasługuję na miłość Xander? - zapytałam znowu płacząc.

- Oczywiście, że zasługujesz. Jako jedna z nielicznych osób na tym chorym, popieprzonym świecie. Dlatego pierdol go, a znajdziesz chłopaka, który będzie kochał cię całym swoim sercem.

- Żeby to jeszcze było takie łatwe, a jak on się trzyma?

- Dlaczego o to pytasz? Po tym wszystkim powinno cię to nie obchodzić.

- Po prostu... martwię się, nie da się przestać kogoś kochać po jednej rozmowie Reilly.

- Zaniósł gitarę do przedpokoju i wyszedł. Po czasie Trey się do niego dodzwonił. Okazało się, że siedzi w barze, ale to było ze dwie godziny temu, więc pewnie upijają się teraz razem do nieprzytomności. Chodź do domu, bo Baylee i Cody odchodzą od zmysłów - wyciągnął w moim kierunku zachęcająco dłoń, którą przyjęłam.

Gdy tylko przekroczyłam próg domu dziewczyna rzuciła mi się na ręce i nie chciała puścić.

- Jak się trzymasz?

- Jakoś... puść mnie, bo muszę iść się położyć. Przepraszam Bay, ale na prawdę potrzebuję pobyć teraz sama - powiedziałam i pobiegłam po schodach do pokoju.

Autodestrukcyjne duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz