💰💸Drugie spotkanie💸💰

76 6 0
                                    

Gdy zawiózł mnie wieczorem do domu, byłam bardzo szczęśliwa. Miałam nadzieję na piękną relację. Anthony wydawał się na prawdę miły. Był mega uroczy I był prawdziwnym gentlemanem. Dałam mu nawet swój numer, a on powiedział, że będzie dzwonił.

Niestety nie odezwał się przez następne dwa tygodnie. Przez pierwszy tydzień jeszcze się jakoś trzymałam. Tłumaczyłam sobie, że pewnie jest zajęty przez jakieś sprawy biznesowe i nie ma czasu, żeby zadzwonić, lecz po kolejnych dniach po prostu się załamałam.

Nie miałam ciekawej historii randkowej. Nie miałam za wiele partnerów, a ci którzy byli, byli mocno nie udani. Moją wadą było to, że bardzo szybko ufałam ludziom i kilka razy się na tym przejechałam.

Dlatego właśnie od razu mu uwierzyłam. Uwierzyłam, że na prawdę coś do mnie poczuł. Uwierzyłam, że coś może z tego wyjść. Uwierzyłam, że komuś na mnie zależy. I oczywiście się zawiodłam. Zrobił mi cholerną nadzieję, a potem ją odebrał.

Ten cały dzień który spędziliśmy razem, był najlepszym moim dniem od... bardzo dawna. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że już kilka lat się tak dobrze nie bawiłam. I jeszcze ta namiętna noc... Było po prostu cudownie. A to co powiedział mi rano? Boże, jak to usłyszałam to po prostu myślałam, że się rozpłynę. To było takie urocze i takie miłe. Czułam się... doceniona.

Myślałam że znalazłam w końcu osobę, której będę mogła zaufać i powiedzieć wszystkie moje tajemnice. Ja bardzo szybko się zakochuję, bardzo szybko otwieram się przed ludźmi i strasznie dużo gadam, więc opowiedziałam już Tonemu prawie całą historię mojego życia.

A on nawet nie zadzwonił...

Pod koniec tygodnia po prostu leżałam na kanapie, przykryta kocem, z termoforem w rękach I oglądałam filmy świąteczne. Nie obchodziło mnie, że była jesień. No i oczywiście płakałam. Na stoliku leżało opakowanie z  chusteczkami i otwarte wino, a na podłodze lezało pełno zużytych chusteczek i pustych opakowań po słodyczach. W rekach trzymalam miske z chipsami i powoli je jadłam.

Oglądałam właśnie moment "Grincha", w którym każdy z miasta zaczął się z niego śmiać. Popłakałam się. Nie zasługiwał na to. Był dla nich miły, a oni go zdradzili. On im zaufał, a oni go zawiedli.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiłam się, bo nikogo nie zapraszałam, ale wstałam. Wzięłam butelkę wina ze sobą i chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi. Byłam już lekko wstawiona, bo to nie była pierwsza butelka. Wzięłam szybkiego łyka i otworzyłam drzwi. To co za nimi zobaczyłam, nie było na pewno tym czego się spodziewałam.

Anthony Stark we własnej osobie. Z jednej strony był ostatnia osobą którą chciałam teraz widzieć, ale z drugiej strony... tęskniłam za nim. Widziałam go tylko przez jeden dzień, ale i tak...

Był ubrany w czarny garnitur. Wyglądał idealnie... Garnitur idealnie wyprasowany, włosy idealnie ułożone, broda idealnie przystrzyżona... Jedyne co nie pasowało co tego obrazka, to był krawat. Był mocno poluźniony i krzywo wisiał.

W rękach trzymał kwiaty. Bukiet składał się z białych róż, biało czerwonych goździków i białych i czerwonych gipsówek... tydzień temu opowiadałam mu, że to moje ulubione...

Za nim, na ulicy stało przepiękne czarne sportowe auto. Było na prawdę przepiękne.

Patrzał na mnie takim wzrokiem... z którego mogłam czytać jak z otwartej księgi. Jego wzrok był pełen nadzieji... smutku... I strachu?

Gdy wróciłam do rzeczywistości i zrozumialam co sie dzieje, od razu zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie I zjechałam na podłogę. Wzięłam kolejny łyk wina I zaczęłam płakać. Czułam się strasznie bezsilnie.

preferencje marvel 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz