Papieros

1 0 0
                                    




~HARPER~

Sara to najlepsza kompanka do imprezowania. Zawsze potrafiła sprawić że coś ciekawego się działo mimo, że to ja w tej relacji byłam tą bardziej zwariowaną. Ona jest bardziej spokojna, rozważna i odpowiedzialna. Ja wole się za to bawić bo życie mamy tylko jedno. Nie chce na starość żałować, że moje życie było nudne. Tak bardzo moje ciało było zmęczone od ocierania się o innych podczas tańczenia, że chłodny wiatr, który otulał moje ciało sprawiał, że ledwo stałam.

-Harper, wszystko okej? - Pyta się uśmiechnięta brunetka na co ja się tylko śmieje i kucam. Czułam jak każda część mojego ciała staje się przeze mnie coraz mniej wyczuwalna. Nie czułam rąk, nóg - niczego. Może to przez stan, a może przez ilość skłonów do kolan, których zdobiłam podczas tańczenia do mojej ulubionej piosenki.

-Pomóc może? - Odwracam się słysząc nieznajomy głos. Nade mną stał wysoki brunet z niebieskimi oczami z wyciągniętą ręką w moją stronę. W lewej ręce trzymał papierosa a dym z jego ust uderzył w moją twarz. Odrazu zaciągnęłam się tym zapachem, który był pomieszany z jego intensywnymi perfumami. Uwielbiam palić papierosy tym bardziej po alkoholu.

-Mogłabym się zaciągnąć? - Zapytałam ledwo wstając. Chybotałam się na boki co brunet zauważył bo złapał moje przedramiona obiema rękami. Popatrzyłam się na jego dwa palce w których trzymał papierosa w bezpiecznej odległości od mojej ręki. Następnie spojrzałam z wdzięcznością na jego twarz bo bez niego mogłabym pewnie wypaść za obręcz balkonu. Przyłożył papierosa do moich ust wciąż trzymając mnie prawą ręką. Czułam jak przegląda się mojej twarzy. Wyglądał jakby zobaczył pierwszy raz jakąś pijaną dziewczynę. Zaciągnęłam się dymem i spojrzałam w niebo. Kocham to uczucie, gdy jestem pijana a nikotyna podczas zimnej nocy trafia do moich płuc. Wtedy czuje, że się rozluźniam a wszystko w okół staje się piękne. Zamknęłam oczy i wypuściłam dym z ust.

-To twoja przyjaciółka? - Nagle zeszłam na ziemie gdy ktoś zadał mi pytanie. Byłam na tyle pijana, że zapomniała, że jakiś obcy brunet wciąż mnie trzyma. Lecz to nie było pytanie od niego tylko od jego kolegi, który stał za jego plecami. Spojrzałam na Sarę a ona już słodko spała przytulona do barierki.

-Tak, możecie mi dać jej telefon? - Otrząsnęłam się i wyszłam z trzymających mnie dłoni nieznajomego. Jego kolega wyjął telefon z jej torebki i mi podał. Chciałam zadzwonić do Williego żeby nas odebrał, ale telefon wymsknął mi się rąk i wypadł za balkon. Widziałam tylko jak spada i uderza o beton tym samym rozbijając się na części. Niestety dom był wysoki i już po telefonie. Spojrzałam na obcych chłopaków i lekko się uśmiechnęłam. Już wiedziałam jaki dostane jutro wpierdol od Sary za to jak zniszczyłam jej nowy telefon. Dostała go na urodziny, które były cztery miesiące temu. Pogardziłam siebie za to że nie wzięłam swojego. Nie raz zdarzyło mi się zgubić telefon na imprezie, dlatego od dłuższego czasu już go nie biorę ze sobą i korzystamy z komórki Sary.
        Już chyba wspominałam że jestem trochę wariatką? Jak nie to powtarzam, bo właśnie zgodziłam się zabrać mnie razem z Sarą do domu dwóch obcych chłopaków. Nie widziałam rozwiązania z tej sytuacji, więc po zaproponowaniu noclegu u nich zgodziłam się bo nawet nie byłam wstanie kierować ich do mojego domu. Kolega bruneta wziął Sarę na ręce bo była w gorszym stanie ode mnie, coś tam zaczęła mamrotać pod nosem a ja opierając się niebieskookiego doszłam do ich samochodu. Oni usiedli z przodu a nas położyli z tyłu. Brunetka zsunęła się z siedzenia na moje uda i poszła spać. Głaskałam ją po włosach i brałam kosmyki włosów z jej czoła za ucho.

-Jak się nazywacie? - Spytałam z ciekawości zerkając na kierowcę, czyli na chłopaka, który niósł Sarę bo on jako jedyny z nas był trzeźwy.

-Ja jestem Blake a on - wskazał dłonią na pasażera siedzącego po prawej stronie - Simon. Poukładałam to sobie w głowie co po alkoholu ciężko mi wychodzi. Jestem słaba w zapamiętaniu dat czy imion. Jak poznałyśmy Peter'a to przez pierwsze dwa miesiące mówiłam na niego Daniel. Chłopak, który mnie trzymał to Simon a jego kolega to Blake. Powtarzałam to sobie kilka razy w głowie.

-A wy? - Simon odwrócił się i spojrzał mi w oczy. Uwielbiam u chłopaków jasne oczy. A jeszcze bardziej z ciemnymi włosami, to miało swój urok - taka mieszanka. Speszona spojrzałam w dół na przyjaciółkę i odpowiedziałam - To jest Sara. - Zauważyłam wzrok Blake'a w lusterku na śpiącą królewnę. Kontynuowałam - A ja jestem Harper. - Uśmiechnęłam się patrząc w stronę Simona, który wciąż wlepiał we mnie swoje błękitne tęczówki.

-Jesteśmy. - Mruknął Blake na co Simon odwrócił wzrok i spojrzał na dom. Nieźle chyba sobie radzili bo dom wyglądał wybornie. Był niewiele mniejszy od domu Petera. Wyszłam z samochodu ciągnąc za sobą zaspaną brunetkę. Wchodząc do środka wiedziałam, że napewno dobrze zarabiają. Chyba, że ich rodzice są porostu bogaci. Nie wyglądali jakby byli w naszym wieku. Dawałam im jakieś trzy lub dwa lata, że są starsi od nas. Na pewno już skończyli liceum i są już na studiach, albo już pracują. Mają może swoją firmę? Kurde, tyle pytań miałam w głowie gdy oglądałam środek domu, że aż dostałam migreny. Poszłam w stronę ogrodu gdzie był basen, mini siłownia, wygodne leżaki, a każdy krzaczek był idealnie równo obcięty. Dom Petera może i był większy ale nie tak elegancko wyposażony jak ten. Tutaj wszystko ma swoje miejsce, wszystko jest tu czyste. Byłam pod tak wielkim wrażeniem, że położyłam się na jednym z leżaków blisko basenu. zamknęłam oczy i mocno wciągnęłam powietrze nosem. Mimo czystego powietrza poczułam rownież już wcześniej znany mi perfum. Uchyliłam jedną powiekę i zobaczyłam Simona stojącego nade mną. Usiadł obok mojego leżaka i zaczęliśmy rozmawiać. Jakoś od samego początku zaczęłam się komfortowo przy nim czuć. Swobodnie potrafiłam z nim rozmawiać mimo tego, że poznaliśmy się chwile temu. Nie krępowałam się i nie było niezręcznie. Może alkohol też nam w tym pomagał? zawsze po nim mam większą odwagę do poznawania nowych osób. Lubię też osoby dojrzałe, a on był jedną z nich. Nie śmiał się z byle czego ale też nie był sztywny. Tak dobrze nam się rozmawiało, że zasnęliśmy. Leżak był na tyle wygodny, że imitował dla mnie łózko. Było trochę zimno ale alkohol płynący w żyłach wciąż sprawiał, że jest mi gorąco. A może on to sprawiał?

TWOJAWhere stories live. Discover now