Ciepły jak ogień

2 0 0
                                    


         Tyle nowych osób poznałam, tyle historii związanymi z nimi, że powoli padałam z nóg. Czułam, że za dużo wypiłam i jutro będzie niezły kac, a policzki bolały mnie od ciągłego uśmiechania się. Oni są cudowni. Bije od nich dojrzałość, mimo tego równoważy się ona przez ich dystans do wszystkiego wokół. Teraz odpoczywamy na wielkim narożniku. Przez to, że jest już późno rozmawiamy w ciemności, bo nikomu nie chce się wstać zapalić światła. Harper leży wtulona w Simona, potem siedzi Jack z Marthą a na samym końcu kanapy ja z Blake'm. Reszta jest na tyle domku a my leżymy trzymając głowy w stronę sufitu i głośno śmiejąc się z dzisiejszego wieczoru. Zamknęłam oczy, bo mój stan sprawiał, że czułam się lekka jak piórko. Każdy skrawek mojego ciała stawał się niczym spadający listek z drzewa. Jednak coś sprawiło, że moje prawe udo stało się cięższe od reszty. Jakby wielka cegła spadła na moją nogę. Wciąż z zamkniętymi oczami zjechałam dłonią po brzuchu w stronę uda, aby usunąć ciężar i znowu poczuć, że unoszę się ku niebu. Moja ręka napotkała ogromną dłoń Blake'a ściskającą moje udo bezlitośnie. Potem zaczęła się poruszać w stronę kolana a następnie w przeciwną stronę. W podbrzuszu pojawił się ścisk połączony z łaskotaniem. Alkohol sprawiał, że jego dotyk był na tyle gorący, że aż mnie parzył niczym wrzątek. Gdy dłoń bruneta sunęła się po moim ciele w stronę brzucha moja klatka piersiowa automatycznie wyginała się ku górze a nogi same się zaciskały. Nie mogłam zaciągnąć się powietrzem jakby odcięto mi tlen. Spojrzałam w stronę Blake'a a on mi się przyglądał jakbym była jedną z najjaśniejszą gwiazdą na niebie. Mimo ciemności jaka nas wszystkich otaczała dostrzegłam błysk w jego oczach. Oglądał mnie w skupieniu i sprawiał, że się rozpływałam. 

-Choć za mną. - Szepną mi do ucha co spowodowało dreszcz w moim ciele. Po czym zgrabnie wstał z kanapy i ruszył w stronę drzwi wyjściowych. Pognałam za nim niczym pies tak, aby nikt się niezoryientował. Każdy był w takim stanie, że gdyby ktoś się skapnął, że zniknęliśmy to byłabym w ciężkim szoku i pełna podziwu. Wyszliśmy przed domek a on szedł w stronę lasu, coraz słabiej słyszałam muzykę, bo się oddalaliśmy. Blake zatrzymał się a ja przed nim zauważyłam rzeczkę, którą zapewne słyszałam gdy dopiero tu przyjechałyśmy z Harper. Brunet ściągnął bluzę, dresowe krótkie spodenki i wskoczył do wody. Przez to, że  alkohol mocno krążył  w moich żyłach nie myślałam za długo i również zdjęłam ubrania. Miałam na sobie czarne figi i koronkowy stanik. Weszłam powoli do lodowatej wody,  żeby nie dostać jakiegoś szoku termicznego. Blake siedział już w niej cały mokry a kosmyki ciemnych włosów opadały mu na czoło. Spojrzałam na niego i zauważyłam z jaką fascynacją przygląda się mojej figurze. Rzeczka była na tyle płytka, że chłopak siedząc w niej miał wodę do połowy brzucha. Umięśnione, szerokie ramiona wychodziły nad jej powierzchnię. Chłopak oparł się na rękach i odchylił sprawiając wrażenie jeszcze szerszego a jego mięśnie się lekko napięły. Stanęłam przed nim po czym usiadłam a on jednym ruchem sprawił, że siedziałam na nim okrakiem. Kosmyk włosów wziął za moje ucho po czym dłonią zsunął po mojej talii. Woda była na tyle zimna, że przechodziły po moim całym ciele dreszcze. Za to od niego biło rozgrzewające ciepło. Poprawiłam się przesuwając się jeszcze bliżej niego. Chłopak w tym samym momencie napiął się cały, gdyż siedziałam na jego kroczu. Odchylił głowę do tyłu uśmiechając się a ja zauważyłam jak jego jabłko Adama się uwydatnia. Lubiłam tą część ciała u chłopaków i oczywiście też szerokie ramiona. A tych cech Blake'owi definitywnie nie brakowało. Był moim chodzącym ideałem. Nie znałam go za dobrze ale myślę, że jestem na właściwej drodze.  Mam świadomość tego, że to co teraz robimy jest bardzo nieodpowiednie i napewno by się nie spodobało mojemu bratu ale w tamtym momencie rozluźnienie jakie doznawałam sprawiało, że nie mogłam się opanować i myśleć trzeźwo.

-Jesteś kurewsko podniecająca. - Jego głos drżał. A słowa i sposób w jaki je wypowiedział sprawił, że jeden z kącików moich ust uniósł się ku górze. Dłonią sunęłam po jego wyrzeźbionej żuchwie i dokładnie badałam każdy skrawek jego twarzy. Z bliska był jeszcze piękniejszy. Przeczesałam mu włosy, które następnie idealnie się ułożyły. Na koniec spojrzałam w jego oczy, które były maślane jak u szczeniaka. Widziałam w nich tyle dobra i spokoju. Dlaczego z zewnątrz jest taki zimny a w środku ciepły jak ogień?

-Sara! - Usłyszałam głos przyjaciółki. 

-Blake! - Następnie krzyk Williego. O kurwa. Oni nie mogą nas tak znaleść. Gwałtownie zeszłam z Bruneta i gnałam w stronę lądu. Zatrzymała mnie dłoń Blake'a trzymająca mój nadgarstek. 

-Dokończmy to kiedyś. - Mruknął. - Proszę. Po czym mnie puścił a ja tylko zawiesiłam wzrok na nim z zaskoczenia. Wstał, ubrał się i również zaczął iść w stronę głosów naszych znajomych. 

-Tu jesteśmy! - Oznajmił, a chwile potem zauważyłam Harper biegnącą w moją stronę. Przytuliła mnie mocno nie zważając na to, że miałam przemoczoną bluzkę od mokrego stanika. Tak jak wspominałam w tamtym momencie byłam bardzo zaskoczona, że ktoś zauważył, że nas nie ma. Gdy odwróciłam się do nich przed wyjściem każdy wyglądał jakby miał zaraz zasnąć. Za Harper zauważyłam Williego, który patrzył na nas podejrzliwym wzrokiem. 

-Wpadłem do wody, uratowała mnie. - Blake szturchnął  Williego w ramie po czym zaczął iść w stronę domku. Brat patrzył się jeszcze na mnie ale po chwili wzruszył ramionami i podążył za brunetem. Byłam wdzięczna Blake'owi, że tym razem nie wypalił wszystkiego mojemu bratu. Wydaje mi się, że też wiedział, że to co tu się wydarzyło nie powinno mieć miejsca. Harper wzięła mnie pod ramie i ruszyłyśmy za chłopakami. Gdy wróciliśmy do domku każdy już spał oprócz Simona. Jack z Marthą zasnęli na kanapie a George z Kelly na podłodze. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 15 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

TWOJAWhere stories live. Discover now