Jesteśmy dla siebie jedyni

3 0 0
                                    


           Wróciliśmy z powrotem do domu a w kuchni wciąż siedziała Harper z Simonem. Wyglądali jakby nieźle się bawili pod naszą nieobecność, bo śmiali się do bólu. Z tego co wywnioskowałam to chyba żartowali sobie z Simona jak był mały, gdy wpadł do brodzika i złamał rękę. Podeszłam do lodówki szukając czegoś konkretnego do jedzenia. Czując wzrok na swoich plecach odwróciłam się i ujrzałam Blake'a siedzącego obok Harper i wlepiającego się we mnie. Jego tęczówki pociemniały niczym gorzka 95% czekolada. Zastanawiałam się o co mu chodzi, może był też głodny? 

-Chcesz coś? - Spytałam, bo moje myśli sprawiały mnie o jeszcze większą migrenę. Mimo, że to nie był mój dom i mimo, że jestem tu pierwszy raz z dwoma obcymi mi chłopakami czułam się swobodnie i komfortowo. Chyba to przez luźną energię bijącą od nich. 

-Chce to co ty chcesz - Mruknął, na co się zdziwiłam. Chyba zauważył moje zdezorientowanie, bo lekko uniósł kącik ust po czym wstał i podszedł pod lodówkę. Stał za mną, był wyższy o głowę a nawet nie wiem czy nie o więcej. Sięgnął po jogurt naturalny po czym odszedł a moja gula w gardle się zmniejszyła. Był przystojny i to bardzo ale znałam go zaledwie godzinę. Wydaje się być chłodny ale wiem, że środku skrywa się mały chłopiec. 


                                                                             ***


          Obudziłam się ze świadomością, że w końcu mogę na spokojnie wstać z łóżka a nie biec do łazienki bo budzik mnie nie obudził. Podeszłam do lustra w moim pokoju i tak jak myślałam wyglądałam jak jakiś potwór z najstraszniejszego horroru. Wielkie pogrążone oczy ze zmęczenia bo dalej nie zdążyłam się otrząsnąć po imprezie u Petera. Usłyszałam jak uchylają się drzwi od pokoju, więc się odwróciłam widząc w framudze stojącego brata. 

-Wiem, że nie spałaś u Petera. Gdzie byłaś? - Spytał, przez co się spięłam. Wolałabym żeby nie wiedział o Simonie i Blake'u. Po pierwsze by się wkurzył, że latam z obcymi i mogłaby mi się stać krzywda a po drugie jest duże prawdopodobieństwo, że on ich zna. Nasze miasteczko jest na tyle małe, że możliwość tego jest dosyć wysoka. Lecz wole nie ryzykować, dlatego muszę skłamać co mi słabo zwykle wychodzi. 

-Tak, bo spalam u Harper. - Przełknęłam ślinę i modliłam się do boga żeby uwierzył. Zmarszczył czoło a ja wiedziałam, że już po mnie. 

-Wiem, że nie Sara. - Usiadł na łóżku. - Mów. 

-No to uwierz bo tam spałam. Pojechałyśmy taksówką po imprezie do jej domu bo nie było u Petera wolnych pokoi. - Głos mi drżał a on to słyszał wyraźnie bo  uśmiechał się kpiąco w moją stronę. 

-Słyszę, że kłamiesz. - Tak jak zakładałam byłam w dupie. 

-O matko! - Usiadłam obok niego łapiąc się za głowę. Tak bardzo nie chciałam żeby wiedział. Zrobi mi wielki wykład o tym jak bardzo źle postąpiłam. Dokładnie jestem tego świadoma braciszku. 

-Jak nie chcesz mi nic powiedzieć to ciebie nie zmuszę przecież. Po prostu bądźmy ze sobą szczerzy. Jesteśmy dla siebie jedyni i nie chce ciebie stracić. Ciesze się, że jesteś cała i bezpieczna. - Jego słowa sprawiły, że się wzruszyłam. Rzadko mówił jak bardzo mu na mnie zależy choć było to widać i czuć przez jego nadopiekuńczość wobec mnie. Willy był dobrym bratem a nawet najlepszym jakim mogłam sobie wymarzyć. Byłam mu wdzięczna, że nie kazał mi odpowiadać. Gdyby zaczął mi to wszystko mówić, głowa by mnie zaczęła boleć. Wstał, popatrzył się chwilę i wyszedł bez słowa a ja odetchnęłam z ulgą.                                                                               

Po ogarnięciu się zeszłam na dół gdzie rodzice siedzieli na kanapie. Rozmawiali o pracy gdyż razem prowadzą firmę. Mama coś mówiła a tata zapisywał to na kartce papieru. Gdy zauważyli moją obecność przywitali się mówiąc "dzień dobry, słonko" i wrócili do pracy. Zrobiłam sobie tosty bo głód jaki był w moim brzuchu należal do jednych z silniejszych. Wróciłam do pokoju gdzie z kuchni połączoną z salonem słyszałam jak dzwonek telefonu dzwoni mi już trzeci raz. To pewnie Harper, która ma jakąś nową imprezę na której według niej musimy być bo to najlepsza impreza roku, i się nie myliłam. Minęło ze dwa dni od imprezy Petera a ona już mówi o kolejnej. Podobno rodzice Simona mają działkę na której będzie impreza za tydzień. Ale ma być skromna, z kilka osób bo ostatnio jak robił coś to wszystko ludzie porozwalali i jego rodzice się wkurwili. Z tego co mi Harper jeszcze zdradziła to, że nieźle się dogadują z Simonem. Podobno dzień w dzień piszą razem i rozmawiają na FaceTime. Ciekawi mnie ich relacja, może coś z tego będzie? tak jak wspominałam już u nich w domu dosyć dobrze się ze sobą porozumiewali. 


          Tydzień minął jakby trwał 2 sekundy. Cały czas praktycznie siedziałam u Harper w domu i oglądałyśmy jakieś filmy.

-To może pomożesz mi się spakować bo jutro rano już wyjeżdżamy! - Krzyknęła z ekscytacji blondynka. Był to w sumie porostu taki wyjazd na działkę Simona na której jedną z atrakcji miała być impreza. Miałyśmy tam zostać na trzy dni. Pierwszego miała być impreza, drugiego dnia miał być kac tak jak to ujęła Harper opowiadając mi o planie wycieczki, a trzeciego rano wyjazd. 

-Bardzo chętnie. - Odpowiedziałam ze znudzeniem siedząc na jej łóżku, na co zaczęła się śmiać. Nie byłam jakoś bardzo dobrze nastawiona na ten wyjazd. Wciąż nie wiem co powiedzieć rodzicom i bratu. Idę znowu spać do Harper? jak już spałam u niej cały tydzień. Ale to chyba będzie najbezpieczniejsza opcja. Najgorzej jak mama zadzwoni do mamy Harper to będzie przypał, bo obie z nas nie będzie. 

-Wiesz co napewno mi się przyda? - Spojrzałam się na nią pytającym wzrokiem. Nie miałam bladego pojęcia co jej chodzi po głowie. Po chwili przez moją twarzą pojawiła się paczka prezerwatyw. No chyba sobie żartowała.

-Ty tak na serio? - Wiedziałam, że podoba jej się Simon ale znała go bardzo krótko żeby z nim to zrobić. Nawet nie wiedziałyśmy po ile mają lat a ona się na to decyduje. Dziewczyna pokiwała  twierdząco głową a ja tylko opadłam plecami na jej materac łapiąc się za głowę. 

-Jesteś najbardziej pojebaną a jednocześnie najlepszą przyjaciółką jaką mam. - Oznajmiłam, śmiejąc się. Nawet nie próbowałam ją oddalać od tego pomysłu bo wiedziałam, że moje błagania nic by tu nie dały. Harper jest na tyle uparta, że jak chce coś zrobić to to zrobi nieważne kto co powie. 

TWOJAWhere stories live. Discover now