~SARA~Promienie słońca raziły moje oczy co spowodowało, że nie mogłam zasnąć mimo tego, że czułam się jak totalne gówno. Cuchnęłam alkoholem, makijaż rozmazany a jedyne co mi się chciało to żygać. Cieszyłam się, że rozpoczynają się wakacje ale teraz stwierdzam, że nie musiałam ich aż tak hucznie rozpocząć. Czułam się okropnie jak nigdy po każdej imprezie, a na nich byłam wiele. Przetarłam oczy i wytężyłam wzrok. Przynajmniej się starałam, bo zawroty głowy były dosyć silne co nie pomagało. Zauważyłam jak pewna sylwetka chodzi po pokoju. Była w samych spodenkach a barki miała niczym najdłuższy most na świecie.
-Obudziłem cię? - Pyta a ja patrzę dookoła i staram sobie przypomnieć co wczoraj się wydarzyło. Czy ja z nim spałam? kim on jest? czemu jestem w obcym domu? gdzie jest Harper?, pytań w mojej głowie zroiło się z milion.
-Coś się wczoraj stało? - Pytam, lecz boje się usłyszeć odpowiedź. Nie chciałam stracić mojego dziewictwa z byle jakim chłopakiem poznanym na imprezie. Spojrzał na mnie kpiącym wzrokiem a kącik jego ust uniósł się w górę. Zaśmiał się lekko, otworzył szafę i wyciągną dwie koszulki. Rzucił jedną w moją stronę a drugą założył na siebie. Mój wzrok sam zleciał na jego umięśniony brzuch co chyba zauważył, bo znowu na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
-Tak, stało się. - Oznajmił, na co moje oczy rozszerzyły się niczym spodki do herbaty. Kontynuował - Kiedy niosłem ciebie do spania zwymiotowałaś się na mnie a potem jeszcze na moje łóżko. - Wskazał ręką na mokre prześcieradło. - Załuż tą koszulkę bo pewnie twoje ubrania są brudne i śmierdzą. - Popatrzył się z politowaniem w oczach jakby było mu mnie żal. Załapał się za kark i lekko go masując wyszedł zamykając za sobą drzwi. Odetchnęłam z ulgą, że nie dowiedziałam się niczego gorszego. Może miał jakieś zamiary ale ja zwymiotowałam i się obrzydził? Dziękuje alkoholowi za to, że mnie zatrułeś! uratowałeś mnie!.
Ubrałam koszulkę, bo moja sukienka śmierdziała dosłownie wszystkim. Alkoholem, wymiocinami, potem. T-shirt sięgał mi do połowy ud a rękawy do połowy rąk. Byłam dosyć drobna, więc większość luźnych koszulek tak na mnie wyglądała. Cały czas zastanawiałam się jak tu trafiłam, zagadałam do niego czy co?. I czemu ma taką chatę pewnie mieszka z rodzicami a ja wyglądam jak bezdomny. Zaczęłam szukać telefonu lecz nie mogłam go znaleść. Patrzyłam w torebce, pod łóżkiem, wszędzie! nie ma go. Mama się pewnie martwi a już dochodzi trzynasta a ja się nie odezwałam przez całą noc gdzie miałam wrócić do domu o jakieś drugiej w nocy. Zajebiście. Wyszłam z pokoju rozglądając się dookoła, czułam się jak w jakiejś villi. Zeszłam po schodach, bo z dołu dobiegały jakieś głośne rozmowy i śmiechy. Pomyślałam, że to jego rodzice pewnie jedzą pyszne śniadanie .
-Harper? - Krzyknęłam uśmiechnięta. Nie mogłam uwierzyć, że tu jest. Kamień z serca mi spadł gdy ją zobaczyłam siedzącą przy wyspie w kuchni.
-Jak się spało? - Spytał chłopak po drugiej stronie wyspy, który akurat coś mieszał w misce. Spojrzałam się na Harper pytająco na co ona się tylko lekko uśmiechnęła i puściła mi oczko. Co za cwaniara! co ona zrobiła, że tu wylądowałyśmy.
-Bardzo dobrze. - Zmusiłam się do uśmiechu - Harper co my tu robimy? i muszę zadzwonić do mamy, a telefon chyba wczoraj zgubiłam. - Skierowałam się w stronę blondynki.
-Taaak...-zaczęła. - wczoraj pomogli nam się zwinąć z imprezy. Miałam zadzwonić do twojego brata żeby nas odebrał ale twój telefon wypadł mi z rąk i się zepsuł. I Akurat Simon wyciągną pomocną dłoń i zaproponował nocleg u nich, bo wszystkie pokoje u Petera były zajęte. - wskazała dłonią w stronę chłopaka. W sekundę się zagotowałam. Mój nowy telefon na którego oszczędzałam bardzo ciężkie pieniądze został zepsuty. Spojrzałam nerwowo na Harper i tak jak przed chwilą cieszyłam się z tego że tu jest, to teraz tak bardzo cieszyłabym się gdyby stąd wyszła. Zauważyła mój gniew i patrząc raz na Simona a raz na mnie uśmiechnęła się nerwowo aby chociaż trochę rozluźnić napiętą atmosferę. Nie chciałam robić scen obok nowo poznanego chłopaka a też pomyślałam, że to tylko telefon a nie coś gorszego. Teraz bardziej się martwiłam o to, że moja mama pewnie myśli, że leże martwa w rowie. Do kuchni wszedł chłopak, który pożyczył mi koszulkę. Spojrzał się w komórkę, wpisał kod aby go odblokować i mi podał.
-Masz mój telefon i zadzwoń do mamy - Spojrzałam na niego ze wzrokiem pełnym wdzięczności i szybko wpisałam numer do mamy. Odeszłam od kuchni.
-Halo córciu to ty? - Usłyszałam załamany głos rodzicielki.
-Tak, mamo nic mi nie jest. - Oznajmiłam.
-O jezu. Dzięki bogu! - Krzyczy do słuchawki - Dzwoniłam do ciebie milion razy, czemu nie odbierałaś? Bardzo się martwiłam.
-Telefon mi się zepsuł i poszłam spać do pokoju Petera, bo byłam zmęczona a Harper nie chciała jeszcze wracać i dopiero teraz się obudziłam - Zmyśliłam szybko.
-Dobrze kochana, zadzwoń jak będziecie chciały wracać to wyślę Williego i po was przyjedzie.
-Dobrze mamo. Kocham cię. - Po tych słowach rozłączyłam się i wróciłam do kuchni. Lecz tam właściciela telefonu nie było.
-Wiecie może gdzie jest...- Spytałam wskazując palcem na telefon.
-Szukasz Blake'a? jest w ogrodzie. - Zaśmiał się Simon i wskazał palcem gdzie mam iść, na co lekko się uśmiechnęłam w podziękowaniu. Wyszłam na ogród a tam wszystko wyglądało jak z filmu. Zauważyłam jak brunet stoi nad basenem trzymając papierosa w dłoni. Podeszłam i oddałam mu telefon.
-Dziękuje za pożyczenie. Moja mama bardzo się o mnie martwi i tym razem też tak było - Zaśmiał się w odpowiedzi. Była to prawda. Często pilnuje czy jestem bezpieczna co jest kochane z jej strony, bo rodzice Petera kompletnie inaczej do tego podchodzą za co mu współczuje. Wole gdy ktoś mi cały czas truje dupę niż ma na mnie wywalone.
-Czyli jesteś Blake. - Ciągnęłam bo zauważyłam, że jest mało rozmowny.
-A ty Sara. - Zerknął na mnie z lekkim uśmieszkiem co sprawiło, że cieplej zrobiło mi się na sercu bo wydawał się być zimną i suchą osobą. Popatrzyłam się na jego kąciki a następnie w oczy. Lubiłam utrzymywać kontakty wzrokowe podczas rozmowy czy nawet porostu. Miał ciemne, brązowe oczy na tyle, że nie widziałam jego tęczówek. Jego karnacja również była ciemniejsza, jakby był z Włoch. Może nie ma Angielskich korzeni.
YOU ARE READING
TWOJA
RomanceKoniec roku szkolnego. Oznacza to, że imprezowy okres czas rozpocząć. Dwie przyjaciółki Sara i Harper wybierają się na imprezę do swojego przyjaciela. Tak dobrze się bawią, że dwóch nieznajomych musi je wynieść z imprezy i zawieść do ich domu. Co si...