Pov. Węgry.
Tdy wyszliśmy we trujkę z Sinsay to zauwarzyliśmy tatę który był lekko poddenerwowany. Ciekawe czemu? Zawsze był szczęśliwy kiedy wychodził z przeróżnych sklepów. A tak to był szczęśliwy że był w tej galeri i robił zakupy. Bo napewno od wieków nie robił zakupów. Jeżeli to Litę wysyłał na robienie zakupów do tego miasta.
Potem kiedy wychodziliśmy z galeri to jakby ulżyło mu na sercu, i odpuszczono mu grzech ciężki. Ale on nie ma rządnych grzechów. No... może takie mycipyci... Ale zawsze z nich się wyspowiada. Więc nie ma rządnego grzechu ciężkiego. No to nie wiem o co mu chodzi. Może spo- o nie, nie, nie , nie, nie. Jeżeli spotkał... To grozi nam niebezpieczeństwo... Ale... napewno nie wie gdzie mieszkamy...
Pov. Polska.
Kiedy zauważyłam tatę który był spięty to się bardziej zestresowałem. Nie był taki wcześniej kiedy tu wchodziliśmy... nie... To nie może być prawda... on chce coś ukryć... Ale co?
Pov. RON.
Minęło 20 minut kiedy doszliśmy do domu. Oprócz Lutey bo ona poszła się zapoznać z jedną dziewczyną która mieszka obok nas i będzie chodzić z Litwą do klasy. Więc ktoś musiał jej ubrania I rzeczy wziąść... I padło na mnie... bo to ja jestem ojcem... ah... jak by było fajnie kiedy bym nie nosił tych 68 toreb z rzeczami... jak by było cudownie... Ale tak to do galeri mamy 10 minut drogi na piechotę a do przystanku autobusowego 15... Więc będą musieć iść na nogach do tego przystanku by dojechać do szkoły która jest z tąd 7km z tąd.
Pov. Trzecia osoba.
Minęł łikęd, a Polska, Litwa i Węgry musieli iść do szkoły. Polska protestował, ale na marne. RON nie dał Polsce zrobić wagarów od swojego pierwszego dnia w nowej szkole. Nawet zaprowadził ich pod przystanek żeby żadne z nich nie uciekło. A potem kiedy orzyjechał bus to poczekał aż wsiadną. A kiedy odjechał to poszedł w stronę swojego domu. Ale nie spodziewał sie jednej rzeczy pod swoim domem.
Przed domem a dokład iej przed drzwiami był bukiet z białymi, czerwonymi i żółtymi różami ułożone trochę w kształcie jego flagi. Nie wiedział co pomyśleć. Myślał że to sen. Ale w końcu ocknął się z zamyślenia i wzią bukiet róż w swoje ręce i wszedł do domu. Ale dom był otwarty a go raczej zamykał. Wystraszył się mimowolnie. Chciał zgłosić to na policję ale przypomniał sobie że zapomniał zamknąć dom na klucz. Wtedy mu ulżyło. Potem poszedł do kuchni by wziąść jakiś wazon i nalać tam wodę. Gdy zrobił i wsadził tam bukiet to poszedł w stronę salonu i dał na stolik kawowy.
Potem udał się znów na korytarz by wyjść z domu i zamknąć go na klucz apotem żeby dać ten klucz do doniczki na parapecie z tyłu domu. Więc kiedy to zrobił udal się w stronę małego parku na wybrzeżach miasta.
Pov. RON.
Byłem już 2km od domu. Jest jasno i ciepło. Lekki wiaterek wieje na moją twarz. Dobrze że zawsze moja rodzina mieszkała w tem domu. Miał wszystko pod dostępem... Ale nawet wrogów też... Ale tak to zawsze w tej okolicy było ciepło. Tylko zimy były nieprzyjemne. Ale kiedy zamieszkaliśmy w tamtym lesie to zimy robiły się coraz bardziej ciepłe. Może już klimatyzacja naturalna się zepsuła? Tak mówiła Litwa kiedy została zamątowana klimatyzacja w jej pokoju. Zawsze mówiliśmy kiedy wychodzi na dwór ,,Klimatyzacja naturalna już się zepsuła?" Albo ,,Kurczaczki pieczone! Bez klimatyzacji naturalnej jest taki upał że cho!" Zawsze tak mówi, jedno albo drugie. Ja też tak zacząłem mówić jak ona i sąsiedzi się nawet śmiali i ja też bo było to zabawne i jest nadaj.
Kiedy byłem już na miejscu na moją twarz spadł liść. Nie byle jaki. Tylko na tym liściu była namalowana jakimś cudem moją flaga. Robiło się to trochę dziwne. Najpierw bukiet róż a teraz to. Nie wiem kto to robi ale muszę przyznać że o każdy detal zadbał. A to jest bardzo trudne, bo moja flaga w zmniejszeniu jeszcze przemalować na taki mały liść jak ten to bardzo trzeba mieć koncentrację i wprawę.
Więc poszedłem dalej z tym listkiem w kieszeni. Bardzo mi się nawet spodobał. Sam bym nie wierzył że można zrobić coś tak pięknego na listku. Potem usiadłem na jakiejś z niewielu ławeczek w tym parku. Byłem gdzieś tak około 5 godzin. Więc musiałem już wracać do domu by zrobić też coś tam. Bo tutaj robiło mi się nudno. Mimo że było cudnie to też musiałem wracać do domu. Bo kiedy miałbym wrócić? Nigdy? A może jeszcze w następnym życiu? Chyba że był bym głodny to bym wrócił. Ale 5 godzin w parku wystarczy. Ale... 30 minut w do domu... Więc najlepiej będzie kiedy polecę na skrzydłach. Ale wtedy będę narażony że ktoś je zobaczy. Więc lepiej mały spacer nikomu nie zaszkodzi. Bo w tych czasach prawie każdy na telefonach... Więc lepiej wyjść na dwór i się spotkać że znajomymi. A jeżeli ich się nie ma...To w każdej chwili da sie zapoznać z nowymi osobami.
Wracałem już do domu, byłem w połowie drogi gdy zauważyłem że niecałe 5 metrów za mną idzie ktoś, najwyraźniej mnie ta osoba śledziła bo była też w tym samym parku ale pod światło i tak samo jak tu Więc nie umiałem zobaczyć twarzy bo światło mnie raziło w oczy.
Zaczełem szybciej iść. Ale na marne. Bo ta osoba też przyśpieszyła kroku. Ślę na szczęście byłem orzy domie i poszedłem za dom by wziąść klucze. Potem wszedłem od tyłu bo ta osoba była przed moim domem. Było to dość niepokojące. Zamkąłem wszystkie możliwe wyjścia na dwór by się nie dostała ta postać. Schowałem się jeszcze wswoim pokoju pod kołdrą. Zawsze tak robiłem kiedy bylem przerażony lub rozpczony. To tak miałem z przyzwyczajenia. Bo w dzieciństwie tego miałem dużo i to tak zostało do teraz.
Minęła godzina. Potem wyszłem z pod kołdry i spojrzałem przez okno. Na szczęście, albo i nie, ta postać była na innej posesji. Dobrze że ten dom był na drugiej stronie i na prawo 2 domy dalej nie licząc tego co jest przed naszym. Chciałem iść spać ale miałem złe przeczucie. Że coś złego się stanie dziecią kiedy pójdę spać...
Witam, witam i się witam.
Takie info że rozdziały będą w poniedziałki, środy, czwartki i soboty. I będę się starała robić je regularnie.
Ale też rozdziały będą kiedy będę się nudzić. Więc raczej nie będę robić regularnie...
Będą raczej kiedy ja napiszę to będą. Więc będę może mieć rą wenę jeszcze dziś i napiszke kolejny rozdział. Jeżeli to krótszy od tego.I w sumie to mój narazie najdłuższy rozdział. Bo liczy 1111 słów...
I dziękuję osoba które czytają tą książkę. Nie wiem jak wy możecie ja czytać ale wam dziękuję. Nawet bardzo. Bo wogóle ktoś ta książkę czyta.
Do następnego ^^.
CZYTASZ
,,To jest prawda? Tak?" *IR x RON*
FantasyBędę prubowała tą książkę zrobić jak najlepiej by chociaż 5 osób ją widziało :3. Rzeczpospolita Obojga Narodów (RON) podczas rozbioròw był w lochach Imperium Rosyjskiego (IR). Prusy był bardzo wściekły że nie był u niego. On się zakochał w RONie tak...