Rozdział 4

327 22 9
                                    

Pod kamienicą byłam jakieś pół godziny później. Poprosiłam Nicolę, żeby przekazał moim znajomym, że źle się czułam i po prostu potrzebowałam pojechać wcześniej, a nie chciałam ich budzić. Brunet nalegał, żebym została i chociaż coś zjadła. Potem mówił, że może mnie odwieźć, ale ja w sumie potrzebowałam jak najszybciej znaleźć się w domu, pod moją kołdrą i w mojej super piżamce w spidermana.

Wystukałam jeszcze na grupie szybką informację o tym, że się zwinęłam, w razie jakby Nicola magicznie zapomniał im przekazać. Weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się w stronę prysznica. Nie miałam ze sobą żadnych rzeczy, które miałam ze sobą na zawodach, bo wszystkie zostały w samochodzie Milo. Na szczęście mieszkaliśmy w jednym budynku, więc odzyskanie ich nie będzie dla mnie żadnym problemem.

Umyłam głowę i oblałam ciało gorącą wodą, czując jak moje wszystkie mięśnie wreszcie się relaksują. Kiedy już czułam się wystarczająco świeżo wyszłam z prysznica i owinęłam się w ręcznik. Zapomniałam wziąć sobie ubrań. Wyszłam więc z łazienki i ruszyłam przez mały przedsionek do mojej sypialni i z szafy wyciągnęłam z niej parę bielizny, różowy top i czarne, krótkie spodenki, bo pogoda w Rzymie była bezlitosna. Włożyłam na siebie zestaw i ruszyłam z powrotem do łazienki. Kiedy już po sobie tam posprzątałam ruszyłam do salonu. Byłam zmęczona, ale wiedziałam, że sen o tej godzinie źle wpłynie na mój zegar biologiczny, więc zrobiłam sobie tylko mocną kawę, mając nadzieję, że ona zatamuje moje zmęczenie.

Moje mieszkanie nie było duże. Mieszkałam sama, nie miałam żadnych zwierząt. Nie potrzebowałam wielkiej willi, choć na taką było mnie stać. Byłam bardzo oszczędna, a pieniądze odkładałam. Może to było trochę głupie, ale naprawdę sądziłam, że oszczędzanie jest fajne, tylko trzeba było robić to z głową i znać granicę.

Tak więc skończyłam w kamienicy, w mieszkaniu o czterdziestu metrach kwadratowych. Kiedy tu trafiłam, to musiałam zrobić cały generalny remont, bo mieszkanie jest dość stare, a poprzedni właściciel nie zadbał nawet o wymianę okien z drewnianych na plastikowe. W sumie wyszło mi to na dobre, bo miałam przynajmniej mieszkanie w takim stylu, w jakim chciałam. Wszędzie było kolorowo, bo wręcz uwielbiałam kolor. Zdecydowanie dominował różowy, niebieski i biały. Oczywiście były akcenty na przykład srebra, albo jakiś ciemniejszych odcieni, ale to dodawało tylko większego uroku.

Rozłożyłam się na granatowej sofie i chwyciłam pilota do telewizora, po czym włączyłam sobie Netflixa. Wybrałam jakiś serial, bo chciałam w końcu w któryś się wciągnąć skoro miałam więcej czasu. W jednej ręce trzymałam kubek z kawą a w drugiej telefon, który włączyłam. Zapomniałam, że włączyłam serial, kiedy weszłam na Instagrama, przypominając sobie wszystko co wydarzyło się wczoraj. Byłam mistrzynią Europy. To duże osiągnięcie. Weszłam w wzmianki na relacjach i wszystkie starałam się polubić lub nawet coś odpisać. Dostałam także propozycję od jednej z włoskich telewizji na wywiad, więc przyjęłam ją i zapisałam sobie w kalendarzu, że w środę o dwunastej miałam stawić się w placówce. Następnie odczytałam mniej więcej wszystkie wiadomości, które zostały mi wysłane. Większość to były odznaczenia na relacjach, ale ja byłam po prostu cholerną perfekcjonistką i nie mogłam pozwolić, żeby któraś wiadomość została nieodczytana. Znalazłam też kilka pytań, na które z radością odpowiedziałam. Lubiłam to uczucie, kiedy ludzie mieli we mnie autorytet i uważali, że jestem odpowiednią osobą do odpowiedzi na ich pytanie.

Kiedy w końcu skończyłam obczajać moje media, zdążyłam już delikatnie zgłodnieć. Żołądek domagał się jakiegoś porządniejszego posiłku, bo od wczoraj nic takiego nie dostał. Z głośnym westchnieniem podniosłam się z sofy i ruszyłam do kuchni, która była oddzielona od salonu tylko wyspą i małymi półściankami. Gdy już znalazłam się w pomieszczeniu, otworzyłam lodówkę, żeby zastać tam praktycznie puste półki. No tak, zapomniałam zrobić zakupów. Zamknęłam więc białe drzwiczki i zastanowiłam się, co dalej. Pokręciłam głową z bezradnością i ruszyłam do holu. Włożyłam tam na nogi moje ulubione czarne trampki i upewniłam się, że mam ze sobą telefon i klucze do mieszkania. Wyszłam i trzasnęłam za sobą drzwiami. Nasza kamienica miała pięć pięter. Zaraz obok mnie mieszkał Milo, piętro niżej Mel, Visha i Ezra. Przypomniałam sobie, że tego ostatniego wczoraj z nami nie było, więc zaznaczyłam w pamięci fakt, żeby go odwiedzić. Pewnie sam pierwszy wleci do mojego mieszkania, ale miałam nadzieję, że wrócił już z Norwegii. Wyjechał dwa dni temu, do swojej rodziny, która tam zamieszkiwała.

Dolcezza [Football fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz