Rozdział 5

266 18 7
                                    

  Jakby ktoś ze dwa tygodnie temu powiedział mi, że moje życie wywróci się nagle o sto osiemdziesiąt stopni, to chyba bym mu powiedziała, żeby puknął się w łeb. A teraz musiałabym przyznać mu rację, bo w tym momencie działo się u mnie więcej niż kiedykolwiek wcześniej.

 Co chwila latałam na wywiady jak nakręcona, a nowym propozycjom nie było końca. W dodatku w Rzymie była cudowna pogoda, przez co moim znajomym wciąż chciało się jedynie jechać na jakieś przejażdżki, pić piwo i robić inne rzeczy, na które miałam okropną ochotę, ale nie mogłam sobie na to pozwolić, przez moje wciąż trwające treningi. Tak naprawdę sezon na bieganie na tartanie powoli się kończył i mogłam sobie delikatnie odpuścić, ale nazywałam się Valeria Rossi, więc stało się to niemożliwe. Mój trener, czyli mój tata, bierze urlop dopiero od przyszłego tygodnia, więc dopiero wtedy będę mogła pozwolić sobie na odrobinę luzu i jakieś ciekawe wyjście ze znajomymi.

 Dodatkowo Nicola Zalewski wciąż bombardował mnie wiadomościami. Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę uważałam, że ten chłopak jest w porządku, ale ilość spraw, które musiałam załatwiać w ciągu dnia i ilość wolnego czasu, który mi został nie była wystarczająca, żeby móc z nim normalnie konwersować. Powstrzymywał mnie też fakt, że brunet był w związku z Nicol, której wręcz nie mogłam przetrawić, a sama myśl o jej nadętej mordzie sprawiała, że miałam ochotę puścić pawia.

 Był piątek, a ja weszłam do kamienicy o godzinie dwudziestej pierwszej. Byłam okropnie zmęczona i chciałam wreszcie zjeść coś porządnego i obejrzeć sobie Netflixa. Na klatce schodowej spotkałam Mel, która właśnie wybiegła ze swojego mieszkania. Była ubrana w szare dresy i za dużą bluzę, jej włosy były potargane a na ustach błąkał się mały uśmiech.

- Siema, kurwo - powiedziała, zaraz po tym jak mnie dostrzegła. Odwzajemniłam jej uśmiech, tylko że mój nie był już tak szczery jak jej uśmiech. Musiałam trochę zmusić ciało, żeby to zrobić, bo tak naprawdę jedyne, na co miałam ochotę to walnąć się na kanapę i odpocząć.

- Elo - odpowiedziałam. Brunetka podeszła do mnie i razem ze mną wchodziła na górę. Albo właśnie szła do Milo, albo do mnie. Nie było innej opcji.

- Idę do Milo na plotki, idziesz? - zapytała, łapiąc mnie pod ramię. Jęknęłam cicho i stanęłam z brunetką pod drzwiami mojego mieszkania. Posłałam jej zmęczone spojrzenie a ona pokiwała głową, że mnie rozumie. - Mamy wino. Przyda ci się trochę wyrwać, Val. - Argument na alkohol, może nie był dobrym posunięciem, ale na mnie delikatnie zadziałał, bo zatrzymałam się bez ruchu i zaczęłam analizować wszystkie możliwości. Być może, że ostatnio zbyt dużo działo się w moim życiu a ja za dużo o wszystkim myślałam. Może mała odskocznia wcale mi nie zaszkodzi?

- Dobra, dajcie mi parę minut. Wezmę szybki prysznic i do was przyjdę - odpowiedziałam po chwili, a na moje wargi wypłynął delikatny uśmiech. Twarz mojej przyjaciółki nabrała kolorów. Podeszła do mnie, mocno wtulając się w moje ciało, co oczywiście odwzajemniłam. Pachniała wiśnią, jak zwykle zresztą.

- O kurwa, faktycznie idź pod ten prysznic, bo jebiesz jak żul - skwitowała po chwili, odsuwając się ode mnie i marszcząc swój nos na znak tego, że nie ładnie pachniało. Zaśmiałam się soczyście, kiedy brunetka zniknęła w drzwiach do mieszkania obok. Sama za chwilę zniknęłam w swoim małym zaciszu. Odstawiłam torebkę na bok i odwiesiłam klucze, żeby przypadkiem ich nie zgubić. Następnie ruszyłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakiś wygodny komplet dresów.

 Po piętnastu minutach czułam się już jak nowonarodzona. Wcisnęłam na nogi czarne legginsy a na górę założyłam niebieską bluzę z kapturem. Mokre włosy zostawiłam rozpuszczone a na stopy wsunęłam moje ulubione kapcie. Wyszłam z pomieszczenia oddychając z ulgą. Wypiłam szklankę wody i wyszłam z mieszkania, żeby przejść dwa kroki i otworzyć kolejne drzwi, tym razem do mieszkania mojego sąsiada i przyjaciela.

Dolcezza [Football fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz