Następnego dnia zwlokłam się z łóżka o godzinie dziewiątej. Fakt, że mogłam zrobić to zdecydowanie wcześniej, wcale nie poprawiał mojego złego samopoczucia. Denerwowałam się bardzo, że coś pójdzie nie po mojej myśli, a ja nie będę mogła tego powstrzymać.
Z pakowaniem walizki uporałam się już wczoraj, więc upewniłam się tylko, że mam wszystkie potrzebne mi rzeczy. Zrobiłam to chyba ze dwadzieścia razy, ale przynajmniej byłam spokojna, że mam wszystko.
W mojej walizce znalazły się trzy stroje kąpielowe, kilka par krótkich spodenek, z pięć koszulek i odrobinę więcej topów. Wzięłam ze sobą też ze dwie sukienki, które miałam zamiar wykorzystać tylko wtedy kiedy będzie to naprawdę konieczne. Wprost nienawidziłam sukienek, spódnic i wszystkich ubrań tego typu.
Jak wstałam i wzięłam szybki prysznic, to dopakowałam jeszcze ostatnie kosmetyki i finalnie zamknęłam walizkę. W czarny plecak spakowałam jeszcze portfel, potrzebne mi dokumenty, ładowarki i jakieś inne pierdoły.
Ubrałam się w biały top na cienkich ramiączkach i krótkie jeansowe spodenki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, pozwalając żeby delikatnie zakręciły się na końcach. Nie szalałam z makijażem, bo wiedziałam, że zarówno jak i w Rzymie, tak i na Majorce pogoda jest bezlitosna, więc tylko delikatnie podkręciłam rzęsy i dwa razy przejechałam po nich tuszem. Kiedy już uznałam, że wyglądam wystarczająco dobrze, wcisnęłam na stopy trampki i wyjechałam z walizką na korytarz. Potem ponownie wróciłam do mieszkania, upewniając się, że wszystkie okna są zasłonięte i pozamykane i że w żadnym pomieszczeniu nie pali się światło. Złapałam za klucze i zanim znów wyszłam na korytarz przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, żeby choć trochę unormować moje gnające serce. Byłam bardzo podekscytowana. Naprawdę cieszyłam się na małe wakacje, a z moimi przyjaciółmi mogło być tam naprawdę bardzo ciekawie.
Zamykałam drzwi na klucz, kiedy do moich uszu dobiegły jakieś trzaski, przekleństwa, a po chwili zza drzwi wyleciała walizka, która z głośnym łupnięciem upadła na korytarz. Wzdrygnęłam się i rozszerzyłam oczy, patrząc czy walizka przypadkiem się nie roztrzaskała. Następnie kątem oka zauważyłam, że w progu pojawiła się postać o blond włosach. Z wielkimi oczami powiodłam na niego wzrokiem. Gdy mnie dostrzegł jego twarz złagodniała.
- Siema - powiedział i po chwili sam wsadził w zamek kluczyk. - Jak nastrój? - zapytał, gdy już zamknął drzwi na wszystkie możliwe zamki. Zastygłam bezruchu, zastanawiając się, czy to właśnie nie była najdziwniejsza sytuacja w moim życiu.
- Wszystko dobrze - wydukałam, potrząsając głową i dokańczając to, co wcześniej robiłam. - Co zrobiła ci ta biedna walizka? - zapytałam, łapiąc za rączkę swojej. Chłopak posłał mi zirytowane spojrzenie.
- Nie mogłem jej zamknąć.
- Więc postanowiłeś wyjebać ją na korytarz? - zapytałam ponownie z wyraźnym rozbawieniem.
- Wkurwiła mnie - powiedział, na co a tylko przytaknęłam. Poczekałam, aż chłopak doprowadzi swoją walizkę do normalnego stanu i wspólnie ruszyliśmy na dół, gdzie panował harmider. Piętro pod nami w całości należało do Vishy, Mel i Ezry, bo na każdym piętrze były tylko trzy mieszkania. Cały czas ktoś trzaskał drzwiami, biegał w tę i z powrotem, a ja mogłam się założyć, że była to mała czarnula, która co chwila czegoś zapomniała. Cóż, taka już była Mel i nie mogłam nic na to poradzić. Kiedy stanęliśmy na ich piętrze, pierwsza gotowa okazała się być Visha, co chyba nikogo nie zaskoczyło. Swoje czarne włosy spięła w luźnego koka, a na sobie miała czarną koszulkę i spodenki dresowe w tym samym kolorze. Na nasz widok jej twarz rozpromieniła się w coś, co przypominało cień nadziei. Jeśli miałabym być szczera, to nie spodziewałam się, że ja i Milo pierwsi będziemy gotowi. Znaczy może po sobie mogłabym się tego spodziewać, ale na pewno nie po blondynie, który opierał swoją brodę o moje ramię. Był definicją zamieszania, czego dowodem była spadająca z trzaskiem walizka, wyrzucona wprost z jego mieszkania.
CZYTASZ
Dolcezza [Football fanfiction]
Fanfiction[nicola zalewski fanfiction] Valeria Rossi prowadzi w miarę spokojne życie. Spokój to względne pojęcie, a w jej przypadku oznaczało to ciągłe treningi, spotkania ze znajomymi i mnóstwo różnych przygód. Valeria właśnie wystartowała w najważniejszym...