Głośny huk otwierających się drzwi wyrwał Nathalie z zamyślenia. Stanął w nich nie kto inny jak Goryl. Popatrzyła na niego, po czym zerknęła w stronę Agreste'ów. Przestaną się kłócić, czy nie przestaną się kłócić? Tego nie wie nikt. Adrien oczywiście znowu spiera się z ojcem o wyjście na tą cholerną dyskotekę za dwa dni. Nathalie mogła nawet przysięgać, że jeszcze raz usłyszy ten temat i dostanie nerwicy. Znowu wbiła znudzone spojrzenie w goryla stojącego w drzwiach. W sumie ciekawe było to, że nawet nie wiedziała jak ma na imię. Ksywka "goryl" tak bardzo przylgnęła do praktycznie niemego ochroniarza dwójki Agreste'ów.
- Czego? - rzucił w stronę ochroniarza Gabriel. Ewidentnie był nie w humorze... spodziewał się że są to jacyś goście (skoro wcześniej słyszał dzwonek), ale i tak był na tyle rozjuszony sprzeczaniem się z synem że nie miał ochoty rozmawiać Z NIKIM.
Goryl w odpowiedzi wskazał palcem na Nathalie, a zaintrygowana kobieta uniosła brwi.
- Ktoś do mnie?
Goryl kiwnął głową na potwierdzenie i przywołał Nathalie do siebie wychodząc za drzwi.
Serio tak trudno się odezwać? Tak? Nie? Ktoś do mnie prywatnie? Ktoś prosi o spotkanie z asystentką Agreste'a przed spotkaniem z nim? Określ się idioto.
- E... przepraszam Panie Agreste, zaraz wrócę....
Jedyne co miała teraz w głowie to to, kto czeka na nią po wyjściu. Zamyślona wyszła z gabinetu. To, co (a w zasadzie kogo) zastała przed drzwiami wejściowymi dosłownie wbiło ją w ziemię, to były OSTATNIE osoby które by zgadywała.
STO LAT, STO LAT, NIECH ŻYJE ŻYJE NAM, STO LAT STO LAT, NIECH ŻYJE NAM, W ZDROWIU W SZCZĘŚCIU W POMYŚLNOŚCI NIECHAJ ŻYJE NAM, NIECH ŻYJE NAM, A KTO? NATHALIE!
Mimowolnie zakryła usta dłońmi tak, żeby jednocześnie przykładać je do kącików oczu.
Nie, nie płacz! Nie płacz! Tępa idiotko, przestań! Zachowaj tą cholerną powagę, nie rycz!
Nie pomogło, łzy wzruszenia i tak popłynęły jej po policzkach im dłużej patrzyła na dwóch mężczyzn z wielkim balonem "36" i kilkoma mniejszymi z sercami, paczką z prezentem, torbami na ramionach i szerokimi uśmiechami.- N-nie zrobiliście tego... - zaczęła wzruszonym, łamiącym się i drżącym od wzruszenia tonem podbiegając do wyższego z nich i zarzucając mu ręce na szyję, podczas gdy ten podniósł ją i okręcił. -N-nie zrobiliście... - powtórzyła starając się jakby uświadomić sobie, że to nie sen.
- A zrobiliśmy słodziutka, chyba nie sądziłaś że zapomnimy? Niespodzianka Solenizantko!! - odezwał się drugi z mężczyzn.
Tymczasem i starszy i młodszy Agreste zaintrygowani śpiewem dochodzącym z przedpokoju przyszli wybadać sprawę. I jeny, jakie dziwne uczucie przeszło po Gabrielu, gdy zobaczył swoją asystentkę. Przecież ona ma urodziny! Jego asystentka dzisiaj miała urodziny! Przecież zawsze znał te daty, jakim cudem zapomniał? Ale ukuło go coś jeszcze, jakieś dziwne uczucie... Nathalie przytulająca się do obcego mężczyzny, w towarzystwie jeszcze jakiegoś innego? Sam nie wiedział czemu aż tak go to zdziwiło. Chyba... chyba zbyt się przyzwyczaił że Nathalie obracała się tylko w jego towarzystwie jeśli chodzi o męskie towarzystwo... Ale czemu to aż tak go ciekawiło kim oni są? Przecież... przecież to tylko asystentka...
Tymczasem ta oderwała się od jednego z mężczyzn i zarzuciła ręce na szyję drugiemu dając mu buziaka w policzek.
- Skąd... skąd wzięliście adres...? Przecież nie mówiłam wam która to dzielnica, numer ulicy, nawet nie mówiłam że jestem w domu...

CZYTASZ
W przyszłość i przeszłość [GABENATH FF]
Fiksi PenggemarNathalie Sancoeur po usilnych prośbach brata zamierza wybrać się do rodzinnego domu. Powrót w te strony będzie jak skok w przeszłość, mieszający się z teraźniejszością i... przyszłością. A w tym wszystkim towarzyszyć będzie jej nikt inny jak (pełny...