Poznani przez babcie

78 7 0
                                    

Ciemna, gwieździsta noc, autostrada, mały ruch, a za kierownicą blondynka. Jechała nie śpiesząc się ani trochę. W radiu letnie piosenki nawiązujące do celu podróży. Jechała w odwiedziny do babci, nad morze.
Dawno u niej nie była a bardzo lubiła spędzać czas nad wodą.

Dojechała. Stary przytulny domek praktycznie przy morzu. Dzielnica na której mieszkała jej babcia był naprawdę przepiekna. Każdy dom był przyozdobiony różnymi kwiatami.

Zapukała do małego domku usłyszała cichutkie i wolne kroki. Drzwi powoli się otworzyły wyjrzała zza nich starsza kobieta.

- Dzień dobry babciu - powiedziała Faustyna ciepłym głosem.
- Witaj kochanie. Myślałam, że już nie ptzyjedziesz - odezwała się kobietą i otworzyła szeroko drzwi pokazując ręką żeby weszła.

Faustyna lubiła to miejsce. Spędziła tu całe dzieciństwo razem z rodzicami i babcią. Było już bardzo późno więc położyła się i odrazy zasnela.

Następnego dnia obudziło ją wchodzące do pokoju przez okno słonce. Wyszła z pokoju a jej babcia już siedziała w kuchni.

- Jak się Spało? - zapytała kobietą
- Dobrze - odpowiedziała ale jej uwagę przykuła torba wypchana zakupami            - Babciu nie potrzebnie byłaś na zakupach wczoraj ci wszystko przywiozłam -  powiedziała.
- Tak wiem ale ja nie chodzę na zakupy. Od jakiegoś czasu przynosi mi je taki młody chopaczek. No może w twoim wieku? Nie wiem nie pytałam się. - odpowiedziała babcia.

Zdziwiona lecz trochę zainteresowana rozpakowywała zakupy - A dlaczego? Nie dajesz sobie rady babciu? -  zapytała z troską w głosie.
- No wiesz czasami nie daje rady udźwignąć wszystkiego - odpowiedziała - Nie musiałam go oto prosić sam nalegał a ja mu oddaje te pieniądze. Zaprosiłam go na ciasto. Przyjdzie o szesnastej. Pomorzesz mi w kuchni?
- To nie chodzi o pieniądze tylko o twoje zdrowie babciu - odpowiedziała wyjmując blaszkę i składniki na ciasto.

Nadchodziła szesnasta a ciastem pachniało w całym domu. Faustyna przebrała się w białą zwiewną sukinke i czekała na goscia. Trochę się stresowała ale była też ciekawa co to za chłopak.
Nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi. Jej bobcia praktycznie doskoczyła do nich. Otworzyła a chłopak grzecznie się przywitał. Wszedł do kuchni.

- A to moja wnusia. - powiedziała babcia
- B...Bartek - podał rękę na przywitanie.
- Faustyna - przywitała sie.

Bartek był przystojnym, wysokim brunetem. Jego głos ciepły i troskliwy a poczucie chumoru nie typowe.

Chłopak zaczął temat muzyki a później festiwalu który odbywał się co roku w miescie. Był to festiwal na którym występowali popularni muzycy nie tylko z Polski. Bartek chodził tam co roku z przyjaciółmi. Natomiast Faustyna pierwszy raz o nim słyszała.
Chłopak zaprosił ją na festiwal żeby przyszła i przeżyła to choć raz. Fausti bardzo lubiła muzykę. Uciekała w nią jak było źle...
Umówili się że Bartek przyjdzie po nią następnego dnia o szesnastej i razem pójdą na festiwal.

Wyszedł. Szedł ulicą w kierunku mieszkania. Czuł jakby serce miało mu wyskoczyc. ~ Czy to zauroczenie czy miłość? Nie nic z tego widzę ją pierwszy raz ~ odrazu wyrzucił te myśli z głowy...

NiepewnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz