Odnaleziona przyjaciółka i troskliwy kolega

69 7 1
                                    

Następny dzień był bardzo ciepły i słoneczny. Faustyna wstała wcześnie, posprzątała dom, zrobił śniadanie i obiad, podlała ogródek aż w końcu przypomniało jej się co dzisiaj miała robić. Wbiegła szybko do pokoju usiadła przy biurku i zaczęła się malować. Jak na złość nic jej nie wychodziło. Szybko się ubrała złapała torebkę i wyszła.

Przed domem stał Bartek który właśnie miał dzwonić dzwonkiem
- O! Cześć właśnie przyszedłem. - odezwał się pierwszy
- Cześć. Sorki że tak wpadłam ale kpletnie zapomniałam że to dzisiaj - powiedział trochę zdyszana
- Nic nie szkodzi - powiedział wyrozumiałe - Idziemy?
- Tak, Tak -odpowiedziała poprawiając włosy

Szli tak miastem jedno obok drugiego rozmawiając i śmiejąc się do siebie.
- Fausti. Wsumie to czemu tu przyjechałaś?-przerwał chwilę
- Przyjechałam pomóc babci i trochę odpocząć na plaży - odpowiedziała - mieszkałam tu z rodzicami jak byłam mała, później tata musiał zmienić pracę więc ja musiałam zmienić szkole - nikt nic więcej nie powiedział bo doszli na miejsce.
Wszystko było ładnie udekorowane lampeczkami, kolorowymi chorągiewkami oraz balonami.
Muzykę było słychać wszędzie oprócz w miejscu piknikowym tam słychać były tylko ptaki.

- Choć, przedstawie ci kogoś - Bartek złapał ją za rękę i pociągną w stronę ławki przy plaży - to moi znajomi - powiedział
- Cześć wszystkim. Jestem Fausti - przedstawiła się trochę nieśmiało. Jej uwagę przykuła drobna blondynka siedząca z brzegu ławki.
- Fausti! To ty! - powiedziała nagle dziewczyna o której myślała - Nie poznałam cie! To ja! Hania! Poznajesz mnie?! - cały czas krzyczała
- H-Hania! Myślałam że już cię nie zobacze! - przytuliły się mocno i usiadły obok siebie.
- Przedstawie ci wszystkich. To jest Bartek ma ksywkę Świeży a to Patryk. No a Bartka już poznałaś. - opowiadała dalej a Fausti kątem oka zobaczyła że wszyscy się na nią patrzą nie tylko osoby przy stoliku zignorowała to i słuchała dalej.
- A z kąd się znacie - zapytał wreszcie Patryk
- Jak byłyśmy małe to nasze mamy się przyjaźniły i zapisały nas do tego samego żłobka potem do przedszkola i podstawowki. Więc przyjaźnimy się od zawsze - opowiedziała Hania, a w głowie Fausti zapadło słowo ,,PRZYJAŹNIMY". Zapadło jej tak bardzo że uśmiechnęła się bez powodu. Przez cały czas myślała że Hania ją nienawidzi.
- Fausti, wszystko gra? - przerwał jej myśli Bartek - o czym myślisz?
- Tak w porządku. Myslałam... - spojrzała na Hanie - Myślałam że Hania mnie nie lubi przez to co zrobiłam... - Fausti posmutniała a Hania położyła głowę na jej ramieniu - Moge powiedzieć - spojrzała na Hanie a ona kiwnęła głową - musiałam wyjechać a bałam się jej o tym powiedzieć więc wyjechałam bez pożegnania a ona...
- A ja myślałam że coś się stało więc poszłam do jej domu była tam tylko jej babcia i mi wszystko wyjaśniła napisałam do Fausti a ona napisała tylko...
- Napisałam ,,Musialam wyjechać, przepraszam..."
Przerywały sobie tak i opowiadały aż w końcu Fausti popłynęła łza po policzku. Bartek zauważył to dopiero jak popłynęła druga. Otarł jej łzy a Hania mocno ją przytuliła i powiedziała:
- Wybaczam ci. Nadal możemy się przyjaźnić -
- Dobra koniec tego rozczulania. Ja przyszedłem się tu pobawić. Chodźcie. - przerwał Patryk

Wszyscy ruszyli w stronę sceny a po
drodze kupili drinki. Jedynie Fausti wzięła coś bez alkoholu.
~ Jej zraze do alkoholu zaczął jej wój a bardziej kolega taty. Wszystko zaczęło się jak miała pięć lat i wój przyszedł do nich na grilla. Upił sie tak mocno że zaczął wariować. Jej ojciec próbował go uspokoić ale on był zbyt pijany. Zaczął żucać różnymi rzeczami a jedna trafiła w Fausti brzuch. Została jej po tym tylko mała blizna. Ta sytuacja sprowadziła do tego że bardzo boi się Pijanych ludzi. ~

Zabawa była świetna wszyscy tańczyli skakali i spiewali. Cała piątka poszła na jedzenie a wszyscy znowu wzięli drinki. *To już drugie. Idzie to w złym kierunku - myślała Fausti ale bała się o tym powiedzieć*
Wszyscy ruszyli w stronę sceny...
- Fausti gdzie idziesz ? - zapytał Bartek
- Do toalety, zaraz przyjdę - odpowiedziała
- Mam iść z tobą ? - Wtrąciła się Hania
- Nie, dam radę -

Wychodząc z toalety zaczepiła ją jakaś trójka chłopaków. Próbowała się wyrwać ale nic z tego. Czuła od nich dużą ilość alkocholu. Zaczęła jeszcze mocniej się wyrywać i płakać. W końcu jeden z nich popchnął ją na ziemię a reszta zaczęła ją kopać i odeszli. Fausti siedziała na ziemi cała zapłakana z bólu. Nagle zaczął jej wibrować telefon. Odebrała.
- Halo? Fausti? Gdzie ty jesteś? - usłyszała głos Hani
-  Już ide. Trochę się zgubiłam. - odpowiedziała i rozłączyła się.
Podnosząc się czuła straszny ból. Jak już wstała poprawiła makijaż bo nie chciała żeby reszta wiedziała. Doszła do nich a Hania podbiegła i złapała ją w talii. Faustyna zagryzła zęby żeby się nie rozpłakać. Bawili się dalej ale Fausti spokojniej.

Było już późno wszyscy się rozeszli a Bartek z Faustyną wracali razem. Dziewczyna była zmęczona więc Bartek wziął ją na ręce. Chłopak nic nie mówił a Fausti usnęła mu na rękach. Zaszli do domu Bartka, zaniósł ją do swojego pokoju i położył na swoim łóżku.

- Bartek powinnam wracać do domu - mówiła zaspanym głosem.
- Zostań, jutro cię odprowadze - chciał już zgaśić światło ale robaczył przez podwinięta koszulkę Fausti siniaki. Podszedł i delikatnie podwinął ją bardziej. Fausti przesunęła się gwałtowni tak że wszystko ją zabolało *Ała*
- Co to jest? Kto ci to zrobił? - podwinął koszulkę
- To nic takiego - zakryła brzuch
- Fausti, jak nic takiego masz cały brzuch w śiniakach! - zdenerwował się że ona nie chce mówić prawdy - Przepraszam poniosło mnie... Ale to na tym festiwalu? - zapytał
- Mhm... - mruknęła tylko bo nie miała siły nic powiedzieć.
- Ale kto Fausti no powiedz - powiedział zirytowany
- Jak wtedy poszłam do toalety. Jakiś trzech chłopaków. - odpowiedziała płacząc - Byli okropnie pijani. -
Bartek próbował ją uspokoić. Położył się obok i delikatnie przytulił żeby nie urazić ją w brzuch.
- Bartek? - zapytała
- Hm? - mruknął zasypiając
- Nie mów nikomu dobra? - szepnęła - o tym pobiciu ani że u ciebie byłam. OKEJ? -
- Dobrze - odpowiedział spokojnie

Następnego poranka Fausti obudziła się cała obolała, obejrzała się za siebie ale Bartka już nie było.
Otworzyła delikatnie drzwi i zeszła po schodach.
Bartek siedział w salonie i przeglądał telefon.
- Odprowadzisz mnie? - zapytała otwierając drzwi wyjściowe.
- Nie zostaniesz jeszcze chwilę? - zapytał podnosząc się z kanapy.
- Nie, muszę porzegnac się z babcią. Wyjeżdż do Grecji. - odpowiedziała wychodząc.
Bartek odprowadził ją pod same drzwi.

Gdy miał już odchodzic:
- Bartek. Dzięki za wszystko - przytuliła go
- Może później wyjdziemy na miasto? - zapytał przytulając Fausti. Ona za to kiwnęła głową i weszła do domu...

NiepewnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz