Rozdział 8: HuaLiany i WangXiany

47 6 0
                                    

Xie Lian ostrożnie objął Hua Chenga. Król duchów próbował się wyrwać, ale nie miał na to siły. Mąż zgarnął go w ramiona, a po jego policzkach popłynęły łzy.

– Miałeś go tylko sprowadzić! – zawołał rozpaczliwie. – Dlaczego jest w takim stanie?!

Wei Wuxian podniósł się na tyle, na ile pozwalał mu obejmujący go brat i spojrzał na niego chłodno.

– Xie Lian, ten drań mnie zmasakrował tylko dlatego, że mnie pocałowałeś.

– Co zrobiłem?! – pisnął zszokowany.

Wei Wuxian przewrócił oczami.

– No tak, tyle wypiłeś, że nie pamiętasz. Ubzdurałeś sobie, że musisz się upewnić, że dobrze całujesz i rzuciłeś się na mnie. Hua Cheng na to wszedł i stwierdził, że muszę dostać nauczkę. Ale śmierć to chyba trochę za dużo, co? I to jeszcze w taki sposób!

– Całowałeś go? – mruknął niemniej zszokowany Mu Qing, wskazując Patriarchę palcem.

Xie Lian poczerwieniał i otworzył usta, ale zaraz je zamknął. Nie miał pojęcia, co się wydarzyło tamtego wieczora i nie potrafił się bronić przed oskarżeniem.

– Wciąż z nim nie skończyłem – dodał z przerażającym uśmiechem, od którego większość dostała nieprzyjemnych dreszczy.

Wei Wuxian delikatnie odsunął Jiang Chenga i podszedł do króla duchów. Stanął nad nim. Xie Lian zasłonił męża ciałem, ale Wei Ying tylko uśmiechnął się kpiąco.

– Luo Binghe, mógłbyś? Nie chcę, by to widzieli.

– To po co go tu przywlokłeś, zanim skończyłeś? – prychnął Luo Binghe.

– Nie pomyślałem – przyznał. – Mógłbyś?

Luo Binghe westchnął ciężko, ale oparł się na ramieniu Shen Qingqiu i zamknął oczy. Po chwili Lan Sizhui, Lan Jingyi i Jin Ling upadli na ziemię. Lan Xichen złapał bratanka, a Lan Qiren drugiego juniora. Jin Ling wpadł w ramiona zaskoczonego Feng Xina.

Jiang Cheng szerzej otworzył oczy i natychmiast rzucił się do siostrzeńca. Odebrał go Niebiańskiemu Urzędnikowi.

– Jin Ling!

– Tylko śpi – uspokoił go Wei Wuxian.

Odepchnął Xie Liana i złapał Hua Chenga za włosy. Książę Koronny chciał pomóc mężowi, ale oplotły go czarne macki. Mu Qing bez namysłu rzucił się na nie z mieczem, ale ledwie ostrze ich dotknęło, macki złapały broń i zaczęły się po nim wspinać. Mu Qing w ostatnim momencie wypuścił rękojeść i miecz zniknęła.

– Co, do cholery...?! – zawołał Feng Xin.

Wei Wuxian nie odpowiedział. Złapał szyję Hua Chenga i pociągnął włosy. Oskalpował go z głośnym plaskiem. Dźwięk odrywanej skóry nie należał do przyjemnych, a sam widok obnażonej czaszki był jeszcze gorszy. Shen Qingqiu zrozumiał, dlaczego nie chciał, by nastolatkowie na to patrzyli. On sam musiał odwrócić głowę i przycisnął wierzch dłoni do ust.

– Paniczu Wei! – zawołał Lan Xichen.

– Wei Ying, wystarczy! – krzyknął Lan Qiren.

Ale Wei Wuxianowi było mało. Odszukał porzucony wcześniej język i wepchnął go duchowi do gardła.

– Jiang Cheng, chcesz dołączyć?

Jiang Cheng popatrzył na niego zdziwiony, ale zaraz jego usta wygięły się w sadystycznym uśmiechu. Wręczył śpiącego Jin Linga Lan Xichenowi w nadziei, że opieka nad dwoma chłopcami uniemożliwi mu powstrzymanie go i również podszedł do Hua Chenga.

Niespokojne dni GusuLanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz