Jiang Cheng był w trakcie rozmowy z Lan Xichenem, gdy poczuł niesamowity smród, a po chwili ktoś na niego wpadł.
– Wei Wuxian! – warknął, widząc kątem oka ciemne szaty.
– To nie ja! – zaprotestował wywołany, stając obok lidera sekty Lan. – Znaczy, tak jakby ja, ale to nie ja!
Lan Xichen zasłonił nos dłonią i cofnął się kilka kroków. Tymczasem Luo Binghe wstał z lidera sekty Jiang, mrucząc przeprosiny.
Kiedy się odsunął, Jiang Cheng zdał sobie sprawę, że smród został na jego szatach. Skrzywił się i zerwał na nogi. Również cofnął się o kilka kroków, zasłaniając nos.
– Co tak cuchnie?!
– Paniczu Wei, co się stało? – spytał łagodnie Lan Xichen.
– To naprawdę nie ja! – zawołał rozpaczliwie Patriarcha, wymachując rękami. – Właściwie, to twoja wina, Zewu-jun!
– Moja? – zdziwił się.
– Powinieneś był to wyrzucić, a nie chować!
– Wybacz, paniczu Wei, ale nie rozumiem.
– Mówi o tej truciźnie, którą ugotował Xie Lian – wyjaśnił Luo Binghe.
– Ach, rzeczywiście! – westchnął Lan Xichen. – Tak myślałem, że miałem coś zrobić!
– To do ciebie niepodobne, by o czymś zapominać – zauważył Wei Wuxian, marszcząc brwi.
Jiang Cheng mlasnął językiem.
– Zapomniał i co z tego? Na cholerę ruszałeś to coś?!
– Liderze sekty Jiang...
– Nie uspokajaj mnie, Zewu-jun, bo tylko bardziej mnie nakręcisz! Coś ty sobie myślał – zwrócił się do brata – ruszając to cuchnące coś?! Dlaczego ZAWSZE musisz pakować nos tam, gdzie nie powinieneś?!
– Właściwie, tylko wyciągnąłem łyżkę – zauważył z uśmiechem.
– Wei Wuxian!
Patriarcha schował się za Luo Binghe, gdy jego brat rozwinął zidiana. Lan Xichen stanął między nimi.
– Liderze sekty Jiang, proszę, uspokój się. Jestem pewien, że panicz Wei nie miał złych zamiarów.
– On nigdy nie ma złych zamiarów – prychnął Jiang Cheng.
– Nie chowaj się za mną – syknął cicho Luo Binghe. – Nie mam ochoty znowu tym oberwać.
– Oberwałem tym tyle razy, że nie zliczę. Da się przeżyć.
– To mnie pocieszyłeś! – prychnął. – Dlaczego w takim razie się za mną chowasz?
– Bo nie ma tu Lan Zhana.
– Nie o to pytam!
Jiang Cheng uniósł rękę, ale Lan Xichen złapał jego nadgarstek.
– Liderze...
– Puść mnie!
– Jiang Wanyin, proszę...
– Mówiłem ci, nie uspokajaj mnie!
Przerzucił Zidiana do drugiej ręki, ale tą Lan Xichen też złapał. Marszczył nos na smród unoszący się z szat mężczyzny, ale nie puszczał, choć ten się wyrywał.
– Zewu-jun, puść go, bo oberwiesz! – zawołał Wei Wuxian.
Jiang Cheng w ostatnich miesiącach był dość zirytowany i najwyraźniej osiągnął swój limit wszelakiej wyrozumiałości.
CZYTASZ
Niespokojne dni GusuLan
FanfictionZaklęcie zamiany ciał zostało odwrócone, ale nikt nie wie, czy nie będzie to miało efektów ubocznych. Z tego powodu Luo Binghe, Shen Qingqiu, Hua Cheng i Xie Lian decydują się jeszcze jakiś czas gościć w Zaciszu Obłoków. Ale tam, gdzie znajduje się...