Rozdział 9: Sizhui i Jingyi

74 9 4
                                    

Feng Xin i Mu Qing odwrócili wzrok od małżeństwa już jakiś czas temu. Nie w głowie im było choćby zerkanie w ich stronę. Wbrew wszelkim zastrzeżeniom, jakie mieli wobec Szkarłatnego Deszczu, byli przekonani, że nie zrobi nic głupiego na oczach Xie Liana. A Księcia Koronnego znali na tyle, by wiedzieć, że teraz nie spuści z męża oka.

Jedynie Lan Jingyi udawał, że nie patrzy, co chwila zerkając krótko w nadziei, że zobaczy jakąś wzruszającą scenę.

Xie Lian siedział ze spuszczoną głową, pozwalając Hua Chengowi bawić się swoimi palcami.

– Na pewno wciąż mogę mówić do Waszej Wysokości „gege"? – spytał, a Xie Lian obdarzył go krytycznym spojrzeniem, rumieniąc mocno.

– Nie możesz. Musisz. Inaczej będę myśleć, że jesteś na mnie zły.

Hua Cheng uśmiechnął się łagodnie.

– To gege ma prawo być na mnie zły.

– San Lang powinien mnie ukarać.

– To gege powinien mnie ukarać. Ale gege nie tylko nie chce mnie ukarać, ale też poprosił Wei Wuxiana, by mi odpuścił. Gege jest dla mnie za dobry.

Xie Lian splótł ich palce.

– Wstyd mi, że zwątpiłem w Wei Wuxiana – przyznał. – Wywiązał się z obietnicy, a ja w niego zwątpiłem.

– Co masz na myśli?

Xie Lian westchnął ciężko.

– Bo pozwoliłem użyć prochów San Langa do osłabienia, by San Lang nie zwrócił uwagi, że pije demoniczną krew.

– To dlatego nic nie zauważyłem! – zrozumiał, szerzej otwierając oko.

Xie Lian skinął głową, zawstydzony swoim zachowaniem.

– Wahałem się, San Lang. Naprawdę się wahałem! – zapewnił, mocniej ściskając jego palce. – Przecież tak łatwo mógł cię zabić! Ale zaufałem, że nie zrobi ci nic poważnego. Obiecał, że skończy się na połamanych nogach i tak się stało. Że Luo Binghe sprawi ci tylko trochę bólu, żebyś się nie wyrywał i tak się stało. A mimo to, ja zwątpiłem. Wątpiłem do tego stopnia, że przyśniło mi się, że Wei Wuxian doprowadził cię do okropnego stanu, a ja nie potrafię ci pomóc!

Po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Hua Cheng otarł je palcem i złapał podbródek Xie Liana zmuszając, by na niego spojrzał.

– Nie mam tego za złe gege – oznajmił z czułym uśmiechem. – Powiedziałem ci już, prawda, gege? Skoro powierzyłem ci swoje prochy, to nie mam nic przeciwko, jeśli je zniszczysz.

– Nie zrobię tego! Nigdy nie zrobię!

– Cieszy mnie to.

Lan Jingyi zarumienił się, gdy małżeństwo pocałowało się czule. Mu Qing trzepnął go po głowie.

– Nie podglądaj. Tego nie da się odzobaczyć!

– Są tacy romantyczni – westchnął Lan Jingyi z nutą smutku. – Dlaczego ktoś tak okrutny jest taki romantyczny? To nienormalne.

– Niby z której strony to jest romantyczne? – prychnął Feng Xin.

– Z każdej!

– Masz spaczone pojęcie – burknął Mu Qing.

– Pojęcie ma dobre – odparł Feng Xin. – Ale w wykonaniu Szkarłatnego Deszczu nie mogę tego uznać za romantyczne.

– Obaj macie spaczone pojęcie.

Niespokojne dni GusuLanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz