Weszłam do mieszkania. Lokaj zachorował i powiedziałam mu żeby nie mówił o chorobie rodzicom po prostu zrobił sobie wolne te kilka dni i jak poczuje się lepiej to wróci. Byłam samodzielna mimo wychowania w luksusach nie byłam jak niektóre bogate dzieciaki, które płaczą jak dostaną zły kolor Ferrari czy innej Tesli. Poszłam do pokoju. Od razu kierowałam się do szafy w której leżały walizki. Otworzyłam białą (pasującą zresztą do wszystkiego w moim pokoju szafę). Nie byłam zadowolona z tego że siostra po tylu miesiącach odzywa się i chce zabrać mnie gdzieś najprawdopodobniej bez wiedzy rodziców. Nie wiedziałam którą walizkę wybrać mniejszą czy większą. Nie miałam też pojęcia na ile mnie tam zabiera więc ,postanowiłam że wezmę ta większą. Spakowałam kilka jak nie kilkanaście par koszulek, kilka par krótkich spodenek , trochę więcej długich i resztę. Spakowana ruszyłam z piętra z ciężką walizką jakbym wyjeżdżała z kraju na kilka lat. A ja jechałam na nie wiem ile z siostrą. Standardowo potknęłam się na schodach (naszczęście już bez walizki) poszłam tylko po resztę jak ładowarka, instax (no nie wiedziałam na ile się z nią widzę). Byłam ciekawa czy rodzice wiedzieli ale olewałam to, oni chcieli zrobić ze mnie tylko maszynę do robienia pieniędzy. Nie miałam zamiaru przejmować firmy stary chciał syna dostał dwie córki. Postanowiłam zadzwonić do Addison że jestem już gotowa i spytać kiedy mogę być pod ustalonym miejscem.
-Halo? Hej Heather już prawie jestem.- powiedziała Addison
-A mogłabyś podjechać pod dom? Wiesz mam ciężką walizkę a ta restauracją jest daleko, plus będę wyglądać jak idiotka z dużą walizką przed restauracją. - powiedziałam
- Yyyy... okej dobra ale wyjdziesz już?
-Tak jasne jestem gotowa już wychodzę.
-Dobra. A wzięłabyś mi jescze jakieś chipsy? - spytała dziewczyna
-Postaram się coś znaleźć ale rodzicom zależy żebyśmy się zdrowo odżywiali mogą być wodorostowe?- zapytałam rodzice nie zgadzali się na słodycze w ewentualnie na jakieś ciasto raz na miesiąc ale nic poza tym.
- Dobra wiesz, kupimy coś na stacji. Weź sobie pieniądze i wychodź.
Naszczęście nie musiałam szukać pieniędzy bo wzięłam je już ze sobą.
Rozłaczyłam się bo nie dałabym rady z walizką, plecakiem i jescze telefonem.
Nie czekałam długo bo jakieś 10minut. Zobaczyłam szare BMW i wiedziałam że to Addison jechała. Dostała na swoją osiemnastkę takie auto od rodziców. Mi do osiemnastki zostało jescze dobre dwa lata ale do bycia dorosłą jakoś mi się nie śpieszyło gdy rodzice chcieli zatrudnić mnie u siebie w firmie najpierw jako kierownika a potem szefową. Mój młodszy kuzyn mógłby się ze mną zamienić, niby miał te dwanaście lat ale politykę ograniał lepiej niż ja. Szare BMW podjechało trochę dalej niż się spodziewałam. Dziewczyna zatrzymała się dalej niż myślałam, nie było mi to na rękę ale nie chciałam robić kłopotu. Otworzyły się drzwi a zza nich wyszła szatynka z pięknym uśmiechem i idealnej sylwetce, tak dobrze ją zapamiętałam mimo tego czasu. Mogłabym ją narysowac gdybym umiała, u mnie maksimum było narysowanie patyczakow albo kwiatków które wyglądały jak nowa generacja tulipanów.
-Heathi!- zapiszczala Addison i mocno mnie przytuliła
-Addi!- odwzajemniłam uścisk i Przytuliłam ją jescze mocniej- -Tęskniłam.
-Ja też, siostrzyczko tyle masz mi do opowiedzienia!