Toto

10 9 0
                                    

"Toto, zobacz, co dziś zmalowałem."

"Oj, synku, synku, jak dobrze, że ja sobie przy tobie głowy nie urwałem."

"Tato, czemu tak mówisz i czemu chciałeś sobie urwać głowę?"

"Aj, synku, synku, ja przy tobie czasami tracę mowę."


"Ale o co chodzi, powiedz, toto, mi?"

"Wiesz, kiedy tak mówisz, to mogę uciekać do tych dni."

"Jakich dni, mój drogi totusiu?"

"Do takich, kiedy byliśmy razem z mamusią."


"A czemu już razem nie jesteście, bo tego mi nigdy nie powiedziałeś?

Czemu tak długo, ten sekret, jej odejścia przy sobie trzymałeś?"

Toto patrzy się na mnie i zaczynają lecieć mu łzy.

"Toto, czemu płaczesz, przecież jesteśmy tutaj razem, tylko ja i ty."


Toto patrzy na mnie ja widzę, że się zastanawia.

Otwiera usta i pierwszy krok swój stawia.

"Bo ogólnie, mój synku, mamy już z nami nie ma na świecie."

Ja tak patrzę na totę i mówię: "Nie, no, co ty pleciesz?"


On zaczyna płakać i mówi do mnie, że on na poważnie mówi.

Patrzę na niego i widzę, że się z nim prawda nie zgubi.

Podchodzę do niego i go przytulam, jak najmocniej umiem,

po czym mówię: "Toto, ja ciebie bardzo dobrze rozumiem."


Ten zaczyna płakać jeszcze mocniej, lecz ja zadaje pytanie:

"Czemu jeszcze mocniej płaczesz, czy to przez moje malowanie?"

Ojciec odchodzi dwa kroki i wskazuje na mój rysunek, na którym coś namalowałem.

To to przypomina mi obrazek mamy, który sobie gdzieś w głębi serca schowałem.

Ostatnia prostaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz