...
Zemsta.. No tak, Zemsta. Czekałem na to tak długo, odliczałem każdy dzień, aż to coś wkońcu wróci. Czekałem tak długo, że nie potrzebowałem ani sekundy, by złapać się ręki Kiri'ego, który zapewne również nie mógł sobie wybaczyć tego co zrobił. Ja również dalej nie mogłem mu wybaczyć, ale to nie było teraz ważne. Moją głowę latami zaprzątała rozpacz i gniew, tym się kierowałem. Widok jej pełnych życia oczu, mętniejących w obliczu śmierci, tak tragicznej jak i brutalnej, że nie życzyłbym jej nikomu. Nie zdążyłem nawet powiedzieć, jak wiele dla mnie znaczyła.
Musiałem wymierzyć sprawiedliwość osobiście.
...
Tamtego dnia, obudziłem się tuż obok niej, był wczesny ranek, około godziny 6. Spała, nie chciałem jej budzić tak wcześnie, więc najdelikatniej jak tylko mogłem wyślizgnąłem się z łóżka, moje starania i tak poszły na marne. Obudziła się, zupełnie jakby miała wbudowany jakiś radar, który aktywuje się gdy znikam. Spojrzała na mnie zaspanymi ślepiami, ledwo kontaktowała.
- Mmhh.. - Zaczęła się rozciągać, przewracając z boku na bok - Która.. Która godzina..? - Zapytała mnie ziewając.
- Schyliłem się do niej i pocałowałem ją w czoło, kładąc delikatnie rękę na jej głowie, usmiechnąłem się. - Nie przejmuj się tym.. Prześpij się jeszcze. - Odsunąłem się od niej, zacząłem przebierać się w swój mundur.
- Uniosła się na łokciu przecierając oczy. - Już wychodzisz..? Nie zostaniesz na jeszcze chwilkę? - Zapytała mnie z nutką nadziei.
- Wybacz skarbie.. Nie mogę. Mówiłem ci, ostatnio po tym incydencie w lesie jest naprawdę ostry zapierdol.. A i tak czeka mnie dzisiaj kupa roboty. Wynagrodze ci to potem, obiecuję. - Gdybym tylko wiedział co nas czeka, z pewnością odpowiedziałbym inaczej.
- Uśmiechneła się delikatnie, i rzuciła spowrotem na poduszke niemalże nieorzytomna. - No.. Dobrze. Powodzenia, Kocham cię. - Powiedziała zaspanym głosem, i odrazu zaczęła odlatywać do krainy snów.
- Ja ciebie też, Mira. - Przebrany już w mundur spojrzałem na nią, po czym opuściłem pokój. Przemierzałem korytarze placówki, i wcale długo nie musiałem czekać, aż zaczną dobierać się do mnie obowiązki. Nie zdążyłem nawet zaparzyć sobie kawy, a już podszedł do mnie pewien naukowiec. Zdaje się, że na mnie czekał.
- Kapitanie.. Dobrze że Pan jest... Mamy nowe obserwacje dotyczące próbki 06 zebranej poprzez Kiri'ego, prosiłbym aby poszedł Pan ze mną, i rzucił na to okiem.
- Niech będzie.. I tak nie mam wyboru, prowadź. - Ruszyłem za naukowcem który poprowadził mnie ku tutejszemu laboratorium, nie trwało to długo. Weszliśmy do pomieszczenia, w którym stała już zgraja innych doktorków, gotowych by pochwalić się swoimi genialnymi odkryciami. Na mój widok wszyscy zaczęli się przekrzykiwać, jakby chcieli abym to akurat na ich spostrzeżenia zwrócił uwagę, ale ich zwierzęce zachowanie tylko mnie od tego odtrącało.
- Pierdolone zwierzęta.. Zamknąć pyski! - Krzyknąłem, posłuchali się i ucichli. Złapałem za fartuch mężczyznę który mnie tu przyprowadził i przepychając się przez tłum zaciągnałem go do małej szklanej kopuły, w której znajdowało się coś co przypominało kawałek mięsa. Było niemalże całe czarne, wyglądało jakby gniło, widać na nim ślady resztek neonowo-fioletowej krwi. - Mów. - Zwróciłem się do Naukowca.

CZYTASZ
Mistbound
FantasyTen świat to chore miejsce.. Chociaż wydaję mi się, że chore to mało powiedziane. Gdyby to o samą chorobę się rozchodziło, może jakoś bym to zniósł, choć to co robi z ludźmi i nie tylko jest przerażające. - "Niestety mam wrażenie, że stoi za nią wie...