Katrina
Dziś jest czwartek, czyli dzień chłopaka i mam nadzieję, że to dzień mojego pogodzenia się z Gabrielem i Adrienem. Przez trzy poprzednie dni starałam niemo godzić z chłopakami, co jednak mi nie wychodziło.
I to nie dla tego, że za słabo się starałam. Może nie robiłam dużo, ale uśmiechałam się lekko, nie używałam obojętnego tonu i nie prowokowałam kłótni, a mimo to i tak mnie zbywali wzrokiem. Raz tylko Gabriel się do mnie uśmiechnął, ale to dla tego, że potknęłam się na schodach.
Jest to całkiem przykre, ponieważ wcześniej patrzał na mnie z troską, a czasem nawet smutnie, jakby było mu przykro z powodu naszych ciągłych kłótni. Nie wiem, czy oni na jaką dwubiegunowość chorują czy co, ale jest to strasznie dziwne.
Mniejsza.
Dzisiejszy dzień mam idealnie zaplanowany.
Podpunkt pierwszy. Symulować chorobę, albo przekonać ich jakoś, abym nie szła do szkoły.
Podpunkt drugi. Wysłać Gabriela i Adriena na drugi koniec miasta po coś.
Podpunkt trzeci. Przy pomocy Kelly zrobić ognisko i poczekać na chłopaków.
Podpunkt czwarty. Pogodzić się z chłopakami.
Prosty, czteropunktowy plan, który może się nie powieść. I mimo, że wszystko powinno pójść zgodnie z planem wiem, że moje życie jest zbyt skomplikowane, aby to wszystko poszło po mojej myśli. Coś się spierdoli, tylko jeszcze nie wiem co.
Nie myśląc o tym dłużej, wstałam i skierowałam swoje kroki do łazienki. Za dziesięć minut będzie siódma, a do tego czasu muszę się przygotować, aby idealnie odegrać rolę chorej. W głowie ustalam sobie mniej więcej, jakby miał wyglądać mój i chłopaków dialog, jednocześnie zabierając trochę różu na palec.
Nie robię za często makijażu, dla tego nie posiadam czegoś takiego jak pędzelek. Może kiedyś w niego zainwestuję, ale jak na razie nie pali mi się do tego. Mało istotne.
Nakładam sobie trochę na końcówkę nosa, daję więcej na policzki, abym jak najbardziej przypominała dziecko z gorączką i do tego nakładam sobie jeden z kremów, który zawsze mnie szczypał i sprawiał, że moja skóra stawała się gorąca. Co prawda zmywa go się po kilku minutach, ale myślę, że będzie warto.
Targam sobie bardziej włosy, daję troszkę ciemniejszych kolorów pod oczy, aby wyglądały jak wory, po czym upewniwszy się, iż wyglądam okropnie, wracam do łóżka. Pisze szybkiego SMS-a do Kelly, która jest w to wszystko wtajemniczona, że jestem gotowa, po czym zamykam oczy.
Nie mija nawet chwila, kiedy ktoś puka do mojego pokoju. Bierze mnie lekkie zdenerwowanie, które próbuję zakryć wizją mnie, znów szczęśliwej. Słyszę kolejne pukanie, przez co zakrywam się kołdrą po sam czubek nosa i mimo, że się dosłownie gotuję, wiem, że jeśli wszystko ma wypalić, musi tak zostać.
- Kat? - słyszę głos kobiety, a nie mężczyzny, co trochę mnie dziwi.
- Kelly? - dopytuję słabym głosem, w razie, gdyby któryś z chłopaków stał za drzwiami.
- Boże, dziecko, wyglądasz okropnie - mówi, podchodząc do mnie i przykłada rękę do mojego czoła, jednocześnie mrugając do mnie niemo informując, że tylko udaję. - I chyba masz gorączkę.
Posyłam jej moje udawane, niemrawe spojrzenie, po czym bardziej zakrywam się kołdrą. Jeśli ten plan wypali, powinnam zacząć zastanawiać się nad pracą aktorki. Kątem oka dostrzegam Gabriela, wychylającego się za drzwi. Posyłam mu krótkie spojrzenie, po czym odwracam plecami. Nie to, że jestem zła, ale jeśli wszystko ma wypalić, muszę dobrze grać, nie wspominając o użyciu specjalnych środków.
![](https://img.wattpad.com/cover/364053253-288-k209538.jpg)
CZYTASZ
Zaadoptowana przez szczęście
Roman pour AdolescentsDruga część trylogii "zaadoptowana" Katrina LaQueen, to normalna nastolatka z pełnym przygód życiem. Po tym, jak zaadoptowali ją Iwan, Gabriel i Adrien, dziewczyna ma najlepsze i zdecydowanie najbardziej przygodowe wakacje życia. Nigdy nie była tak...