Rozdział 1

1.9K 85 131
                                    

Katrina

Minęły już całe wakacje, a ja dopiero teraz zdaje siebie sprawę, że przecież będę chodzić do zupełnie nowej szkoły, w dodatku w nowym miejscu.

Minął miesiąc, od ostatnich zdarzeń. Nadal nie potrafię wymazać z pamięci, przerażone miny ojca, gdy wycelowałam w jego przyrodzenie bronią. Jedyne co mnie trochę przeraża to fakt, że czuję się z tym dobrze.

Chore. Wiem.

Całą, drugą połowę wakacji spędziłam wyjeżdżając, zwiedzając różne miejsca i spędzając czas ze przyjaciółmi. To moje chyba najlepsze wakacje życia. 

Nie wliczając pierwszej połowy.

 Niestety, przez to, że jestem w ciąży, musiałam odpuścić sobie energetyków i papierosów. Na szczęście mam strasznie pomyślne dziecko, które ostatnio miało ochotę na pikle z nutellą. Jak Inez o tym usłyszała, to prawie na telefon się zrzygała. Wynagrodziłam jej to zdjęciem USG mojego dziecka. Wyglądało na nim, jak taka mała, biała fasolka, na szarym tle. Z tego co mówiła mi pani Wilson, zaczęły rozwijać mu się naczynia krwionośne i na następnym badaniu, będę mogła posłuchać jego bicia serca.

To takie dziwne, a zarazem wspaniałe uczucie, życie ze świadomością, że rozwija się w twoim brzuchu dziecko. Malutka istotka, której całe życie stoi otworem. Najbardziej cieszy mnie to, że będzie się wychowywać bez ojca. Chociaż sama do końca nie wiem, kto tak dokładniej nim jest.

Mam jedynie nadzieję, że nie odziedziczy charakteru po ojcu.

- Jak się czuje młoda mama? - pyta mnie Kelly, kiedy jem śniadanie.

- Dobrze, ostatnio odebrałam zdjęcia USG, chcesz zobaczyć? - pytam i już jestem gotowa zeskoczyć z krzesła i polecieć po to zdjęcie.

- Nie, nie. Najpierw jedz, dziecko powinno się odżywiać, prawda?

Z niechęcią przyznaję jej rację. Od kiedy jestem w ciąży, strasznie pozmieniały mi się humorki. Ostatnim razem poryczałam się, bo nie było sera w lodówce. Normalnie wzruszyłabym ramionami, ale moje dziecko nie chciało niczego innego, wzbudzając we mnie silne emocję.

Po dziesięciu minutach znalazł mnie Gabriel, ryczącą w koncie kuchni. Chciał w pierwszej chwili dzwonić po karetkę, ale jak tylko dowiedział się przyczyny mojego płaczu, odetchnął z ulgą.  Od tamtej pory pilnują, abym na pewno wszystko miała, wliczając ser.

Mimowolnie uśmiecham się na to wspomnienie. Jak już urodzę, to będę opowiadać wszystkie historyjki z mojego życia. Nie wliczając ojca. Wolałabym, aby moje maleństwo nie pomyślało sobie, że puszczałam się z własnym ojcem.

Z zamyśleń wyrywa mnie osoba, wchodząca do pomieszczenia. Jest to Gabriel, z uśmiechem na ustach, ubrany w jasne szorty i niebieską koszulkę na ramiączkach. Podszedł do mnie i już miałam się przywitać, gdy ten schylił się do tego stopnia, że jego twarz była na wysokości mojego brzucha. 

- I jak się czuje mała kruszynka? - spytał, nie odrywając wzroku od mojego brzucha.

- Aha? A o moje zdrowie to się nie zapytasz? - mówię oburzona, odwracając się w druga stronę.

- Oj no dobrze Kat. Jak się czujesz? - zapytał, wstając. Teraz górował nade mną o połowę mojego ciała.

- Teraz to się pierdol - prycham.

Słysze jak mężczyzna wzdycha, a potem obejmuje mnie ramieniem, dzięki czemu uśmiecham wchodzi mi na twarz.

- Nie obrażaj się. To źle wpływa na dziecko.

Zaadoptowana przez szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz