Katrina
Otrząsam się z chwilowego szoku, do jakiego doprowadził mnie Iwan, a następnie przywołuje wizję siebie, siedzącej przy ognisku i śmiejącej się z czegoś, co powiedział Gabriel. Od razu na moje usta wstępuje szczery uśmiech i wręcz nie mogę się doczekać, aż pokażę to wszystko co przygotowałam chłopakom.
Mój entuzjazm jednak nieco gaśnie, kiedy na korytarz wbiega rozzłoszczony Gabriel i Adrien. Po ich minach nie wnioskuję, że podzielają moje zdanie. Mają zaciśnięte szczęki, a palce zaciśnięte w pięści.
- Gratuluje Kat. Ośmieszyłaś nas - mówi z ironią Adrien, który jako pierwszy mnie zauważa.
- Ale miałam w tym swój cel - tłumaczę, lekko się uśmiechając.
- Jaki? Zemszczenie się za te wszystkie kłótnie? Gratulacje, udało ci się - powiedział Gabriel, który po raz nie powiem który w tym tygodniu, wygląda tak, jakby miał mnie rozszarpać.
- To nie tak. Musiał coś zrobić, żebyście wyszli z domu, ponieważ...- zaczynam tłumaczyć, jednak oboje zaczynają uśmiechać się, jednak bez krzty rozbawienia.
- Zamknij się już. Czy ty zawsze musisz robić nam pod górkę? Czy znów zmuszasz nas do tej samej gatki, co jeszcze te dwa miesiące temu? Oświecę cię, ale życie bez ciebie jest możliwe. I chyba nawet łatwiejsze. Wkurwiasz nas, nie wspominając o tym, że ośmieszasz. Czuliśmy się jak idioci w tym sklepie, kiedy poprosiliśmy o spodnie w spraju. Ekspedientka zaśmiała nam się prosto w twarz, podobnie jak cały sklep - mówi Adrien wściekle, na co mina mi zrzędnie. - Byłoby najlepiej, gdybyś poszła jednak dziś do szkoły. A i tak przy okazji, zrobiłabyś nam tym prezent, na dzień chłopaka. Cała nasza trójka, a w sumie czwórka, byłaby dużo bardziej spokojniejsza.
- Ja nie... - chce się wytłumaczyć, bo nadal mam nadzieję, że zrozumieją dlaczego to zrobiłam. - Przygotowałam dla was...
- Chuja mnie to obchodzi. Lepiej idź do pokoju i dziś mnie nie wkurwiaj, zanim pójdę do Iwana i powiem mu, aby wysłał cię do szkoły z internatem. Odzyskalibyśmy spokój.
Jego słowa były niczym noże, torturujące mnie. Nie chciałam ich ośmieszyć, przed oczami kilkunastu osób, ale... nie wiem nawet na co liczyłam.
- Przepraszam, okej?! - wykrzykuje, po czym biorę jeden głęboki wdech i uspokajam emocje. - Musiałam to zrobić, ponieważ chciałam abyście wyszli z domu, bo w tedy zniszczylibyście całą...
- Sprowadzasz sobie klientów do nas? Trzeba było tak od razu - prycha Adrien, co znów łamie mi serce.
Gabriel szturcha ciemnowłosego w ramię, chyba niemo przekazując, że przesadził, chociaż nie jestem do końca pewna, ponieważ obraz zaczął mi się rozmazywać. W oczach, już drugi raz pojawiły mi się łzy, których nie chciałam dziś uronić.
- Iwan mnie zlewa, wy macie mnie za dziwkę... Jedynym oparciem dla mnie z tego domu, jest Kelly. I chciałam jedynie powiedzieć, że przygotowałam dla nas ognisko... Z okazji dnia chłopaka i też dla tego, że chciałam się pogodzić. Nie wiem, czy robię coś złego, czy nie, ale... Czuję się kurwa okropnie - mówię łamiącym się tonem, a potem po policzku spływa mi łza. Nie jestem w stanie tego opanować. - Chciało mi się ryczeć, kiedy Gabriel kompletnie zrezygnował z zawożenia mnie do szkoły, a wyobraźcie sobie, jak gównianie się czułam, kiedy zamiast waszego auta na podjeździe szkoły, nie widziałam nikogo? - pytam i uśmiecham się smutno. - Kiedy schodząc na dół, nikt na mnie nie czekał? Kiedy nikt nie ogarniał mnie rano? Albo kiedy przypominały mi się nasze dobre chwile? Czułam się jak ostatnie gówno.
Po minach chłopaków jestem w stanie stwierdzić, że chyba rozumieją do czego zmierzam. Nie wiem, czy kiedyś czuli się tak okropnie jak ja, czy o co chodzi, ale wiem jedno. Nikomu obcemu nie życzę takiego uczucia.

CZYTASZ
Zaadoptowana przez szczęście
Ficção AdolescenteDruga część trylogii "zaadoptowana" Katrina LaQueen, to normalna nastolatka z pełnym przygód życiem. Po tym, jak zaadoptowali ją Iwan, Gabriel i Adrien, dziewczyna ma najlepsze i zdecydowanie najbardziej przygodowe wakacje życia. Nigdy nie była tak...