Prolog
4 lata wcześniej:
Na trzęsących się nogach, stałam po środku salonu i starałam się zrozumieć co się właśnie działo. Czułam, że po moich policzkach płynęły łzy, których nie byłam w stanie zatrzymać. Moje serce biło niesamowicie szybko i coraz trudniej było mi normalnie oddychać. Miałam wrażenie, że nagle temperatura wzrosła w całym pomieszczeniu. Spojrzałam na Victora, który opierał się o ścianę i pusto patrzył przed siebie. Wydawał się być nieobecny. Jego twarz była czerwona i opuchnięta od płaczu, źrenice niewyraźne, a białka przekrwione. Jego klatka piersiowa opadała i unosiła się w niebezpiecznym tempie, a oddech był szybki i nierówny.Po chwili w całym pomieszczeniu rozbrzmiał głośny trzask drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę, aby zobaczyć wysokiego mężczyznę, idącego w naszą stronę.
- Dlaczego jeszcze nie ma was przed domem? - zapytał, zatrzymując się przed nami. - Mama na was czeka.
- Coś podobnego - prychnął Victor. Po raz pierwszy słyszałam, żeby jego głos był tak bardzo wyprany z jakichkolwiek emocji. - My też czekaliśmy. Na wyjaśnienia. I do tej pory ich nie dostaliśmy.
Zrezygnowany mężczyzna westchnął, a następnie przetarł twarz dłońmi.
Zacisnęłam usta, czując wszystko, co można było poczuć w takiej sytuacji. Targała mną masa sprzecznych emocji. Rozczarowanie, strach, niepokój, rozżalenie, smutek, dezorientacja. Ale nad tym wszystkim przewyższała głównie niesamowita złość. Ręce mi drżały, a gardło okropnie mnie piekło.
- Wiem, że wam przykro, ale nie zachowujcie się jak dzieci - westchnął. - Postarajcie się chociaż zrozumieć decyzję waszej matki. Dla niej to też nie jest łatwe.
- Rozumiemy - odparł Victor, zachrypniętym głosem. - Ale to, że rozumiemy, nie oznacza, że akceptujemy. I wszyscy doskonale wiemy, że masz do tego takie samo podejście, więc nie rozumiem czemu na to pozwalasz?
- Dobrze wiecie, że próbowałem - mruknął zmęczonym głosem. - Rozumiem, że jesteście źli i macie do tego pełne prawo, ale będziecie żałować jeśli teraz nie pożegnacie się z mamą.
- Nie będę żałować - odparłam bez zastanowienia. Odkaszlnęłam, słysząc swój zachrypnięty głos.
- Czemu jesteście tacy uparci? - mężczyzna westchnął, a następnie przetarł zmarszczkę między brwiami. - Co wam da obrażanie się i chowanie po kątach? Dla nas wszystkich ta sytuacja jest trudna, ale...
- Co jest w tym takiego trudnego dla mamy? - przerwał mu rozżalony Victor. - To, że wyjeżdża do Las Vegas? A może to, że zaczynam tam nowe życie? Czy to, że zostawia swoją rodzinę, żeby być pieprzoną modelką mimo, że równie dobrze mogłaby pracować tutaj. Z nami - pod koniec jego głos nieco się załamał.
- Victor - mruknął ostrzegawczo tata, posyłając swojemu synowi gromkie spojrzenie. - Nie przeginaj.
- Victor ma rację - Nagle rozbrzmiał w pokoju inny głos, nieco roztrzęsiony, ale bardziej kobiecy.
Zacisnęłam ręce w pięściach i przełknęłam ślinę, żeby w jakiś sposób zwilżyć zaschnięte gardło. Przeniosłam wzrok w kierunku drzwi, aby zobaczyć wysoką kobietę, stojącą niecały metr od nas.
- Rozumiem wasze zdenerwowanie i zrozumiem jeśli teraz mnie znienawidzicie, ale pozwólcie mi się chociaż wytłumaczyć.
- Po co skoro decyzja została podjęta? - zapytał z kpiną Victor.
Patrzyłam na mamę z niesamowitą niechęcią. Nie ruszało mnie nawet to, że jej twarz była czerwona od płaczu, a staranny makijaż rozmazany. Skrzywiłam się, dostrzegając jej trzęsące się dłonie i szybko unoszącą się klatkę piersiową. Stałam w miejscu niczym sparaliżowana, nie odrywając wzroku od twarzy mamy. Wyprowadzka z dala od rodziny, była jej wyborem, a praca modelki jej marzeniem, więc nie rozumiałam dlaczego nagle udawała, że jej przykro?
CZYTASZ
Dark secrets
Teen Fiction„Każdy z nas ma za sobą mroczną przeszłość" Życie osiemnastoletniej Roseliny Moore wywróciło się do góry nogami w dniu, w którym matka dziewczyny postanowiła wyjechać z Miami, zostawiając swoją rodzinę, dla sławy i kariery modelki. Roselina nauczył...