𝐏𝐑𝐎𝐋𝐎𝐆

42 5 0
                                    

Odkąd byłam mała miałam styczność z taflą lodu. Łyżwy też nie były mi obce tak samo jak hokej. Jednak nie byłam w to zaangażowana na tyle by mieć sportową karierę.

Mój tata za to był trenerem hokeja, trafiały mu się różne drużyny, w przeróżnym wieku, a ja zawsze uwielbiałam obserwować. Codziennie po przedszkolu, a im byłam starsza, po szkole, zabierał mnie na lodowisko, gdzie zza szyby weneckiej w pokoju trenerów, obserwowałam, każdy trening.

Na lodzie też poznałam jedynego przedstawiciela płci męskiej jakiego akceptował mój ojciec, mojego przyjaciela Martina. Był starszy o dwa lata, lecz jako małe dzieci nie robiło nam to różnicy, był on już praktycznie członkiem rodziny, jednak na lodowisku nigdy nie dostawał forów.

Gdy dorastaliśmy, nasze życie coraz bardziej kręciło się wokół lodowiska. Martin rozwijał swoje umiejętności, stając się jednym z najlepszych zawodników w drużynie, podczas gdy ja z dumą obserwowałam jego postępy. Jednak tylko on wiedział, że w pokoju trenera oprócz starego ekspresu do kawy i biurka ojca był ktoś jeszcze. Mieliśmy swoje rytuały – po każdym meczu lub treningu chodziliśmy do małej kawiarenki obok lodowiska, gdzie jedliśmy w pucharkach lody czekoladowe ze strzelającą posypką.

Pewnego dnia, po treningu, mój tata wszedł do gabinetu, uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech niczego nieświadoma.

-Skarbie-zaczął. - Z racji tego, że zbliżają się twoje osiemnaste urodziny, chciałbym zaproponować ci stanowisko asystentki trenera.- powiedział, a mi zaświeciły się oczy.- Nie jest to wielce płatna praca, jednak mogłabyś mi dużo pomóc, zdaję sobie sprawę, że rzucam cię wtedy w stado niewychowanych bawołów i nie do końca mi się to podoba, jednak przydasz mi się- westchnął. Nastała chwila milczenia gdyż nadal byłam w szoku.

-Oczywiście, że ci pomogę-powiedziałam z entuzjazmem.- Jeśli będzie trzeba pomogę i w naborze do drużyny.

-Świetnie, dziękuję- powiedział zadowolony- Staruszek już nie wyrabia- zaśmiał się głośno, gdy spiorunowałam go wzrokiem.

-Przepraszam, przecież wiesz, że tylko żartuję - dodał, próbując złagodzić sytuację. Uśmiechnęłam się, nie mogąc powstrzymać radości, która wypływała z głębi mojego serca. Praca asystentki trenera była spełnieniem moich marzeń, a teraz, gdy nadarzyła się taka okazja, nie mogłam jej przegapić.

-Kiedy zaczynam? - zapytałam z niecierpliwością.

-Już od jutra - odpowiedział z uśmiechem. - Przyjdź na boisko o szóstej rano. Będziemy mieli sporo do zrobienia przed pierwszym treningiem.

-Okej, będę na czas - obiecałam, choć w duchu zastanawiałam się, jak poradzę sobie z tak wczesnym wstawaniem.

-Wiesz, że na ciebie liczę - powiedział, kładąc mi rękę na ramieniu. - Jesteś najlepsza.

-Dziękuję, tato - odpowiedziałam cicho, czując, jak łzy wzruszenia napływają mi do oczu.

To był początek nowego rozdziału w moim życiu. Rozdziału pełnego wyzwań, ale także niesamowitych możliwości. Czułam, że z tatą u boku osiągnę wszystko, co sobie zaplanuję.

Czy tak się stało?

Nie do końca, ponieważ pewien wysoki czarnowłosy chłopak postanowił, pokrzyżować mi plany.

I całe moje życie.

Between Ice and HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz