𝐕. 𝐔𝐑𝐎𝐂𝐙𝐀?

6 2 0
                                    

Isabella szła powoli przez park, wracając ze szkoły. Na uszach miała słuchawki, a w nich sączyła się melancholijna melodia „Fade Into You" zespołu Mazzy Star. Był to jeden z tych dni, kiedy świat wydawał się zwalniać, a każdy krok niósł ze sobą odrobinę spokoju i refleksji. Czuła, jak delikatny chłód jesiennego powietrza oplata jej policzki, a liście szeleszczą pod nogami.

Zatopiona w swoich myślach, niemal nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu. Nagle głośny dźwięk klaksonu wyrwał ją z zamyślenia. Zatrzymała się gwałtownie, odwracając się w stronę źródła hałasu. Zobaczyła znajome auto – czarny sedan, który zatrzymał się tuż obok niej. Okno po stronie kierowcy opuściło się, a zza szyby wyjrzała uśmiechnięta twarz Adama.

– Hej, Bella! – zawołał, a jego głos brzmiał zaskakująco radośnie.

„Bella" – to zdrobnienie od jej imienia zabrzmiało w jego ustach tak naturalnie, że Isabella nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu. Było to coś nowego, coś, co sprawiało, że jej serce biło szybciej, choć nie zamierzała tego okazywać.

– Zawsze tak nachodzisz dziewczyny wracające spokojnie ze szkoły? – zapytała, podchodząc bliżej auta. Jej ton był lekko sarkastyczny, ale w głębi duszy cieszyła się, że go widzi.

– Tylko te najładniejsze – odpowiedział bez mrugnięcia okiem, jego oczy błyszczały z przekąsem. – Wskakuj, podwiozę cię.

Isabella spojrzała na niego z ukosa, starając się nie dać po sobie poznać, że jego propozycja była dla niej kusząca. Nie chciała jednak sprawiać wrażenia, że zgadza się bez namysłu.

– A jeśli nie chcę jechać? – zapytała, unosząc brew, choć jej serce mówiło coś zupełnie innego.

– Wtedy będziesz musiała się tłumaczyć, dlaczego odmawiasz najlepszemu zawodnikowi w drużynie – odpowiedział z fałszywą skromnością, ale jego uśmiech zdradzał, że dobrze się bawi.

Isabella zaśmiała się cicho i z ociąganiem otworzyła drzwi pasażera.

– Dobra, przekonałeś mnie – westchnęła teatralnie, siadając w aucie. – Ale wiesz, że robię to tylko dlatego, żebyś przestał mnie nękać.

Adam zareagował na to uśmiechem, a jego wzrok na chwilę zatrzymał się na jej twarzy. Gdy ruszyli, zaczęli rozmawiać o tym, co wydarzyło się na treningu, ale Adam szybko skierował rozmowę na bardziej osobiste tory.

– Zastanawiam się, co będziesz robić w sobotę – zaczął niewinnie, ale Isabella od razu wyczuła, że ma coś na myśli.

– Jeszcze nie wiem. Może odpocznę, może trochę poćwiczę. A co? Masz jakieś plany? – odpowiedziała, próbując nie dać się wciągnąć w jego grę.

– Wiesz, pomyślałem, że mogłabyś mi się odwdzięczyć za podwózkę. Może zrobimy coś razem? – zaproponował, a w jego głosie słychać było pewność siebie.

Isabella spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem, nie wiedząc, co dokładnie ma na myśli.

– Coś razem? – powtórzyła, jakby próbując zyskać na czasie. – Na przykład co?

– Co powiesz na wspólne pieczenie ciastek? – zapytał, a jego ton zdradzał, że jest zadowolony ze swojego pomysłu. – W końcu, jeśli mam cię odwiedzić, to muszę mieć jakiś pretekst.

Isabella poczuła, jak jej serce przyspiesza, ale starała się zachować spokój. W myślach przewijała scenariusze, jakby próbując znaleźć jakąś wymówkę. Jednak żadna nie wydawała się wystarczająco dobra.

– Pieczenie ciastek? – powtórzyła, starając się ukryć zaskoczenie. – Serio?

Adam uśmiechnął się szeroko, widząc jej zaskoczenie.

Between Ice and HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz