Dominic
Słońce chyliło się ku zachodowi. Jego ostatnie promienie wpadały przez okno, oświetlając wnętrze swoim pomarańczowym blaskiem.
Ojciec wiercił się w fotelu, udając, że rozwiązuje krzyżówkę, gdy w rzeczywistości przyglądał mi się uważnie.
Jego oczy, pełne troski i litości, a nie zazwyczaj skierowanej w moją stronę złośliwości, wyprowadzały mnie z równowagi. W końcu skryłem się za gazetą, nagle zainteresowany artykułem o powodach, dla których należy unikać Denton podczas zaćmienia słońca.
– Źle wyglądasz – powiedział ojciec.
Zmierzyłem jego wychudzoną sylwetkę, obwisłe policzki, cienie pod oczami.
– I kto to mówi.
Zignorował mój komentarz. Zamknął krzyżówki i nachylił się w moją stronę.
– Chodzisz do pracy? – spytał.
– Tak.
– Na uniwersytecie?
– Tak.
Spiąłem się, czekając na kolejne kazanie, lecz ku mojemu zdziwieniu, ojciec w zadowoleniu pokiwał głową.
– To dobrze.
– Dobrze? – dopytałem, składając gazetę. – Żadnych kpin z tego czym się zajmuję? Wykładu o męskości? Męskich zawodach? Nabijania się z socjologii? Nic?
Ojciec podrapał się po lekko zarośniętej brodzie. Na jego twarzy malowało się zdezorientowanie. Najwyraźniej nie tylko ja czułem się skrępowany jego nowo odkrytą, bardziej empatyczną stroną.
– Uważam, że to dobrze, że w końcu wróciłeś do pracy – powiedział po chwili. – Zaczynałem się o ciebie martwić.
– A to nowość.
– Zawsze się o ciebie martwiłem.
Prychnąłem, patrząc na niego niedowierzająco. Może wbrew słowom pielęgniarki miał dzisiaj znów gorszy dzień i mylił rzeczywistość z urojeniami? Lecz jego wzrok był zaskakująco trzeźwy. Naprawdę wierzył, w to co mówił.
– Muszę przyznać, że wybrałeś ciekawy sposób na okazywanie troski – stwierdziłem zgryźliwie.
– Robiłem to, co uważałem za słuszne.
– Tak, bo powszechnie wiadomo, że dręczenie to najlepszy sposób na wychowywanie dziecka.
– Chciałem dla ciebie jak najlepiej.
Złość buzowała mi we krwi, lecz nie pozwoliłem jej wypłynąć na powierzchnię. Przez lata zdążyłem się już pogodzić z myślą, że ojciec nigdy się nie przyzna, że popełnił błąd. Umrze, nadal uparcie powtarzając, że robił dobrze.
– Chciałeś dla mnie jak najlepiej? – zapytałem zaskakująco spokojnym głosem. – Chyba dla siebie. Nie liczyłeś się z moim zdaniem. Jedyne czego pragnąłeś, to dopasować mnie do swoich wytycznych, a gdy nie robiłem tego po dobroci, stosowałeś siłę.
Zacisnął dłonie w pięści. Jego oczy groźnie błyszczały.
– Tak, chciałem dla ciebie jak najlepiej. Zrozumiałbyś to, gdybyś widział to, co ja. Zagubionych nastolatków ładujących się w tarapaty. Zniszczonych przez narkotyki i alkohol. Musiałem ciebie bronić.
– Może i bym w to uwierzył, gdyby nie to, że nigdy nie dałem ci powodów do zmartwień. Nie imprezowałem, nie piłem, nie brałem narkotyków. Moimi jedynymi przewinieniami były czytanie książek i dobre wyniki w nauce.
CZYTASZ
Profesor Masen +18
RandomŻycie Heather White wywraca się do góry nogami, gdy w tragicznym wypadku giną jej rodzice. 24-letnia dziewczyna rzuca studia i wraca do rodzinnego miasteczka, aby zaopiekować się trójką młodszego rodzeństwa. Robi wszystko, żeby zapewnić im normalne...