Kierujemy się z Lukiem szybko do wyjścia, a ja już cieszę się, że w końcu będziemy w domu.
Przebywanie w miejscach publicznych tak bardzo mnie męczy.
I kiedy już jesteśmy tak blisko tego pieprzonego wyjścia, oczywiście coś musi zatrzymać mojego przyjaciela. Życie jest trudne.
- Stary, czekaj... Wow, patrz - Hemmings zatrzymuje się i patrzy w prawą stronę, trzymając mnie teraz za rękaw czarnej, skórzanej kurtki. Marszczę brwi i wyrywam mu się. Co znowu?
- Przyjemne dla oczu - mówi, a ja w końcu odwracam się w tamtą stronę i widzę gdzie ten idiota patrzy, a wtedy moje serce wykonuje dwa przewroty.
Hemmings właśnie wlepia swoje oczy w Raven, koło której stoi ten jej przyjaciel, który wcześniej ją pocałował. Nawiasem mówiąc, Ashton zapewniał mnie, że to gej, dlatego teraz nie denerwuje mnie to aż tak bardzo.
Dziewczyna śmieje się, od czasu do czasu biorąc łyk swojej kawy, a chłopak opowiada jej coś, gestykulując rękami. Jest ubrana w ciemny sweterek i czarne spodnie, a jej kasztanowe włosy opadają swobodnie na ramiona. To dobrze, wolę jak ma je rozpuszczone.
Dopiero po chwili wracam do świata żywych, orientując się, że na chwilę odpłynąłem i spoglądam na Luke'a, który patrzy się na nią i widzę, że nie prędko ma zamiar przestać.
Nie mam mu tego za złe, bo widzę coś w jego oczach. Normalnie już bym go wyzwał lub kopnął w dupę, ale zatrzymuje mnie ta mała, istotna rzecz. On nie patrzy na nią tak, jakby był zauroczony. Nie patrzy na nią z pożądaniem lub dlatego, że mu się spodobała. On patrzy na Raven tęsknie, tak, jakby o czymś mu przypominała, jakby czegoś mu brakowało. A za to nie mogę go winić.
- Miło popatrzeć. Śliczna i strasznie szczęśliwa. Chciałbym byś ty też czasami uśmiechał się dlatego, że chcesz, wiesz? Dawno nie widziałem tak szczerego uśmiechu - mówi normalnie i dalej na nią patrzy, a ja przygryzam wargę.
Oczywiście wiem, że chłopaka to męczy, że ja go męczę. Nie jestem szczęśliwy, choć on bardzo się o to stara, a i tak rzadko obdarowuję go uśmiechem, a jeżeli, to będzie mały albo wymuszony. Dlatego kiedy patrzy na dwójkę przyjaciół, którzy razem się śmieją, to pewnie go to boli. Zazdrości im, a ja przez chwilę czuję się winny. Nie powinno tak być.
- To właśnie Raven - mówię do Hemmings'a, a on uśmiecha się, podnosząc do góry brwi. Następnie spogląda na mnie i kręci głową z niedowierzeniem.
- To ona? No to nie dziwię się, dlaczego ona cię tak interesuje - mówi jak gdyby nigdy nic, a ja marszczę brwi. Mam ochotę zapalić, ale kiedy chcę wyciągnąć paczkę papierosów z kieszeni kurtki, orietuję się, że zostawiłem ją w domu. Kurwa mać, akurat teraz.
- Serio wiesz? To do cholery mi powiedz. Ja sam nie mogę tego rozszyfrować. Dlaczego nie mogę po prostu jej sobie odpuścić, Hemmings? - pytam go, a on klepie mnie lekko po plecach, jakby chciał dodać mi otuchy.
Chęć zapalenia papierosa staje się tak wielka, że wyjmuję gumy z kieszeni kurtki mojego towarzysza i biorę jedną do ust. Potem odkładam gumy na miejsce, a on nawet nie reaguje.
- Ona ma coś, czego ty nie masz - mówi Luke i teraz patrzy na mnie ze smutkiem w oczach. Nienawidzę tego współczującego spojrzenia. - Szczęście, Calum. Ona jest szczęśliwa, posiada szczęście, ma je praktycznie wymalowane na dłoniach. A ty nie masz ani grama - oznajmia, a ja zaciskam mocno szczękę. Kurwa mać.
CZYTASZ
R U Mine? »» Calum Hood
FanfictionOna jest recepcjonistką w domu dla prostytutek. Codziennie przychodzi tam wiele mężczyzn. Mimo tego, że nie mogą jej dotknąć, to i tak nienawidzi tam przebywać. Musi tam pracować ze względu na swojego zmarłego ojca, który miał tam długi, o których d...