Rozdział 44

315 6 0
                                    

Rose

Siedziałyśmy w eleganckiej, przytulnej restauracji, którą Blaire wybrała specjalnie na tę okazję. Miejsce było ciche, idealne na intymne rozmowy, z dużymi oknami, przez które wpadało miękkie, poranne światło. Czułam się niepewnie, wiedząc, że to spotkanie miało głębszy cel niż zwykły lunch. Wiedziałam, że wcześniej czy później rozmowa o Alexandrze wyjdzie na jaw.

Charlotte zamówiła butelkę czerwonego wina, a ja z lekkim oporem wzięłam pierwszy łyk. Wino było gorzkie, mocne. Słuchałam, jak Blaire i Charlotte wymieniają się uprzejmościami i rozmowami o błahostkach, udając, że dzisiejszy dzień to nic specjalnego. Jednak w powietrzu wisiała nieuchronność – wiedziałam, że zaraz nadejdzie konfrontacja. Blaire, jak to ona, w końcu odezwała się jako pierwsza, przekraczając cienką linię milczenia.

– Rose – zaczęła spokojnie, spoglądając na mnie z troską. – Jak się trzymasz po... tym wszystkim?

Oczywiście, że zapytała. Nie powinnam być zaskoczona, ale to pytanie uderzyło mnie mocniej, niż się spodziewałam. Zacisnęłam dłonie na kieliszku, starając się opanować emocje. Nie chciałam pokazać, jak bardzo boli mnie ta rozmowa, ale one to widziały. Znały mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, że maska „wszystko jest w porządku" była tylko złudzeniem.

– Jest okej – odparłam, nieco zbyt ostro. To było kłamstwo, które same wiedziały, że nie ma sensu. Ale nie miałam siły na prawdziwą odpowiedź.

Charlotte, zawsze bezpośrednia, przerwała Blair, zanim ta zdążyła zareagować.

– Okej? – uniosła głos, patrząc na mnie ze zdziwieniem. – Rose, on cię zostawił. Po prostu sobie poszedł! A ty udajesz, że to cię nie rusza? To nie jest normalne!

Poczułam, jak moje ciało napina się pod wpływem jej słów. Charlotte była zła – i to nie na mnie, ale na Alexandra. Czułam, jak emocje zaczynają mnie przytłaczać.

– Charlotte, przestań – Blaire próbowała ją uspokoić, ale jej głos również był napięty. – Rose, wiemy, że to boli. Widzimy, jak się z tym zmagasz. Nie musisz być silna cały czas.

Zamknęłam oczy, czując, że łzy są blisko. Nie chciałam tu płakać, nie chciałam się rozkleić przed nimi. Blaire i Charlotte zawsze były wsparciem, ale to spotkanie było jak otwieranie rany, którą próbowałam zamknąć.

– To nie jest takie proste – wyszeptałam. – Nasz związek był skomplikowany. To nie tylko jego wina...

Charlotte przewróciła oczami, a jej frustracja stawała się coraz bardziej wyraźna.

– Naprawdę? Skomplikowany? Rose, on cię zostawił, bo nie potrafił poradzić sobie z emocjami! Facet, który dosłownie walczy zawodowo, nie potrafił zawalczyć o ciebie. To jest żałosne.

Cisza, która zapadła po jej słowach, była ciężka. Czułam, że prawda, choć bolesna, była nieunikniona. Blaire oparła dłoń na mojej, a jej gniew zniknął, zastąpiony troską.

– Rose, to nie ty zawiniłaś – powiedziała miękko. – On po prostu nie był w stanie dać ci tego, czego potrzebowałaś. A ty zasługujesz na więcej.

Próbowałam zebrać myśli, ale w głowie panował chaos. Wino rozgrzewało mnie od środka, a ich słowa powoli przebijały się przez mur, który wokół siebie zbudowałam. Ostatecznie wybuchłam, łamiąc barierę.

– Jestem wściekła – przyznałam, czując, jak emocje w końcu mnie zalewają. – Wściekła na to, że po prostu odszedł. Ale to nie zmienia faktu, że może... może nigdy nie mieliśmy szansy. Może to nigdy nie miało działać.

Game of AffectionsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz