31. Zielone oczy

6.2K 209 38
                                    

Layla

Dusiłam się, ja nie płakałam, ja się dusiłam. Czas dłużył mi się niemiłosiernie. Wiedziałam, że byłam całkowicie bezradna. Nikt już mi nie pomoże.

Anton, pewnie nie wie gdzie jestem.

Chciałabym przynajmniej ostatni raz powiedzieć mu jak bardzo jestem mu wdzięczna i, że bardzo go kocham.

Byłam przerażona tym co się ze mną stanie.
Byłam przerażona, bo wiem na co ich stać.
Tak bardzo chciałabym zasnąć i już się nie obudzić.

Jechaliśmy już jakiś czas, każda sekunda trwała dla mnie jak godzina. W końcu stanęliśmy, rozejrzałam się dookoła i zauważyłam las i... szpital psychiatryczny.

- tak, szpital psychiatryczny - powiedział Victor, jakby czytam mi w myślach.

- dlaczego? - zapytałam zachrypniętym głosem.

- jest tam dużo fajnych narzędzi. Już nawet wiem co ci zrobimy - powiedział uśmiechając się przerażająco.

Chłopak wyszedł szybko z auta i otworzył moje drzwi, wyciągnął mnie z niego i przerzucił mnie przez ramię. Każdy najmniejszy ruch bolał mnie okropnie.

Chłopak szedł przez brudne korytarze, zatrzymał się i otworzył jakieś drzwi, rzucił mnie na wielkie krzesło i zacząć przywiązywać. Spróbowałam się wyrwać, jednak ktoś za mną mocno mnie ścisnął.

- wszystko będzie dobrze - powiedział Aaron - chwilę pobili i przestanie - dokończył z rozbawieniem.

Przełknęłam ciężko gulę w gardle i spojrzałam na Victora który skończył wiązać moje nadgarstki i kostki.

- co ja wam zrobiłam? - zapytałam łamiącym się głosem.

- Gdzie twój lovelas ma sejf? - zapytał Aaron.

- jaki sejf? - zapytałam marszcząc brwi.

- no kurwa sejf! Napewno ci mówił - odparł Victor.

- o niczym mi nie mówił! Nie wiem o czym mówicie - powiedziałam roztrzęsiona.

- nie wiesz? - zapytał Aaron uśmiechając się wrednie - sprawimy, że sobie przypomnisz.

Kiedy chciałam zapytać o co mu chodzi, Aaron wyjął z kieszeni długi nóż.

- błagam..

chłopak przyłożył mi do ręki ostrze i przejechał po mojej skórze. A ja krzyczałam z niewyobrażalnego bólu.

Pov: Anton

Po długiej podróży w końcu wyszliśmy z samolotu.

Nienawidzę Rosji.

Nienawidzę tego miejsca.

Po raz pierwszy od parunastu lat przyleciałem do Rosji.

Odblokowałem swojego Iphona i wszedłem w wiadomości z Nieznanym numerem.

Anton : Gdzie jest Layla skurwielu?

Na odpowiedź zwrotną nie musiałem długo czekać.

Numer Nieznany: jest taki zajebisty opuszczony szpital psychiatryczny.

- wiem gdzie są - powiedziałem do chłopaków i podbiegłem do auta.

***

- Gdzie jest ten pierdolony psychiatryk? - zapytał Vincent idąc za mną.

- zaraz będziemy - odparłem.

Usłyszałem głośny wrzask.

Odrazu go rozpoznałem.

Drowing in the liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz