Minął księżyc.Jasna Łapa sprawowała się wyśmienicie.Już uczyły się obrony przed borsukiem! Jej mentorka była z niej dumna. Niestety w klanie nie było kociąt. Latający Ogon długo rozmawiała nad tym z Pajęczym Zmierzchem. Postanowili mieć kocięta. Jej uczennica zrobiła zwinny obrót w powietrzu i zadrapała pysk borsuka,gdzie na niby stał. Potem doskonale przednimi łapami zamortyzowała upadek. Gratulacje!-krzyknęła Latający Ogon. Porozmawiam z Różanecznikową Gwiazdą o podróży z tobą do księżycowej jaskini! Jasna Łapa wywołała blask w oczach. Dzięki,Latający Ogonie-powiedziała,a gdy już miała pędzić do obozu,zapytała-Mogę iść? Tak,zdecydowanie wiele dziś zrobiłaś-miauknęła Latający Ogon zaczynając bieg za uczennicą. W obozie nastała Pajęczy Zmierzch-Latający Ogonie? Przyłączysz się z uczennicą do patrolu wieczornego? Ja też idę,no i Jelenie Serce.No jasne-miauknęła kotka. Podzielimy się nornicą?
Latający Ogon weszła do legowiska przywódczyni słysząc-wejdź. Dopiero ćwierć księżyca temu Różanecznikowa Gwiazda wróciła do zwykłych obowiązków.Częściowo straciła pamięć,lecz nie pamiętała tylko czasów uczniowskich i żłobkowych. Witaj,Latający Ogonie-miauknęła Różanecznikowa Gwiazda. Zapewne chcesz porozmawiać o postępach Jasnej Łapy? -Tak-miauknęła Latający Ogon. Jest naprawdę prze doświadczona. Nawet jej brat nie przerósł jej umiejętności! Wiedziałam,że będziesz wybitną mentorką-miauknęła przywódczyni. Chciałabym zobaczyć walkę twojej uczennicy. Nie dlatego,że Ci nie wierzę,lecz jestem ciekawa,czego jej nauczyłaś. -Uczy się już walki z borsukiem... Nie do wiary!-krzyknęła Różanecznikowa Gwiazda. Jutro o poranku chciałabym,żebyśmy spotkały się na polance treningowej,tuż po wyjściu patrolu porannego. Wieczorem odbędziecie podróż do księżycowej jaskini! Czy coś jeszcze mamy do załatwienia? -Nie,może lepiej już pójdę-miauknęła Latający Ogon wychodząc. ,,Jak to możliwe,że wyszkoliłam uczennicę w jeden księżyc?"-pomyślała.
Chłodna wczesna poranna rosa pokrywała łapy Latającego Ogona i Jasnej Łapy gdy biegły do obozu. W śnie kryształowej jaskini do obozu wbiegł lis i widziały teraźniejszych podbratymców! Szybciej,Jasna Łapo!-krzyknęła Latający Ogon.Wparowały do obozu i zobaczyły,że wojownicy próbują odciągnąć lisa od legowiska starszyzny. Oliwkowy Pysk,Pajęczy Zmierzch i Kędzierzawy Szpon wzmagają się z drugim. Inni wojownicy ewakuowali starszych. Latający Ogon rzuciła się na lisa próbującego dostać się do pozostałych starszych. Uczepiając się zębami jego szyi drapała ostro jego grzbiet. Roz...rozzż jego gardło!-pisnęła próbując za wszelką cenę nie spaść z lisa. Wojownicy już pędzili jej z pomocą. Z trudem jeden z nich rozdarł mu wreszcie gardło. Lis padł a zdyszana wojowniczka zeskoczyła z niego dysząc ze zmęczenia i strachu. Drugi lis uciekł z piskiem. Wojownicy! Zagońcie go!- krzyknął Kędzierzawy Szpon. Jedynymi którzy zostali w obozie byli medycy,przywódczyni,uczniowie i zastępca.Latający Ogon utykając podeszła do legowiska medyka.Lecz to,co tam zobaczyła,nie było tego warte... W legowisku rozlewała się plama krwi.Różanecznikowa Gwiazda leżała martwa a nad nią cały we krwi pochylał się...Chmurny Świt spojrzał rozwścieczony na Latający Ogon. Z jego pyska ciekła jak oszalała piana. Kędzierzawy Szpon i Oliwkowy Pysk również to zauważyli.Trzeba będzie go zabić-miauknął z żalem Oliwkowy Pysk. To już nie jest ten sam kot. Kędzierzawy Szpon rzucił się na chorego medyka.Pazurami,nie zębami!-krzyknął Oliwkowy Pysk.Latający Ogon z żalem patrzyła,jak zastępca łamie mu kark.W ostatnim spojrzeniu medyka Latający Ogon zobaczyła smutek i żal. Oliwkowy Pysk załkał cicho. Kędzierzawy Szpon też wyglądał niepewnie. Do obozu wrócili wojownicy. Wszyscy byli poplamieni krwią lisów i wyglądali na smutnych,pomimo wygranej.I co powinienem teraz zrobić?-szepnął Kędzierzawy Szpon. Ogłoś coś klanowi-odparła Latający Ogon.-Klanie Ognia!-miauknął.Usiądźcie.Sterta kamieni nic dla mnie nie zmieni. Ponieśliśmy dziś dwie straty-Chmurnego Świtu i Różanecznikowej Gwiazdy,niech klan błękitnej skóry ma ich w swej opiece. Oprócz czuwania chciałbym prosić do przodu Jasną Łapę-zasłużyła na to. Gdy kotka podeszła kontynuował- Od dziś będziesz zwana Jasnym Liściem.Klan czci twoją odwagę w dzisiejszej bitwie. Jasny Liść! Jasny Liść!-krzyczał klan. Poza tym powitajmy naszego oficjalnego medyka-Oliwkowego Pyska.Oliwkowy Pysk!-wykrzykiwał klan. -Pod żadnym pozorem nie myjcie krwi językiem.Zmyjemy ją w sadzawce.Dlaczego? Otóż krew może być zakażona,więc robię to dla waszego bezpieczeństwa. Chodźmy już teraz. Klan Ognia szedł za nowym przywódcą do sadzawki.Wojownicy wchodzili do sadzawki trzymając się gałęzi,która uratowała Berebysową Mgłę,zaś Pręgowaną Łapę umyto mokrym mchem. Gdy wszyscy byli zadbani wrócili do obozu.Kędzierzawy Szpon wszedł na stertę kamieni i ogłosił spotkanie klanu. Znowu?-mruczeli starsi. Chciałbym przypomnieć o czuwaniu i powiedzieć coś jeszcze-wziął głęboki oddech-rezygnuję z przywództwa. Klan Ognia wydał odgłos niezadowolenia i zdziwienia. Latający Ogonie-czy przejmiesz moją pozycję? - zapytał. Latający Ogon znieruchomiała z szoku.- Z chęcią obejmę przywództwo mego klanu-miauknęła.
Latającemu Ogonowi nigdy się nie marzyło zostać przywódczynią. Właśnie kroczyła z Oliwkowym Pyskiem do księżycowej jaskini.Była z siebie dumna-i ze swojego klanu. Już wiedziała kogo przyjmie na zastępcę-Pajęczy Zmierzch byłby dobrym wyborem. Również głupio postąpiłaby,nie wybierając swego partnera.Zrozumiała jedno-już za późno na marzenia o kociętach. Teraz zamierza służyć klanowi na najwyższej randze-i to do końca życia.
CZYTASZ
Przeszłość Latającej Gwiazdy-nowela
FanficNowela o moim uniwersum zapraszam po przeczytaniu ,,Wiecznego Ognia" ( :