wojna o dumę

4 1 0
                                    

- Puść mnie, William! - Mój głos odbijał się echem, po wnętrzu pubu, ale on nie zamierzał mnie puścić.
- Emily, uspokój się! - sykną przez zęby, mocniej trzymając moje ramię. Popatrzyłam na swoje przyjaciółki, które wiedząc całą sytuację, szybko do mnie podbiegły.
- Emily, wszystko okej? - zapytała Clara, spoglądając na mnie z niepokojem.
- Tak, jest w prządku. - odpowiedziałam z gniewem w głosie, obracając się gwałtownie, by rozejrzeć się po pubie. Stała na końcu, śmiejąc się do bruneta, który jak zawsze wyglądał zachwycająco. Szybko skarciłam się za to o czym pomyślałam. Złość znowu we mnie o rosła.
- Dlaczego mnie odciągnęliście? Chciałam jej pokazać, gdzie jej miejsce za to jej panoszenie! William spojrzał na mnie z lekkim znużeniem i westchną.
- Em, słońce, ta dziewczyna ma coś z głową. Nie ma to sensu, po się angażujesz? Ale nie zamierzałam go słuchać. Słowa Williama zaledwie przeszły przez moją świadomość. Puściłam się biegiem w stronę dziewczyny, ignorując próby Williama, by mnie zatrzymać. Czy zachowywałam się jak dziecko, tak. Ale w tym momencie miałam to gdzieś, ta laska była ostro pojebana, a ja nie dam się tak traktować. Ruszyłam z determinacją, jakbym miała wymierzyć sprawiedliwość, własnymi rękami. Travis oderwał się od rozmowy z czarnowłosą i ruszył w moją stronę. Widząc moje zdenerwowanie, i szybkie ruchy. Chciałam go ominąć, ale złapał mocno za nadgarstek, a ja odrazu spojrzałam na niego z gniewem.
- Czego ty chcesz? Puść mnie do cholery! - warknęłam, próbując się wyrwać. Travis spojrzał na mnie ze znudzeniem, nie odpowiadając. Zaczęłam się szarpać, krzycząc, by mnie puścił. W tej samej chwili usłyszałam za sobą ten wkurwiający głos.
- Co jest, blondyneczko? Wystraszyłaś się mnie? Poczułam narastającą falę złości. Wyrwałam się z uścisku bruneta, co najwyraźniej go zaskoczyło. Podeszłam do czarnowłosej tak blisko, jak tylko mogłam, patrząc jej prosto w oczy.
- Chyba w twoich snach! - rzuciłam z kpiną.
- Dosyć tego! Odsuńcie się od siebie! - zarządał, Travis. Ale go zignorowałam.
- Uważa się za lepszą - mówiłam dalej, ignorując jego słowa. - Dotknęła moich włosów w sposób, który mi się nie spodobał. Skoro uważa się za lepszą, niech się ze mną zmierzy. Zobaczymy, która jest lepsza. Czarnowłosa wybuchła śmiechem, jakby cała sytuacja była dla niej komiczna.
- Oczywiście, że jestem lepsza od ciebie, debilko. - powiedziała z wyższością. Zmierzyłam ją wzrokiem, po czym odpowiedziałam zimno.
- Tak? To dlaczego nauczycielka powiedziała, że jest inaczej? Złość czarnowłosej eksplodowała. Popchnęła mnie z taką siłą, że straciłam równowagę i już miałam upaść, gdy poczułam czyjeś ręce. Travis.
- Puść ją natychmiast!
Travis spojrzał na nią z chłodem.
- Nie masz prawa mi rozkazywać - powiedział, ostro.
Wstałam na nogi, odwracając się w stronę dziewczyny.
- No, dawaj, kochanie. - rzuciłam z wyzywającym uśmiechem. - Zmierz się ze mną.
- Okej.

Wytłumaczyłyśmy sobie zasady, po czym czarnowłosa zaczęła. Serce momentalnie mi przyspieszyło, gdy zobaczyłam Elle ruszającą do tańca. Piosenka Ariadny Grande "Leave Me Lonely" wypełniła cały pub, a każdy jej ruch był pewny i precyzyjny. Przed chwilą tryskałam pewnością siebie, teraz zaczęłam się wahać. Czy zrobiłam błąd, proponując ten pojedynek? Czy właśnie miałam ośmieszyć się przed wszystkim? Ale nie mogłam się już wycofać - było za późno. Moja duma została wystawiona na próbę. Zawsze nienawidziałam osób takich jak ona- aroganckich i pewnych siebie w sposób, który działał mi na nerwy. Może i zachowywałam się właśnie, jak dziecko. Ale trudno, mam jej dość. Kiedy Ella zwoliła, wiedziałam, że teraz moja kolej. Bez zastanowienia, dałam się ponieść muzyce. Jeden obrót, drugi, trzeci - moje ciało poruszało się instynktownie, bez żadnych barier. Taniec płyną ze mnie naturalnie, jakby cała sala przestała istnieć. Ludzie w pubie zaczęli gromadzić się wokół nas, ale nie pozwoliłam sobie na rozproszenie. Skupiłam się tylko na tańcu, na emocjach, które płynęły przez moje ciało. Czarnowłosa wróciła do gry. Obie tańczyłyśmy teraz obok siebie, wymieniając się złośliwymi spojrzeniami. Widać było, że żadna z nas nie zamierzała odpuścić. Muzyka narastała, emocje wzrastały z każdą sekundą. Gdy końcówka piosenki była coraz bliżej, czarnowłosa potknęła się i upadła na podłogę. Nie zwracałam na to uwagi, kontynuowałam swój taniec, doprowadzając go do perfekcyjnego zakończenia. Gdy muzyka się skończyła, pub wypełniły oklaski i okrzyki zachwytu.
Zadowolenie z siebie rozlało się po mnie. Wiedziałam, że teraz udowodniłam wszystkim, kto tu rządzi. W myślach słyszałam słowa nauczycielki, która zawsze powtarzała, że taniec to nie tylko ruch, ale wyraz duszy. Z myślenia wyrwała mnie Olivia, która rzuciła się na mnie z krzykiem.
- To było niesamowite! Zaraz za nią podbiegła Clara, mówiąc.
- Wow, mała, ruszasz się super! A na sam koniec, dodał William.
- Ale ją poskładałaś!
- Dziękuję! - odpowiedziałam im z uśmiechem, a potem spojrzałam na Travisa, który stał jak wryty. Patrzył prosto na mnie, ale z jego twarzy nie dało się niczego wyczytać.
- Nie! To niemożliwe! Jesteś i tak gorsza! Dopiero się uczysz! Jesteś okropna, obrzydliwa i brzydka! - wydobyła z siebie pełen złości krzyk. Zamiast się zdenerwować, wybuchłam śmiechem. Zbliżyłam się do niej, spoglądając z góry, i powiedziałam spokojnym, ale stanowczym głosem.
- Skończ już się upokarzać. Lepiej idź, naucz się czegoś nowego. Po tych słowach odwróciłam się i ruszyłam w stronę stolika. Wzięłam swoje rzeczy i zaczęłam wychodzić z pubu. Za mną szły dziewczyny.
Kiedy byłam już przy drzwiach, spojrzałam na nie z lekkim uśmiechem i powiedziałam.
- A to miał być tak fajny wieczór.
Clara i Olivia wymieniły się między sobą porozumiewawczym spojrzeniem, po czym rudowłosa wybuchnęła.
- Żartujesz sobie? Było cudownie! To, jak ucięłaś jej nosa, było rewelacyjne. Ta idiotka w końcu wie, gdzie jej miejsce! A widziałaś mine Travisa?
- Proszę cię, Emily - Olivia dodała z błyskiem w oku. - On zawsze gadał, że ona jest urodzoną tancerką, że nikt nie może się z nią równać. A ty? Dopiero zaczęłaś się uczyć, a już ją pokonałaś! I to jeszcze w pubie! Jesteś cudowna, najlepsza! Jestem, pewna że kiedyś zatańczysz na największych scenach świata!
Ciepło rozlało się po całym moim ciele. Słowa przyjaciółek otuliły mnie jak koc w zimny wieczór. Uśmiechnęłam się delikatnie odpowiadając.
- Dziękuję, dziewczyny. W tej samej chwili Olivia spoważniała.
- Ej, mamy problem - zaczęła. - Piłam. Nie wrócimy autem, a jest już późno. To niebezpieczne chodzić po Nowym yorku o tej godzinie, zresztą... Emily, ty coś o tym wiesz. Na samo wspomnienie o tamtej sytuacji poczułam, jak żołądek mi się ściska. Próbowałam o tym nie myśleć, ale wspomnienie wróciło jak cień, którego nie mogłam się pozbyć. W tym momencie z pubu wyszedł William.
- Co słoneczka, wracacie już do domu? - zapytał z uśmiechem.
- Problem w tym, że nie mamy czym. - odpowiedziała Clara z westchnięciem.
- Mam tylko dwa wolne miejsca, bo muszę odwieźć jeszcze Ellę. Olivia wywróciła oczami.
- A ona nie może jechać z Travisem?
William milczał, ale zanim zdążył odpowiedzieć, szybko wtrąciłam.
- Dobra, jedźcie. Ja zamówię taksówkę.
- Jesteś pewna? - zapytała Clara z troską, patrząc na mnie zmartwiona.
- Tak, dam radę. - odpowiedziałam z uśmiechem, choć w moim głosie dało się wyczuć cień niepewności.
Pożegnałam się, i oddaliłam się od pubu, upewniając się, że nikt za mną nie idzie. Obejrzałam się, mając w głowie tylko jedno. Nie chciałam, żeby przeszłość się powtórzyła. Mój telefon nie chciał się włączyć. Rozładował się w najgorszym możliwym momencie. Zatrzymałam się, nie wiedząc co teraz zrobić. Nie miałam pojęcia, jak wrócić do mieszkania. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Podskoczyłam, gotowa na najgorsze, ale wtedy usłyszałam znajomy głos.
- Co ty tutaj jeszcze robisz? Mało ci po ostatniej sytuacji? To był on. Zamarłam, zanim odpowiedziałam.
- Nie było miejsca, telefon mi padł. Mógłbyś pożyczyć mi swój, żebym zamówiła taksówkę? Chłopak zmierzył mnie uważnym spojrzeniem, po czym, ku mojemu zdziwieniu, wyminął mnie bez słowa. Zacisnęłam usta, myśląc. Boże, co za debil. Po co w ogóle pytałam. Już miałam odejść, kiedy usłyszałam głos.
- Przecież mam auto, odwiozę cię. Nie byłam zadowolona, ale to było jedyne wyjście. Bez słowa ruszyłam za nim. Szedł przede mną w ciszy, prowadząc do pięknego auta zaparkowanego tuż za rogiem. Kiedy podszedł bliżej, zapytał.
- Długo tańczysz? Westchnęłam.
- Długo. - odpowiedziałam krótko, nie chcąc wdawać się w szczegóły.
Chłopak odblokował auto i wskazał miejsce pasażera.
- Wsiadaj.
Usiadłam na miejscu i od razu poczułam, charakterystyczny zapach skóry we wnętrzu samochodu. Ruszyliśmy w ciszy, a światła Nowego yorku przesuwały się za szybą. Kiedy dotarliśmy pod mój blok, sięgnęłam po klamkę.
- Dzięki. - powiedziałam, już prawie wysiadając, ale brunet złapał mnie za nadgarstek.
- Co ty robisz?
- O co właściwe poszło? Wybuchałam śmiechem, choć wcale nie było mi do śmiechu.
- Może zapytasz swojej niuni? Myślę, że powinna ci wszystko wyśpiewać. A teraz puść mnie. Puścił mnie bez słowa, trzasnęłam drzwiami. I zaczęłam iść w stronę mieszkania, kiedy usłyszałam za sobą jego głos.
- Poczekaj! Odwróciłam się gwałtownie.
- Co znowu? - zapytałam zirytowana. Westchnął ciężko.
- Ona taka już jest, wiesz zazdrosna.
Przewróciłam oczami.
- W takim razie gratuluję wyboru. - rzuciłam chłodno, po czym odwróciłam się i ruszyłam w stronę swojego mieszkania, nie odwracając się już więcej.

The shadow of a glanceWhere stories live. Discover now