Rozdział 3-uśmiechnij się

33 3 1
                                    

Wczoraj po raz pierwszy od 10 lat weszłam na lód i pomimo wielkiego stresu udało się i to wszystko dzięki mojemu najlepszemu przyjacielowi który uwierzył we mnie, jestem mu niezmiernie Wdzięczna za to co robi dla mnie by mi pomóc.
-Rosalie, Zane, chodźcie na śniadanie!-krzyknęła mama chłopaka
-idziemy!-odpowiedział mężczyzna kobiecie
-Dziękuję ci za wczoraj, nawet nie wiesz jak bardzo-powiedziałam tuląc się do chłopaka który również mnie przytulił
-Nie ma za co śnieżynko-powiedział głaszcząc mnie po głowie jak psa
-Koniec tych czułości idziemy jeść!-oznajmiłam wstając z łóżka
-No ok, ale pomóż mi wstać-powiedział zażenowany chłopak
Z nim nie ma nudów.
-Chłopie nie biegnij jak debil po tych schodach, bo się wywalisz serio mówię!-krzyknełam do chłopaka który schodził z pierwszego piętra na parter szybciej niż błyskawica ale, w chwilę usłyszałam huk tak głośny,że się przestraszyłam
Zane zleciał ze schodów.
-Ała boli bardzo boli-krzykną z bólem Zane, zbiegłam z górny na dół jak najszybciej potrafiłam żeby zobaczyć co się stało mężczyzna leżał na panelach, miał łzy w oczach ale, się śmiał
Strzelę go w ten głupi łeb.
-I co było tak szaleć durniu?-zapytałam dumna z siebie
-bla bla bla-powiedział zachowując się jak typowe małe dziecko
Mały szczyl.
Siedzieliśmy już przy stole jedząc kanapki z serem, ogórkiem, pomidorem i szczypiorkiem czyli moje ulubione śniadanie które mogę jeść zawsze wiedząc że, mi nigdy nie zbrzydnie a, Zane wręcz przeciwnie wystarczy, że zje trzy lub cztery i już ma dość i to dosłownie dość, ja już kończyłam a chłopak czekał na mnie aż skończę spożywać posiłek by mi oznajmić co dziś robimy ponieważ, gadał że będzie chciał dużo robić podczas naszego wyjazdu do Londynu więc, nie narzekam bo, lubię różne wyjścia na miasto itp.
-Kończysz już?-zapytał znudzony przyjaciel
-Tak kończę ale, muszę się delektować bo, dawno nie jadłam-przesłałam mu buziaka w powietrzu i wzięłam do buzi końcówkę chleba po czym wstałam i kazałam to zrobić również znajomemu
-Dobra słuchaj pamiętasz może Blaze Walkera i Nicole Tristers?-zapytał
-Tak pamiętam a, co z nimi?-rownież spytałam
-Idziemy dziś do nich zamówimy coś lub sami ugotujemy-powiedział szczęśliwy
-A, to ten z którym kiedyś prawie kuchnię z dymem puściliście?-powiedziałam śmiejąc się
-No tak wyszło ale przecież, nie było aż tak źle-powiedział drapiąc się po karku
-No okej to ruszamy na podbój domu Nicole i Blaze!-wykrzyczałam po czym skierowałam się do przed pokoju by ubrać buty i kurtkę a, Zane zrobił to samo
To czas spotkać się po latach z starymi znajomymi.

Red RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz