Annabell
***
Dziś wszystko się znowu zaczyna.
Pierwszy dzień w mojej znienawidzonej pracy. Nigdy nie chciałam pracować w szkole, ale nie miałam innego wyjścia.
Jestem bardzo nieśmiałą osobą, od zawsze było mi ciężko rozmawiać z kimkolwiek. Jednak pracowałam w tej szkole, razem z moją przyjaciółką z czasów studiów.Anne była, tak jak ja nauczycielka Niemieckiego. Na studiach byłyśmy bardzo blisko, dlatego kiedy ona zaczęła pracować w szkole, ja zaczęłam razem z nią. I tak już pozostało.
***
Gdy zbliżałam się do wejścia Liceum, zauważyłam dwóch uczniów, którzy od zawsze się ze mnie naśmiewali. Carl i Ava.Chciałam jak najszybciej dostać się do środka, ale poczułam że ktoś wylewa na mnie cos. WYLALI NA MNIE AZBEST. Poślizgnęłam się i nie zdążyłam złapać równowagi. Wyjebałam sie na środku wejścia do placówki. Wszyscy wokół zaczęli się śmiać. Miałam zaburzenia wzroku dlatego ciężko było mi chodzić prosto. Śmiali się ze mnie również, że chodzę zygzakiem.
Ale udało mi się podnieść, i zaczęłam biec po korytarzu, nie zważając czy na kogoś wpadnę. Nie miałam tyle szczęścia, dlatego się z kimś zderzyłam.
Gdy już leciałam do tyłu, poczułam dłonie na mojej tali. Spojrzałam na osobę, która mnie podtrzymywała, i zauważyłam że jest to jakiś nieznajomy mi Mężczyzna. Chciałam stąd uciec, lecz on nie chciał mnie puścić.
Z całych sił się wyrwałam, i zaczęłam biec w stronę toalety. Od razu udałam się do kabiny, zmknelam się tam, i bezsilnie płakałam. Dopóki nie usłyszałam, że ktoś puka do mojej kabiny.
- Wszystko w porządku? - Odezwał się Mężczyzna. Jego głos był bardzo dojrzały.
- T..tak..jest o..okej- wydusiłam słabo podczas kolejnej lawiny łez.
- Proszę otworz dzwi...- oznajmił stanowczym tonem.
Szybko doprowadziłam się do porządku, zanim odezwał się znowu. W pośpiechu wyszłam z kabiny, mając nadzieję że już go tam nie zastanę. Niestety zauważyłam mężczyznę, opierającego się o ścianę.
Był przystojny. Nie powiem, że nie.
Napewno młodszy.
Miał krótko ostrzyżone, ciemno brązowe włosy, oraz tego samego koloru zarost. Był wyższy odemnie o jakieś 30cm.Był odziany w eleganckie brązowe spodnie garniturowe, oraz Biała koszule, z odpiętymi trzema guzikami.
Nagle odezwał się.- Wszystko w porządku?- oznajmił z wyraźnym niepokojem.
- Yyyy...jasne.- lekko się zawstydziłam.
-Przepraszam, że na Pana wpadlam ale mam zaburzenia wzroku, i chodzę zygzakiem...-Oznajmiłam zażenowana.
- Pan jest rodzicem któregoś ucznia?-zapytałam z ciekawości.- Haha, nie. Jestem nowym nauczycielem od chemi. Simon Wilington.-przedstawił sie, i wyciągnął rękę w moja stronę.
- A..Anabell....Octav. Uczę tu Niemieckiego od 13 lat...-Powiedziałam z lekko podłamanym głosem.
- Co się stało że płaczesz?- spytał z wyraźna ciekawością.
- To nic takiego, tylko Carl i Ava wylali na mnie azbest. Nic nowego.- oznajmiłam ze śmiechem.
Simon patrzył na mnie, swoimi czekoladowymi tęczówkami, z zaciekawieniem, ale też niepewnością.
- Jak to nic nowego. Oni się z ciebie naśmiewają. Nic z tym nigdy nie zrobiłaś?
-zaczął mówić z wyraźną złością w głosie.-Noo...- chciałam powiedzieć że coś zrobiłam z tym, ale dyrektor tej szkoły, nic z tym nie zrobił, bo stwierdził, że to normalne w ich wieku, ale powstrzymałam się.
Momentalnie wybiegłam z toalety, nie zwracając uwagi na Simona. Wybiegł on za mną, ale ja wbiegłam do najbliższej sali, akurat to była moja sala gdzie zawsze miałam lekcje. Nie słyszałam już żadnych kroków ani, żeby ktoś pukał do drzwi.
Nie byłam tam już potrzebna, więc postanowiłam wyjść, ze szkoły odrazu na autobus. Miałam nadzieję, że nie będę wpadała na Simona...
***
CZYTASZ
Teacher's to Lovers
FanfictionSimon Willington, nauczyciel chemii, od dwóch lat samotnie prowadzi życie, próbując poukładać swoje sprawy po burzliwym rozwodzie. Żona go zdradziła, co było dla niego ogromnym ciosem, ale teraz stara się skupić na swojej nowej pracy w szkole, gdzie...