rozdział dwudziesty szósty.

28 7 0
                                    

CADEN

Nie spałem w nocy praktycznie wcale, jako iż ciągle targały mną niezwykle nieznośne myśli. Na całe szczęście samej Lorelei finalnie udało się zasnąć i nie przebudzić niespodziewanie aż do samego rana. Mniej więcej o ósmej wyszedłem z całego tego nieszczęsnego hotelu, by pojechać autobusem do domu, przebrać się i udać na dwie lekcje matematyki.

Co prawda, nie chciałem, by po takim zajściu dziewczyna obudziła się w łóżku sama, jednak matematyka była dla mnie aktualnie ważniejsza, niż cudze uczucia. Swoją drogą, interesowały wyłącznie uczucia Lorelei względem mnie; liczyłem na to, że po wyjawieniu cząstki traumy,  zacznie mówić więcej i finalnie podłapie haczyk. Chciałem, by wreszcie się otworzyła. Nieprzerwanie zżerała mnie ciekawość, przez co godziłem się na wszystkie jej pomysły i znosiłem uszczypliwe tekściki na każdym kroku. Musiałem się po prostu dowiedzieć, kim była i czego ode mnie chciała.

Ostatnie pół godziny zajęć przesiedziałem jak na szpilkach, jako iż byłem na dziś umówiony z Dwightem. Poinformował mnie ostatnio, że udało mu się wybadać coś w domu Lorelei, jednak przez telefon nie chciał mi zdradzić, co to właściwie było.

– Dłużej się nie dało? – westchnąłem, gdy chłopak finalnie wsiadł do samochodu. – Myślałem, że się tu poryczę.

– Płacz z tęsknoty jest kompletnie naturalny, Caden. Nie musisz się wstydzić, ja rozumiem sytuację – odparł, podśmiechując się pod nosem. – Co jest, kurwa? To nowy samochód? – dodał, chaotycznie kręcąc się na swoim miejscu.

– Nadal właściwie nie wiem, co stało się z poprzednim. Nieistotne zresztą, bo wymusiłem na ojcu, żeby kupił mi nowe – zaśmiałem się krótko, spazmatycznym ruchem dłoni gładząc tapicerkę. – Może i jestem łatwy, ale moje milczenie dość sporo kosztuje.

– Tobie się gęba nie zamyka, więc niespecjalnie mnie teraz zdziwiłeś – skwitował. – Mam jednak dwa pytania; przede wszystkim, o jakie milczenie chodzi?

– A drugie pytanie?

– Drugie jest ciekawsze, więc dla rozgrzewki opowiedz na pierwsze, a później usłyszysz kolejne.

– Mój ojciec chciał, żebym milczał w sądzie i nie zeznawał na jego niekorzyść.

– Czyli będziesz zeznawać na niekorzyść matki? To chujowe nawet jak na ciebie.

– Oczywiście, że będę zeznawać na niekorzyść ojca. To auto po prostu było mi potrzebne, a akurat trafiła się dobra okazja, żeby je na nim wymusić. W sądzie nie będę musiał nawet zbyt dużo paplać, bo dowody jasno mówią, że wina jest po jego stronie. Młodego, co prawda, może zabrać, bo widać, słychać i czuć, że aktualnie stara się tylko po to, by mieć pełne prawo do opieki nad nim. Jeśli o mnie się rozchodzi, jestem dorosły, więc nie musi się starać.

– Mogę powiedzieć, że satysfakcjonująca odpowiedź, a więc pora na pytanie drugie. Sam powiedziałeś, że jesteś łatwy, czemu zaprzeczyć, rzecz jasna, nie mogę; pytanie jednak brzmi, jak szybki jesteś?

– Najmądrzejszy może nie jestem, ale pytanie złożyłeś, jak skończony debil, Dae.

– Zrobiłeś już blondynę?

– A wiesz, kurwa, że nie? – parsknąłem, kręcąc przy tym głową. – Sam jestem w szoku, bo było ku temu tak dużo okazji, a nigdy nie przeszliśmy dalej, niż gra wstępna. No, maksymalnie oral.

– Klęknęła?

– Szybciej skoczy z wieżowca, niż klęknie. Może i gówno o niej wiem, ale zdążyłem już zauważyć, jaka mniej więcej jest. No, a z tego wynika kolejna kwestia: bałbym się tego, co może się stać, jeśli faktycznie by klęknęła.

Ciemniejsza strona bieliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz