rozdział trzydziesty drugi.

57 7 0
                                    

twitter: @dekliinacja + #bielwatt

miłego czytania!

Podczas gdy wiele osób uprawiało seks na zgodę, ja i Grant odbywaliśmy grę wstępną tuż przed kłótniami. O ile mnie pamięć nie myliła, po każdym naszym zbliżeniu działo się coś, przez co chciałam mu oczy wydrapać. Scyzoryk i przedwczesne zakończenie, podstawiony kolega w lesie, kłótnia przed stacją... Wiecznie coś musiało pójść nie po mojej myśli.

Gdy wróciliśmy już do domu Kaia, przypomniałam sobie o Cadenie i sprawdziłam naprędce jego profil na Instagramie. Nie wstawił dziś żadnej relacji, Dae tak samo; najpewniej nie obnosili się już swoimi pijackimi wybrykami tak głośno, jak jeszcze pół roku temu.

Logan zasnął. Widać było po nim skrajnie wycieńczenie, które kompletnie mnie nie dziwiło; czymś, co jednak szokowało mnie z minuty na minutę coraz bardziej, było moje podejście. Nie żałowałam bowiem, że mu się oberwało; nie czułam zbyt wielkich wyrzutów sumienia, nie czułam odrazy względem siebie lub Michaela.

Czułam się po prostu dziwnie.

Nie byłam do tego przyzwyczajona, co nie zmieniało jednak faktu, że w obrzydliwy sposób satysfakcjonowało mnie to, że znienawidzonego przeze mnie chłopaka dopadła wreszcie karma.

– Skoro problem już zasnął, przejdźmy wreszcie do omówienia sprawy, Lola – westchnął Kai, gdy we trójkę zasiedliśmy wokół okrągłego, nakrytego śmiesznym obrusem stołu. – Powiedziałaś, że coś – urwał, nim uniósł brew – lub ktoś może ci grozić. Zaciekawiłaś mnie, nie ukrywam, więc rozwiń wreszcie ten wątek.

Odchrząknęłam krótko, w głowie ustalając porządek chronologiczny wszystkich zachodzących wydarzeń ,kolejność odkrywania szczególików skrytych w głębi mojego domu. Choć nie wydarzyło się wiele, wciąż zlewało mi się to w jedną, wielką plamę.

– Ktoś na milion procent był w moim domu – zaczęłam, rozsiadłszy się wygodnie na swoim fotelu. – Mój ojciec nie używa porcelanowej zastawy, Evie się wyniosła, no a ja nie zapomniałabym o tym, że coś przestawiałam. Jakiś dowcipniś się nam trafił...

– Lola, ja szybciej uwierzę, że twojemu starszemu pamięć wysiadła na kilka dni, niż że ktoś wdarł się do waszej pieprzonej twierdzy – skwitował z cynicznym uśmieszkiem. – Kręcisz coś; przejdź do meritum i nie zmyślaj lepiej.

– Chciałabym zmyślać, Kai, ale niestety nie tym razem. Mój ojciec ma już nagrania z monitoringu i niezbity dowód na to, że ktoś rzeczywiście był w naszym domu. To głupie, cholera, głupie jak nieszczęście, ale wiemy też, w jaki sposób się do niego dostał.

– No w jaki?

Podczas całej słownej przepychanki czułam na siebie palący wzrok Michaela. Ani na moment nie spuścił ze mnie spojrzenia, co po dłuższej chwili skrępowania finalnie zaczęło mi się podobać. Czułam na sobie całą jego uwagę.

– W bagażniku mojego auta – westchnęłam, nim zagryzłam wargę tak, by nie zaśmiać się nerwowo. – Och, Jezu, w moim starym samochodzie były słabsze zamki, więc ktoś sprytniejszy nie miałby problemu z otworzeniem ich... Obstawiam, że wślizgnął się do środka, kiedy byłam w studiu.

– To brzmi co najmniej, kurwa, komicznie. Do waszej chaty ciężko jest wejść drzwiami, a jakiś byle rozbójnik z ulicy odjebałby akcję prawie jak z koniem trojańskim? Nie klei mi się to.

– Ja pierdolę, czemu ty jesteś przeciwko mnie już na samym starcie? Nie zdążyłam nawet przejść do połowy mojej historii, a ty już ją podważasz.

ciemniejsza strona bieli [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz