Rozdział 16.

50 2 0
                                    

Ryan Clifford


Wypuściłem dym z ust, patrząc prosto w papiery leżące na biurku. Pogoda nie dopisywała, a ja nie miałem zamiaru siedzieć w firmie, jednak muszę tutaj być, iż mam ważne spotkanie, a dokładniej nawet dwa, chociaż jedno powinno zostać przełożone na najbliższy tydzień lub... po prostu dopiero po nowym roku. Za niedługo są święta, później to wesele ten cholerny ślub... nie ogarnę, ale przynajmniej wszystko jest ogarnięte. Muszę jedynie pojechać z Lilith na dekorację sali, by później zamówić tort, lista gości jest już zrobiona i każdy je dostanie już niedługo, a do rodziców Lilith mam zamiar polecieć razem z nią. Na luzie zdążymy w tak krótkim czasie wszystko ogarnąć. Lilith nie zaprasza nikogo więcej od siebie, co niezmiernie mnie martwi, zważając, że najbliższą osobą jest praktycznie tylko Alice, a rodzice mają na nią wywalone tak szczerze mówiąc. Kuzynka, ciocia okej, ale była niepewne mówiąc, że zaprosi rodziców. Jednak powinni zobaczyć, że jednak jej córka jest kimś więcej, niż im się wydaję.

Wszystko jest praktycznie ogarnięte, prócz tych mniejszych drobnostek.

Uniosłem głowę, spoglądając w kierunku drzwi, które zostały otwarte, a ja mogłem dostrzec rudowłosą kobietę w damskim garniturze i z idealnie ułożonymi włosami. Nie miałem nic do pani Jefferson, ale jest jednak zbytnio nachalną kobietą i nie mój gust.

– Miło cię widzieć. – zacząłem z sarkastycznym uśmieszkiem, gasząc papierosa w popielniczce, którą później odsunąłem na bok. – Ale nie ty byłaś umówiona ze mną na spotkanie. – dodałem, przecierając czoło dłonią.

– No i co? I tak miałeś mieć przesunięte spotkanie. Ostatnio nie mogę z tobą pogadać, bo zawsze wracasz szybciej do domu. Dlaczego? – spytała, unosząc swoją pomalowaną brew w górę i podeszła bliżej.

Nie miałem zamiaru spowiadać się Jefferson o tym, dlaczego wcześniej ostatnio wracam do domu, dlaczego tak szybko kończę pracę. Ale ona prędzej czy później i tak by dowiedziała się prawdy. A to znaczy prędzej, a nie później. Ona szybciej dowie się prawdy, niż ja zdążę ogarnąć dekorację na wesele.

– Mam narzeczoną w domu i matkę, która jest chora. – odpowiedziałem bez wahania się, by kobieta więcej nie naciskała z pytaniem o powód wczesnych godzin kończenia pracy.

– Narzeczoną?! – krzyknęła, jakby właśnie się przesłyszała, a ja jedynie mogłem zaśmiać się pod nosem. – Ale jak to?!

– Tak to. – wzruszyłem ramionami, patrząc z rozbawieniem na zezłoszczoną kobietę. – Mam narzeczoną, więc czasami wracam z tego powodu do domu wcześniej. A zważając, że niedługo jest wesele, muszę ogarnąć wszystko do ostatniej kropki. – dodałem, a ona zezłościła się jeszcze bardziej.

– Mówiłeś coś innego jeszcze dwa tygodnie temu. Chciałeś się umówić ze mną! – krzyknęła obrażona.

– Jefferson, to było dawno temu. Dwa tygodnie, a to przeszłość. Mam już partnerkę i nie mam zamiaru zmieniać jej na ciebie, bo ty tak chcesz. – westchnąłem. – Lilith zostanie przy moim boku i nie zmienię tego już więcej, jasne? Jeśli chcesz teraz robić mi wyrzuty, że wybrałem ją, a nie ciebie, to proszę stąd wyjść. Lilith nie ma nic złego w sobie, oraz jest idealną partnerką.

– Ale my bylibyśmy świetnym duetem! Wiesz, ile byśmy zarabiali?! Nikt by nas nie przebił! A ona?! Ona tylko cię obniży!

Pokręciłem głową ze śmiechem, przecierając obiema dłońmi twarz i wstałem, podchodząc prosto do kobiety, która wręcz buzowała złością, a para uszami i nosem wręcz jej wylatywała na boki.

Jego zastępcza narzeczona  +18 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz